Artykuły

Halo, Motłochu! Tu Elity!

Jesteście wściekli? Koledzy z prawicy wskażą wam wroga: pedały, Żydzi, Związek Sowieckich Republik Europejskich, wojujące feministki, artyści prowokatorzy.

Człowiek ten posiadał tyle ro­zumu, że nie nadawał się już prawie do niczego...". Aforyzm Georga Ch. Lichtenberga to dobry punkt wyjścia do zro­zumienia wszystkich skutków dystrybu­cji rozumu w Polsce między "elity" i "motłoch". Motłoch z przejścia podziem­nego, oczywiście. Ten sam, który jest bo­haterem dramatu (komedii?) Jana Klaty "Weź, przestań" [akcja sztuki toczy się w przejściu podziemnym, bohaterami są m.in. Babka, co sprzedaje nerkę, żeby mieć coś z życia, Widzew pedał dupe sprzedał, Posuwisty Kolo, Niepełnosprawny Agent Ochrony].

Motłoch i elity znają się nie od dzisiaj. Poznaliśmy się w słynnym osiemdziesią­tym dziewiątym. A potem był dzie­więćdziesiąty. Wyście byli za Tymińskim, myśmy za Mazowieckim, pozbawiona przekonań reszta za Wałęsą. Ale nie wy­kręcajmy kotu ogona, jak mawiał zwycięz­ca tej konfrontacji. Nie przeciągajmy za strunę, jak mówiliście wy. Nie wylewaj­my dziecka z kąpielą, jak nie przestaje­my rozsądnie powtarzać my. Nie może­my żyć bez siebie. Jesteśmy mądrzy wa­szą głupotą. Jesteśmy elitą, bo dbamy, że­byście pozostali motłochem. Boimy się was, zawsze się baliśmy. I dlatego stara­my się trzymać ważne sprawy od was z daleka.

W rzeczonym osiemdziesiątym dzie­wiątym przynieśliśmy wam demokrację. Najnowszy zachodni model. Szybki wol­ny rynek, reklamy w telewizji, spodnie z ortalionu, nowe dobra i nowe wartości. Stworzyliśmy też nową scenę polityczną. Obrotni koledzy z drugiego półkola sto­łu zagrali lewicę, brzydsi i starsi z nas pra­wicę. My, z racji posiadanej racji, rozsie­dliśmy się w centrum. Centrum dowo­dzenia modernizacją. My budujemy wam drugą Japonię/Irlandię, a wy zamienia­cie się z tłumu homo sovieticusów w spo­łeczeństwo obywatelskie i nie przeszka­dzacie.

Znamy się z telewizora. My do was mó­wimy - raczej przemawiamy, bo wy z kolei nie słuchacie, tylko słyszycie - czasem też was pokażemy. Na zmianę, jako bohaterów wzruszających reportaży lub pijany tłum pod Ministerstwem Finansów. Nasze wol­ne media osiągnęły szybko taki poziom plu­ralizmu, że i wasz głos umiemy wyartyku­łować.

Jesteście wściekli? Koledzy z prawicy wskażą wam wroga. Prosimy bardzo: pe­dały, Żydzi, Związek Sowieckich Repub­lik Europejskich, wojujące feministki, ar­tyści prowokatorzy. Towarzysze garbaci wstydliwą przeszłością pragną być tacy jak my. Modernizujemy więc razem, po­łączeni psychoanalitycznym węzłem by­łego kata i byłej ofiary. Dla nas jednak móc nie przebaczyć, a przebaczyć to wielka przyjemność i punkty za wielkoduszność, dla nich możliwość przyjacielskiej rozmowy z nami - najlepiej wydrukowanej na łamach "Wyborczej" - to prawdziwe impri­matur w nowych trudnych czasach. O was nie pamiętali nigdy, tym bardziej dziś, gdy stawką jest spełnienie kryteriów i dogonie­nie standardów. Pozostaje wam więc iść za "katolickiem głosem w waszych domach". Jedno i drugie dobrze nam służy, odwra­ca waszą uwagę od spraw ważnych, a ser­ca od lewicy. Mimo to nie możemy się na­dziwić, czemu nasz kolorowy i najnowszy model demokracji liberalnej mniej wam się podoba niż te zupełnie niemodne w XXI wieku endekizmy. Skąd ten głos nienawist­nego i ksenofobicznego oporu przed jak­że przecież pożądanymi i ogólnie korzyst­nymi przemianami? I tylko czasem przy­chodzi nam do głowy, że lepszy Rydz niż nic.

Tak, potrafimy czasami pochylić się nad wami z troską i ze zrozumieniem. Denerwu­jecie się, bo nie macie pracy? Cierpliwości!

Nie podoba nam się, że ciągle z tych ner­wów rozprawiacie o Żydach i pedałach, chociaż nigdy żadnego na oczy nie widzie­liście. Martwimy się, że nie chcecie słuchać, kiedy wciąż wam opowiadamy o wzroście gospodarczym. Też go nigdy na oczy nie widzieliście? Czy to powód, żeby nie wie­rzyć?

Nieustająco apelujemy! Ducha przedsię­biorczości nie gaście. Nie lękajcie się Balce­rowicza.

Ostatnio trochę nam się buntowaliście lub też, jak mówią niektórzy nasi oledzy, "okazaliście się nie dość dojrzali w swoich wyborach". Widać wciąż nie dorośliście do naszych projektów i europejskich aspira­cji. Wykazaliście za mało modernizacyjnej werwy. Wydaje się wam, że wreszcie prze­mówiliście własnym głosem. Wdarliście się na salony. I oczywiście nie umiecie na­szej demokracji jeść nożem i widelcem. Od razu pchacie w swoje gęby: nasze media li­beralne, naszego ojca przemian rynkowych, nasze banki. Gwałcicie nasze prawo i kon­stytucję.

Naiwni! Was jest wielu, ale nas nie po­konacie! Toczycie wojnę, której nie da się wygrać. Choć stanowczo i w imię demo­kratycznych imponderabiliów nie zgadza­my się i protestujemy przeciw moralne­mu programowi waszych rewolucjoni­stów, to oczywiście tolerujemy "moralną rewolucję" jako środek umożliwiający trzymanie was w szachu, pozwalający wam się wykrzyczeć, wyartykułować złość tak, aby nasze ekonomiczne interesy po­zostały niezakłócone. Wolicie Zytę od Lesz­ka? Okej, nam jest wszystko jedno. Wy­starczy, że walkę o wasz dobrobyt pod­mieniliśmy na walkę o wartości. Nam się krzywda nie stanie, co najwyżej "agresyw­nym mniejszościom propagującym ho­moseksualizm i społeczną pedofilię". Na­sza polityka to modernizacja i do przodu, a dla was niech powstają kolejne kanały wyrażania złości.

Cały przepis był prosty: zamiast podzia­łu na lewicę i prawicę robimy podział na modernizatorów i tradycjonalistów. Do tra­dycjonalistów zaliczamy obok katolickich obrońców życia poczętego również wszel­kich obrońców waszego stanu posiadania i szans rozwoju, które niestety stoją w sprzeczności z założeniami naszej mo dernizacji.

Kochamy was miłością Lacanowską; "Mi­łość to dawanie czegoś, czego się nie ma, ko­muś, kto tego nie chce". Nie dajemy wam w nowym wyścigu szans, a wy i tak nie chce­cie w nim startować. Zostawiamy wam jedy­ną drogę wyjścia z podziemia - do kruchty. Na to się możemy zgodzić, to nam nie szko­dzi. Oglądając was, tańczymy sobie dalej ta­niec modernizacji, a wy? Mann kann singen, mann kann tanzen, aber nicht mit den Zas­ranzen...

Kiedy już się pośmiejemy z bohaterów "Weź, przestań", wypadałoby wykonać Gogolow­ski test i obrócić scenę. Śmiejemy się oczy­wiście z siebie. To my jesteśmy problemem, nie oni. A oni nigdy się nie zmienią, jeżeli my się nie zmienimy. Skończmy z paternaliz­mem, z protekcjonalizmem.

Ale jak wyjść z tego pata? To naturalne, że odwołująca się do uniwersalnych idei część z nas ustawia się na kontrze do przypisywa­nych warstwom niższym nietolerancji, kse­nofobii i fundamentalizmu. Niestety, robi­my to tak, że niemożliwa jest prawdziwa so­lidarność z upokorzonymi. A nasze hasła sta­ją się przeciwskuteczne. Hasła na przykład feministyczne zaczynają funkcjonować ja­ko ideologiczne narzędzie potwierdzające wyższość wielkomiejskiej klasy średniej nad konserwatywną biedotą. Tolerancja, otwar­tość i brak agresji stają się luksusem naje­dzonych. Dopóki elity będą traktować ludzi jak "koszty przemian", nie mogą oczekiwać od nich miłości do homoseksualnego bliźniego.

Zadaniem zatem staje się wyjście poza granice tego fałszywego i służącego utrzy­maniu istniejącego porządku sporu. Za­miast potępienia dla motłochu albo nawet zrozumienia jego zachowań jako formy wy­rażania zrozumiałego pragnienia sprawie­dliwości sami powinniśmy sprawiedliwo­ści zapragnąć. Dylematem polskiej szla­chetnej elity jest to, że chciałaby dać bied­nym, ale Balcerowicz mówi jej, że kasa jest pusta. Rozkładamy więc ręce i zasłaniamy się pozorną społeczną wrażliwością i do­brymi chęciami oraz obiektywnym bra­kiem możliwości. A powinniśmy myśleć o tym, jak te warunki zmienić. I o tym, co mamy, a czego może mieć nie powinniśmy, gdy inni są w potrzebie.

Wymaga to odrzucenia wiary w niez­mienne prawa neoliberalnej ekonomii, fa­talizmu, który każe nam traktować istnie­jący świat jako raz na zawsze dany i nieza­leżny od naszej woli. Krytycznego zanali­zowania własnych pozycji i interesów, za­miast koncentrowania się na cudzych nie­dostatkach.

Publikowany przez nas tekst pochodzi z programu do spektaklu "Weź przestań" w reżyserii Jana Klaty.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji