Artykuły

Antygona terroryzmu

Widmo Ulrike Meinhof krąży nad teatrem. Polskim i niemieckim. Szokująca moda na postać słynnej terrorystki to wynik poszukiwań niebanalnych patronów dla dzisiejszego teatru politycznego - pisze Łukasz Drewniak w Przekroju.

Jako symbol Ulrike jest tyle uniwersalna, co kontrowersyjna. Może pobudzić dyskusje nad sztuką zaangażowaną, pytającą o wyzwania współczesności. A teatr wciąż potrzebuje wyrazistych bohaterów wykraczających poza granice dobra i zła.

Najpierw jest prawdziwe życie. Potem do życia bierze się teatr Po niedawnym wrocławskim "Transferze!" Jana Klaty została mi w głowie scena z pozoru niepasująca do kluczowego tematu polsko-niemieckich wojennych rozliczeń, wypędzeń i odszkodowań. Jedna z zaproszonych do udziału w projekcie emigrantek, 70-latka Hanne-Lore Pretzsch, opowiadała widzom o tym, jakie były jej dalsze losy po wojnie i dlaczego przychylnym okiem patrzyła na rewoltę studencką 1968: "Bardzo utożsamiałam się z Ulrike Meinhof, bo obie byłyśmy dziećmi wojny, bo też dobrze wyszła za mąż i też była ustawiona w życiu.

Nie byłam jedną z nich, ale rozumiałam, dlaczego się wściekła i chciała się z tego wydostać". Kiedy w 1976 roku dowiedziała się z telewizji, że Ulrike popełniła samobójstwo, pani Pretzsch rozpłakała się w sypialni. Rzuciła męża i w wieku czterdziestu kilku lat poszła na studia. Dziś zajmuje się jogą. Nie sądziłem, że ktokolwiek mógł płakać po Ulrike.

OBCIĘTY JĘZYK

Dla Niemców losy grupy Baader/Meinhof (patrz ramka) to nie tylko niewygodny trup w szafie. "Święci terroryści" ciągle budzą spory. Ostatnich członków RAF wyłapano dopiero w 1998 roku. Popularność postaci Ulrike Meinhof, akceptacja jej wyborów to klucz do zrozumienia społeczeństwa niemieckiego dzisiaj. I zaangażowania sztuki.

Niedawno w Niemczech ukazała się książka córki Ulrike na temat działalności jej matki. Felix Esslin, syn drugiej bojowniczki RAF, był kuratorem jednej z wystaw poświęconej temu ugrupowaniu. Dea Loher poświęciła Frakcji sztukę "Lewiatan", słynny choreograf Johan Kresnik przygotował o RAF już dwa spektakle. Pierwszy miał premierę w 1990 roku w Bremie, drugi, zatytułowany tak samo - "Ulrike Meinhof" - w lutym ubiegłego roku w Bonn. Tańczący terroryści, ukazani w mocnych, scenicznych obrazach przesiąkniętych wściekłością i smutkiem, przypominali zombie buszujące po niemieckim raju. Ale na pierwszym planie była zawsze bosa, młoda kobieta w długiej wieczorowej sukni i z rewolwerem w dłoni. Kresnik podkreślał, że widzi Ulrike bardziej jako ofiarę niż sprawcę, zamurowaną w witrynie historii. Aktorka tańczyła u niego pomiędzy dwoma szybami z pleksi, a w ostatniej scenie spektaklu, w typowym dla Kresnika drastycznym obrazie, obcinała sobie język. Krytycy uznali ją za męczennicę terroru uznanego za sztukę.

KRÓLOWA ANARCHIZMU

W październiku w hamburskim Thalia Theater odbyła się premiera jednej z najnowszych sztuk austriackiej noblistki Elfriede Jelinek pod znamiennym tytułem "Ulrike Maria Stuart". W przedstawieniu reżyserowanym przez Nikolasa Stemanna dwie posiwiałe eks-terrorystki, Esslin i Meinhol, spotykają się po latach. Co by było, gdyby przeżyły. Jedna mamrocze, druga kuleje. Zamiast tragicznie zmarłych ikon rewolucji mamy zniedołężniałe staruszki. Zamiast gniewu jest współczucie.

Jelinek zestawia wrogów publicznych "republiki bońskiej" z dwiema XVl-wiecznymi królowymi - Marią Stuart i Elżbietą Tudor. Uwalnia biografię Meinhof od doraźności i polityki. Zastanawia się nad mechanizmem kobiecej żądzy władzy i żądzy odwetu. Mary i Ulrike, aby stać się protagonistkami historii, muszą poświęcić swoją kobiecość.

PRZYSZŁOŚĆ

Po premierze odkłamującej wiele mitów związanych z przywódczynią RAF czekano na skandal. Córka terrorystki uznała, że jej prawa zostały naruszone, ale skandalu nie było.

ULRIKE A SPRAWA POLSKA

Ewa Wójciak, legenda polskiego teatru zbuntowanego, liderka Teatru Ósmego Dnia, opowiada, że w latach 70. była zafascynowana postacią Ulrike. Wieszała sobie jej zdjęcia na ścianie w akademiku. Marcin Liber, reżyser z grupy Usta Usta, dekadę później zaczytywał się w wydanych poza oficjalnym obiegiem biografiach Meinhof. I rozumiał jej historię jako współczesną wersję Robin Hooda. "Było za wcześnie na ocenę moralną jej czynów - twierdzi. - Nie potrafiłem rozdzielić fikcji od prawdziwego bólu. Dla mnie i moich rówieśników było ważne, że ci z RAF wywracali rzeczywistość do góry nogami. W późnym peerelu to wystarczało, żeby ich polubić". W wydanej dwa lata temu sztuce "Córka myśliwego" Moniki Powalisz po Warszawie krąży dziewczyna w bojówkach i z arsenałem łowieckim w plecaku. To mogłaby być współczesna polska Ulrike. Strzela, bo nie podoba się jej Polska. Zabija funkcjonariuszy systemu, ale i przypadkowe ofiary. Marzą się jej "Polacy, którzy wciąż czytają i nie wpierdalają jak wiewiórki hamburgerów".

PO CO ZABIJAĆ BUSHA

Rok temu pojawił się spektakl Komuny Otwock "Przyszłość świata". Teatralni komunardzi przypomnieli biografię Meinhof w formie punkowo-anarchistycznego musicalu. Fałszującej wokalistce, wyśpiewującej kolejne odezwy RAF i fakty z życia terrorystki, towarzyszyły sceny budowania nowego wspaniałego świata ze światła, ruchu, napisów i slajdów. Po scenie dreptał dwugłowy mutant, ideowe dziecko Baadera i Meinhof, i zadawał wskrzeszonym z niebytu rodzicom pytania: Mamota - to kim być? Mamo ta to jak walczyć? Ich rady okazywały się funta kłaków nie warte. Spektakl udowadniał, jak bardzo zestarzały się rewolucyjne recepty. Bo cóż dzisiaj znaczyłoby na przykład zabicie Busha? Albo wysłanie panom Kaczyńskiemu i Putinowi pudełka z kupą w środku, do czego artyści zachęcali publiczność?

DAR ULRIKE

Zainspirowany przedstawieniem Komuny Marcin Liber wymyślił pół roku temu konkurs na sztukę o Ulrike Meinhof. Pomysł wsparł TR Warszawa. Nagrodzoną sztukę wystawiły w grudniu Usta Usta, pozostałe dramaty trafiły do innych teatrów. Czytałem nadesłane na konkurs teksty. Generalną ich strategią była konfrontacja mitu z teraźniejszością. Zaglądanie w prywatność Ulrike. Drążenie wątku jej choroby psychicznej, próba odtworzenia relacji z mężem, z dziećmi. Pokazanie Ulrike przed wstąpieniem do RAF i tej z więzienia w Stammheim. Czy to na pewno ta sama osoba? Jan Stępień w próbowanej właśnie w warszawskim Laboratorium Dramatu "Nocy z Ulrike" pokazuje fikcyjne spotkanie zaszczutej przez policję Meinhof ze swoim mężem, lewicowym publicystą, który de facto ją stworzył.

Wybrana przez Libera sztuka Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk "Śmierć Człowieka-Wiewiórki" prezentuje historię Ulrike z ironicznym dystansem. Bohaterka pasowałaby do animowanego serialu dla dorosłych albo skeczu Monty Pythona. Liber pokazał, w jaki sposób mit terrorystki stał się częścią popkultury. Spektakl okazał się piętrowym pastiszem, kolażem makabreski i teatru absurdu. Tytułowy Człowiek-Wiewiórka to typowy niemiecki obywatel zabijany przez Meinhof w każdej scenie. Wrażenie robiła zwłaszcza ta, w której bohater nieudacznik wspólnie z Policjantem o Gołębim Sercu, kolejną ofiarą RAF, szuka w sobie daru od Ulrike - ziarenka-bomby.

IDOLE Z IDIOTÓW

Po co Meinhof polskiemu teatrowi? Może trzeba radykalnego świętego z bombą, żeby zmusić widza do kłótni z artystą, władzą, biernością społeczeństwa? - Drażni i złości mnie naiwność RAF - mówił mi szef Komuny Grzegorz Laszuk. - Zrobiliśmy idoli z idiotów.

- Meinhof nie powinna być patronką czegokolwiek - wtórował mu Marcin Liber. - Jej ideowa transformacja doprowadziła ją do punktu zero, gdzie nikt nie powinien się znaleźć. Pomimo jej przyzwolenia na terror jest to dla mnie postać na wskroś tragiczna.

Grzegorz Laszuk, który przez ostatnie 10 lat dzielił czas między działalność społeczną a artystyczną, przyznaje się do zgorzknienia. Nie da się zmienić świata ani w sposób siłowy, ani poprzez sztukę. Jeszcze rok temu nosił koszulkę z nazwiskiem jednego z przywódców nawy państwowej i napisem, że "ma on małego fiutka.org". Dziś koszulkę zdjął. Uważa, że robienie za ofiarę nie ma sensu. Artysta i tak jest bezradny wobec rzeczywistości, nie wyciągnie ludzi na barykady.

Marcin Liber twierdzi, że teatr alternatywny powinien wciąż się buntować przeciw otaczającej rzeczywistości. - Dlatego w kraju, który staje się skrajnie prawicowy, przywołaliśmy ugrupowanie skrajnie lewicowe.

W polskich realizacjach mitu Ulrike fascynacja miesza się z drwiną z naiwności zachodnich rewolucjonistów. Po prostu w tej części Europy ciągle jesteśmy impregnowani na wszelkie utopie. Zwłaszcza te z "bum-bum" w nazwie. Bohaterka dramatu Piotra Rowickiego "Mów mi Ulrike Meinhof" sprzedaje w sklepie dla alterglobalistycznej młodzieży koszulki ze zdjęciem terrorystki. Ale kiedy przychodzi do niej prawdziwa Meinhof i namawia do wysadzenia galerii handlowej jako symbolu konsumpcyjnego stylu życia, pyta: "A co komu przeszkadza sklep?". No właśnie - co komu przeszkadza?

***

Ulrike Meinhof, rocznik 1934. Niemiecka dziennikarka, potem rewolucjonistka i terro-rystka. W młodości przeszła poważną operację mózgu (niemieckie władze podważały potem jej poczytalność). W 1970 roku porzuciła dwie malutkie córki i wstąpiła do RAF (Rote Armee Fraktion) - ultralewicowej organizacji bojowej założonej przez Andreasa Baadera. Wierzyła w ideę partyzantki miejskiej, dawała społeczeństwu prawo do zbrojnego oporu przeciwko aparatowi opresji "faszystowskiego państwa", za jakie uznawała RFN. Przeszła szkolenie wojskowe w palestyńskim obozie OWP. Podpalała domy towarowe, napadała na banki w celu zdobycia funduszy na dalszą walkę. Do przerażonych klientów jej koledzy krzyczeli: "Nic się nie dzieje! To nie są wasze pieniądze!". Ich akcje nie obyły się bez ofiar, ale były akceptowane przez część niemieckiego społeczeństwa. W 1972 roku Baadera, Meinhof i Gudrun Esslin schwytano i osadzono w więzieniu Stammheim w Stuttgarcie. Przeprowadzili kilka strajków głodowych, w końcu zdecydowali się na samobójstwo. Meinhof powiesiła się 9 maja 1976 roku. Także Esslin i Baadera znaleziono martwych w celi. "Romantyczna" legenda RAF mówi, że zabili ich więzienni strażnicy w odwecie za jedną z akcji Rotę Armee Fraktion.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji