Artykuły

W teatrze jest dużo Pana Boga

Niektórzy powiadają, że IRENA KWIATKOWSKA uczy się roli, zanim autor zdążył ją napisać. Rzeczywiście pracuje nad nią ciężko, po to, by publiczność nie dostrzegła włożonego mozołu.

O tym, że chce być aktorką, wiedziała już w ósmej klasie gimnazjum. I wielką aktorką została. Mimo że Aleksander Zelwerowicz na egzaminie wstępnym do szkoły teatralnej oznajmił jej: "No, warunki słabe, łatwego życia to ty nie będziesz miała". Ale wielki Zelwer się mylił. - Wbrew temu, co przewidywał, udało mi się - mówi Irena Kwiatkowska. Na pytanie, po kim odziedziczyła talent, odpowiada: - To dar Boży.

Postać Ireny Kwiatkowskiej kojarzy nam się z rolami komediowymi. Wnosi ona do sztuki tak wiele radości, temperamentu i humoru, że czasem nie postrzegamy jej jako osoby zupełnie serio. Wydaje się, że ciągle trzymają się jej dowcipy. Danuta Rinn twierdzi, że Kwiatkowska mogłaby przeczytać książkę telefoniczną i byłoby to interesujące i śmieszne.

Sama aktorka uważa śmiech za cudowne lekarstwo na wszystkie smutki i trudy dnia codziennego. Z tym obrazem kontrastują jej poważne wyznania na temat religii i Boga. A mówi, że wiara zawsze była obecna w jej życiu. Od samego początku. I do końca życia będzie, bo wiara to dar Boski. Uważa, że talent nie jest jej zasługą, gdyż została do tego zawodu powołana. Otrzymała talent, który musi rozwijać i nad nim pracować. Robi to cały czas, nigdy sobie nie odpuszcza.

- W teatrze, co może na pozór wydaje się bardzo dziwne, jest dużo Pana Boga. Aktorzy modlą się do Ducha Świętego, bo Ducha Świętego można prosić o wszystko: o to, żebyś nie miała tremy, żebyś się mogła skupić, żebyś nie zapomniała tekstu. Zawsze, jak mi się udał jakiś występ, to dziękowałam Bogu, gdy jednak spaskudziłam rolę, to Go za to przepraszałam - mówi aktorka.

Niczego by nie chciała zmienić w swoim życiu. Dziękuje Bogu za to, czym ją obdarzył. Uważa, że została hojnie obdarowana przez los i wie, że to nie jest jej zasługa.

Z karierą artystyczną czasem miała pod górkę, jak np. w ochronce, do której chodziła jako mała dziewczynka. Kiedy z okazji świąt Bożego Narodzenia dzieci przygotowywały szopkę, marzyła, aby zagrać aniołka. Niestety, nauczycielka obsadziła ją w roli diabełka. I tak przeżyła pierwsze gorzkie rozczarowanie. Przez całą noc nie zmrużyła oka. A kiedy w szkole gimnazjalnej na lekcjach polskiego uczniowie głośno czytali lekturę z podziałem na role, też miała pecha. Jej akurat zawsze przydzielano role męskie: Papkina, Zagłoby, Puka.

W ósmej klasie gimnazjum zasmuciła księdza. Gdy zapytał kończące właśnie szkołę uczennice o plany na przyszłość, dziewczynki odpowiadały, że chcą być prawniczkami albo że pragną pójść do szkoły gospodarstwa wiejskiego. Ona jedna powiedziała wtedy, że będzie aktorką. - I ksiądz posmutniał. Byłam zaskoczona, że ta wiadomość bardzo księdza zmartwiła - wspomina Kwiatkowska. Wytłumaczyła więc, że kiedyś czytała dykteryjkę o kuglarzu, który wykonywał różne sztuczki ku czci Matki Bożej. - Ksiądz się uspokoił, a ja dopiero wtedy zaczęłam się martwić - przyznaje ze szczerością Kwiatkowska.

Kiedy zaczynała w domu śpiewać, mama - osoba bardzo muzykalna - zawsze ją strofowała, komentując: "Paskudzisz". - Wpędziła mnie w kompleksy do tego stopnia, że nie tylko nie ośmielałam się odzywać w sprawach muzycznych, ale także śpiewać - mówi aktorka. Ten lęk przezwyciężyła dopiero w Kabarecie Starszych Panów, gdzie Jerzy Wasowski pisał piosenki specjalnie dla niej, pod jej talent i jej możliwości jako aktorki charakterystycznej. A i tak nie zaczynała śpiewać, dopóki na jej prośbę Wasowski nie pokazał, jak się to powinno zrobić. Potem, kiedy już śpiewała, trząsł się ze śmiechu, bo były to groteskowe miniatury teatralne, finezyjne, zabawne kreacje artystyczne. Mówił: "Teraz dopiero to jest numer!". Podobne w stylu skecze ćwiczyła jeszcze w latach 50. w Radiowym Teatrzyku "Eterek", bawiąc słuchaczy rolą wdowy Eufemii.

W czasie okupacji hitlerowskiej Irena Kwiatkowska brała udział w konspiracyjnym życiu teatralnym, współpracując z Tadeuszem Byrskim i Leonem Schillerem. Pragnęła nieść uciemiężonym rodakom odrobinę nadziei i radości. Podczas Powstania Warszawskiego była łączniczką i sanitariuszką, ale także występami w "lotnych" zespołach teatralnych odgrywała przed rannymi żołnierzami wesołe skecze ku pokrzepieniu serc. Wspomina, jak podczas Powstania spała na parapecie w maglu przy ul.Bednarskiej. Przychodziła tam tak zmęczona z powstańczych zadań, że choć za oknem świstały kule, mówiła: - Muszę się położyć, reszta w rękach Pana Boga.

Po wojnie rozpoczęła się jej przygoda z kabaretem. W latach 1946-48 występowała w krakowskim kabarecie literackim "Siedem Kotów", skupiającym elitę artystyczną i intelektualną Krakowa. Teksty dla niej pisał Ildefons Gałczyński. Lubił tam zaglądać przyszły papież Karol Wojtyła.

Aktorka nie lubi mówić o polityce. Na pytanie, czy komunizm zmienił jej życie, odpowiada, że komunizm jej nie interesował. Dociskana pytaniami, przyznała raz, że były czasy, "kiedy nie mogła udzielać się aktywnie na scenie". - Wtedy pracowałam w ZASP-ie w kuchni, obierałam kartofle. Były to dziwne czasy, gdy miejscem aktora niekiedy stawała się kuchnia. Ale dzięki temu uniknęłam nieprzychylnych ocen, gdy przyszedł czas na rozliczenia po upadku komunizmu - mówi aktorka.

Jest aktorką o bardzo bogatej karierze artystycznej. Droga tej kariery wiedzie od pierwszej roli Gałganka Niccodemiego zagranej w 1936 r., przez przedwojenne teatry i kabarety Warszawy, do czasów współczesnych. "Zielona Gęś" ciągle pozostaje w repertuarze Teatru Polskiego i można tam podziwiać panią Irenę. Pracowała z największymi: z Tadeuszem Fijewskim, Adolfem Dymszą, Kazimierzem Rudzkim, Leonem Schillerem, Fryderykiem Jarossym, Zulą Pogorzelską, całą ekipą "Dudka" Dziewońskiego, "Szpaka", Kabaretem Starszych Panów - pełna lista nazwisk zajęłaby mnóstwo miejsca. Pamiętamy jej znakomite filmowe wcielenia: kobiety pracującej z "Czterdziestolatka", matki Pawła z "Wojny domowej", bufetowej Makosi z "Hallo Szpicbródka", która w wieku 60 lat fikała nogami jak młódka. Pamiętamy ją również ze "Zmienników" i "Rozmów kontrolowanych". Jest niezrównana w wykonywaniu bajek i wierszy dla dzieci. "Ptasie radio" wciąż pozostaje wzorem niedościgłym.

Aż dziw, że na rynku księgarskim tyle biografii i pamiętników nieciekawych ludzi, a tak bogate życie artystyczne nie znalazło dotąd pamiętnikarskiego ujęcia. Właściwie to wina naszego dziennikarskiego światka. Irena Kwiatkowska nie lubi wścibstwa, uważa, że sferę prywatności należy zachować wyłącznie dla siebie. - Kiedyś zwrócono się do mnie z takim pomysłem. Spędziłam nawet wiele godzin na rozmowach z dziennikarzem. Opowiadałam mu wszystko po kolei, jak wyglądało moje życie, a na koniec stwierdził, że wszystko dobrze, ale brakuje jakichś pikantnych szczegółów dotyczących mojej seksualności. Kiedy powiedziałam, że od tego mam konfesjonał, dziennikarz wycofał się. I moja biografia nie powstała - mówi aktorka.

Niezwykle rzadko udziela wywiadów. Nie lubi opowiadać o sobie. Woli, aby o niej mówiła jej praca i role. - Gadać nie umiem. Jestem od grania - powtarza.

Ten głód grania ma w sobie wciąż wilczy. Stefania Grodzieńska tak mówi o Kwiatkowskiej: "Ten gejzer temperamentu, talentu i pomysłowości w życiu jest cichy, skromny i dyskretny. Gra rolę szarej myszki. Dobrze gra. A czy ona potrafi coś źle zagrać?".

Jest człowiekiem z natury pogodnym. Stąd często zadawane pytanie: Czemu pani jest taka radosna? - To proste, do tego potrzebne jest czyste sumienie - zaskakuje powagą odpowiedzi. Z czystym sumieniem niektórzy mają kłopoty, ale Kwiatkowska uważa, że jest to trudne tylko wtedy, gdy człowiek bardzo mało wymaga od siebie i wystarcza mu to, co samo wchodzi w ręce. Ona swoje sukcesy zawsze wykuwała ciężką pracą. O jej pracowitości krążą legendy. - Pani Irena jest perfekcjonistką. Aktorką zawsze świetnie przygotowaną do roli - podkreśla koleżanka z teatru Grażyna Barszczewska. Niektórzy powiadają, że Kwiatkowska uczy się roli, zanim autor zdążył ją napisać. Rzeczywiście pracuje nad nią ciężko, po to, by publiczność nie dostrzegła włożonego mozołu. Praca nad "Sierotką" zajęła jej trzy tygodnie. Ale przedtem "Sierotka" to był wiersz Gałczyńskiego. Zwróciła uwagę poecie, że w szkole teatralnej uczono ją, iż tekst musi zawierać introdukcję, akcję, intrygę i puentę, i ona musi być postacią, musi grać, a nie mówić wierszem.

I Gałczyński dla Kwiatkowskiej przerobił wiersz na utwór, który daje możliwość aktorskiej kreacji.

Kilka miesięcy temu Kwiatkowska obchodziła 94. urodziny. Kolejny raz odbyła się wielka urodzinowa gala, bo Kwiatkowska obchodziła jubileusze kilkakrotnie, zawsze z fantazją i zawsze występując na scenie. - Cztery lata temu podjechała pod Teatr Polski w Warszawie złotym rolls-royce'em, ubrana w elegancką zieloną suknię i czerwony szal - wspomina Wiesław Gołas.

- Weszła do teatru, z trudem przeciskając się przez tłum fotoreporterów i dziennikarzy, po czerwonym dywanie. Jak na rozdanie Oscarów.

Można się domyślać, że fetowanie rocznic z fasonem urządzali jej koledzy i telewizja, bo ona sama jest osobą niezwykle skromną. Ciągle powtarza, że zawód aktorski uczy pokory i dobrze na tym wychodzą ci, którzy kierują się tą zasadą. - Człowiek musi być pokorny, to jest pierwszy warunek naszego życia. Czym tu się chełpić? - pyta aktorka, której od sukcesów mogło się przewrócić w głowie. Ale się nie przewróciło, bo - jak powiadają jej znajomi

- Kwiatkowska ma charakter i kręgosłup. I klasę.

Także 94. urodziny świętowała na scenie Teatru Polskiego w roli Hermenegildy Kociubińskiej z "Zielonej Gęsi" Gałczyńskiego - poety, który kiedyś specjalnie dla niej wymyślił tę postać. Od przyjaciół, znajomych, wielbicieli i od zawsze wiernej publiczności przyjmowała kwiaty i gratulacje. Marszałek województwa mazowieckiego uhonorował solenizantkę medalem "Pro Mazovia". Potem pani Irena brylowała na urodzinowej fecie, skrząc znakomitym humorem i bawiąc gości. - Mam wesołe i bardzo długie życie, a dzisiaj wśród tylu życzliwych i kochanych osób czuję się bardzo szczęśliwa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji