Artykuły

Życie zdeprawowane i pełne okrucieństwa

"Nowy ład świata" w reż. Piotra Szczerskiego w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.

W tej premierze ożywa duch "Roku 1984" Orwella, "Nowego wspaniałego świata" Huxleya, jest pesymizm Becketta, a przede wszystkim tak częsty u Pintera nastrój zagrożenia.

Bolesław Taborski we wstępie do trzeciego tomu dramatów noblisty zauważył: "Jeśli późne sztuki Pintera należą do domeny teatru politycznego, to w sensie podtrzymywania wartości moralnych i należnych człowiekowi praw, a nie w sensie lansowania czyichkolwiek poglądów czy interesów". Ta uwaga wydaje się istotna, kiedy oglądamy "Nowy ład świata", najnowszą kielecką premierę. Składają się nań cztery jednoaktówki: "Górski język", "Dworzec Victoria", "Jednego na drogę" oraz tytułowy "Nowy ład świata".

Reżyser Piotr Szczerski zrezygnował tym razem z podziału na scenę i widownię. Zależało mu, by widz mocniej poczuł tak często obecną u Pintera atmosferę zagrożenia. Publiczność nie jest więc wpuszczana do teatru, lecz czeka na rozpoczęcie spektaklu przed bramą, na której widnieje tytuł przedstawienia stylizowany nanapis "Arbeit macht frei" w oboziew Auschwitz. Strażnicy w czarnych mundurach, przypominający zomowców czy wręcz obozowych kapo, sprawdzają bilety i dzielą widzów na trzy grupy: czerwoną, białą i czarną. Każda z nich prowadzona jest przez wyznaczonego strażnika do innej części teatru.

Opowieści, których jesteśmy świadkami, rozgrywają się niemal na wyciągnięcie ręki. Słabe światło, trzask odmykanych i zamykanych drzwi, eskorta strażników przyglądających się reakcji widzów potęgują niesamowitość przeżycia.

"Górski język" to jedna z wielu Pinterowskich opowieści o nietolerancji, szczególny wyraz ksenofobii. Stara wieśniaczka (Maria Wójcikowska), która chce odwiedzić w więzieniu syna, nie może z nim porozmawiać, bo wedługobowiązujących przepisów posługuje się zakazanym językiem. Kiedy więc trafia do pokoju widzeń i patrzy na swoje maltretowane dziecko, boi się odezwać choćby słowem.

Postaci kata i ofiary najbardziej dobitnie ukazane zostały w jednoaktówce "Jednego na drogę". Nicolas (Paweł Sanakiewicz) jest oprawcą nie tylko odrażającym, ale też wyjątkowo cynicznym. Podczas przesłuchania bladego ze strachu Victora (Marcin Brykczyński), pijąc z uśmiechem whisky, zwierza się mu, że zawsze fascynował go fenomen śmierci. Czując całkowitą dominację nad ofiarą, odmawia Victorowi i jego rodzinie prawa do odrobiny ludzkiej godności. Korzysta z każdej okazji, by ich upokorzyć i upodlić.

Współczesny świat ukazany jest w tych sztukach od strony deprawacji, okrucieństwa. Przedstawienie oddaje zagubienie, wyalienowanie i rozdarcie współczesnego człowieka. Niesie też ostrzeżenie przed upajaniem się władzą i reprezentowaniem jedynie słusznych poglądów, które wreszcie zbudują "nowy ład świata".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji