Udany powrót do kurnej chaty
Piosenki i teksty Jana Kaczmarka - znakomitego satyryka, współtwórcy i gwiazdy wrocławskiego kabaretu Elita - posłużyły Adamowi Opatowiczowi i Andrzejowi Poniedzielskiemu do stworzenia intrygującego widowiska muzycznego. Inteligentny dowcip i perfekcyjne wykonanie sprawia, że przedstawienie można śmiało polecić każdemu, choć szczególnie ludziom z poczuciem humoru.
Duża w tym zasługa Andrzeja Poniedzielsłriego, który okazał się znakomitym prowadzącym. Nadawał ton widowisku, opatrując piosenki Jana Kaczmarka trafnym komentarzem.
W ten sposób stawały się czytelniejsze dla młodego widza, który nie doświadczył realiów poprzedniej epoki.
Kilkanaście piosenek pobrzmiewa znajomo, bo w latach 70. czy 80. minionego wieku były przebojami.
Jeden z nich, "Czego ty się boisz głupia", śpiewa Dorota Nowakowska oraz Jan Matyjaszkiewicz, który tym przedstawieniem czci jubileusz 50-lecia pracy artystycznej. Jesień życia kreowanych przez nich postaci nadaje śmiałym refrenowym wyznaniom ("czemu nie chcesz iść na całość") nowych, tkliwych znaczeń.
Niektóre interpretacje zaskakiwały aranżacjami, np. w stylu modnego dziś rapu, w którym Grzegorz Damięcki brylował jako solista. Każdy z członków zespołu miał tu swój numer - jak Arkadiusz Nader w udanej parodii stylu przemówień towarzysza Wiesława.
Wiele świeżości i dziewczęcego wdzięku do "Albumu rodzinnego" wniosła Anna Dereszowska, występująca, podobnie jak Poniedzielski, gościnnie.
Spektakle muzyczne Ateneum mają długą tradycj ę i dobrą markę. Za każdym razem są jednak propozycją odmienną w stylu i wykonaniu. Chwała realizatorom, że nie szli utartym szlakiem i pokazali aktorów - jak Tomasz Kozłowicz i wyżej wymienieni - którzy zbyt wielu okazji do śpiewania na scenie wcześniej nie mieli. Teraz udowodnili, że i w tej materii są profesjonalistami.
Najważniejszą zasługą twórców jest jednak ukazanie Jana Kaczmarka nie tylko jako prześmiewcy. Także jako proroka i wspaniałego liryka. Jego piosenki wciąż nas bawią i wzruszają.