Artykuły

Spróbować zawsze można

Osoby z teatru poproszę po lewej stronie, grupę "nieteatralną" po prawej - tak Jarosław Staniek rozpoczął casting do musicalu "Fame" w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Pierwsza grupa, o której mowa, to studenci Studium Wokalno-Aktorskiego, działającego przy Teatrze Muzycznym. A druga to śmiałkowie, którzy przyszli spróbować swoich sił. Wśród nich ja - pisze Ilona Truszyńska w Dzienniku Bałtyckim.

W castingu do "Fame" spróbowała swych sił nasza dziennikarka. Jeszcze do niej nie oddzwonili...

Pierwsza grupa - zgrana i pewna siebie. Nie bez powodu, w końcu większość z nich ma już za sobą niejeden duży musical na gdyńskiej scenie i nie tylko.

- Widziałam ich w "Kompocie", "Footloose" i "Kiss me Kate" - słyszę gdzieś w tłumie. - Nie mamy z nimi szans.

- Spróbować zawsze można, przecież nie chodzi tylko o to by się dostać, zawsze to jakieś nowe doświadczenie - dodaje szczupła blondynka, która rozgrzewa się przy drążku. Wśród stałych castingowych bywalców to znana prawda - im częściej przychodzisz, tym lepiej wiesz, czego oczekują, a porażka zawsze mobilizuje do tego, by stać się lepszym. - Aż wreszcie się uda - dodaje blondynka, która już zdążyła zrobić szpagat.

Staniek zaprasza na parkiet. - "Nieteatralnych" proszę do przodu - mówi.

Chyba to dobrze, bo z tyłu w tłumie sześćdziesięciu osób przecież nic nie widać.

Najpierw rozgrzewka. - A teraz szybko nauczymy się krótkiej choreografii - mówi Staniek. - Dodam kilka skomplikowanych figur i sprawdzę wasze wyczucie rytmu.

Ćwiczymy do upadłego, zmieniamy się liniami - tył przechodzi do przodu i na odwrót. Choreografia jest krótka, ale pełna pułapek rytmicznych.

- Już nie mam siły - słyszę gdzieś za plecami. - Nie wychodzi mi jeden krok.

Naszą walkę z układem przerywają b-boye. - Witam panów, rozgrzejcie się i pokażcie, co potraficie - mówi Staniek. - Reszcie proponuję przerwę, możecie odpocząć albo utrwalić sobie układ. Zaraz pokażecie mi, czego się nauczyliście.

Ćwiczymy na korytarzu. Przerwa ciągnie się w nieskończoność. Wreszcie Staniek wychyla się z sali baletowej i zaprasza do środka. Tym razem dzieli nas na cztery grupy. Tańczymy układ, po tym jeszcze chwila na improwizację i koniec. Stajemy w grupie. Staniek wybiera osoby, które mają zostać. Wśród nich większość to ci "teatralni", ale jest i kilka osób "nieteatralnych". Reszta słyszy magiczne słowa: "To, że teraz was nie wybraliśmy, nie znaczy, że do was nie zadzwonimy".

Szkoda tylko, że nie poprosili o numery telefonów.

Na zdjęciu: Jarosław Staniek

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji