Artykuły

Tropem teatralnej komisji śledczej

- Tegoroczna shopka będzie retrospektywna. Postanowiliśmy przeanalizować wszystko to, co działo się w III Rzeczpospolitej, w takich sferach, jak: życie obywateli w tych mrocznych, z punktu widzenia zwolenników IV RP czasach, a także coś, co funkcjonuje w IV Rzeczpospolitej pod hasłem wszechobecnego układu - mówi Adolf Weltschek o Reality Shopka Show nr 6 i 1/2.

Po szóstej Shopce, która w zeszłym roku wywołała wiele komentarzy, w tym roku zapraszają Państwo nie na siódmą, ale na widowisko opatrzone numerem 6 i 1/2. Dlaczego?

- Ponieważ w znacznej części tegoroczna shopka będzie retrospektywna. Przez większą część wieczoru będziemy oglądać to, co wydarzyło się w shopce przez ostatnie sześć lat.

Dlaczego taki wybór?

- Doszliśmy do wniosku, że moment rodzenia się IV Rzeczpospolitej jest znakomitą okazją, aby podsumować to, co wydarzyło się w III Rzeczpospolitej. Za rok już wszystko będzie mniej aktualne niż teraz, gdy jesteśmy w fazie ścierania się poglądów III i IV Rzeczpospolitej. A dla formy satyrycznej zawsze tego typu napięcia są twórcze. Dlatego postanowiliśmy wykorzystać moment, gdy iskrzy, i sięgnąć do materiału, który w pewnym sensie III Rzeczpospolitą przenicowywał.

A może wystraszył się Pan trudów nadążania za rzeczywistością. W polityce jest w tej chwili jak w teatrze, każdy dzień to kolejna scena, z nowymi gwiazdami?

- Nie, aczkolwiek od pewnego czasu żałuję, że nie robimy jednak siódmej shopki, ponieważ ilość materiału, jaką dostarcza nam rzeczywistość, nadającego się do twórczego przetworzenia przez satyryków, jest olbrzymia. Przez to zdumiewające bogactwo siódma shopka powstawałaby pewnie niemal sama. Ale zdecydowaliśmy się jednak na shopkę 6 i 1/2 i pozostaliśmy konsekwentni wymyślonej formule, która też przyniesie wiele niespodzianek.

Jakich?

- Podejrzewam, że uczestnicy shopki nie spodziewali się, jakimi byli przez sześć lat demaskatorami rzeczywistości, w której żyliśmy. A my to wszystko przypomnimy...

...wyświetlając film złożony z najlepszych fragmentów z sześciu shopek.

- Będzie to reportaż zrealizowany przez dziennikarzy śledczych telewizji "Przetrwam" pt. "Jesień beretów".

Sześć shopek to blisko 20 godzin filmu. Według jakich kryteriów wybierał Pan materiał?

- Poszedłem tropem wskazanym przez Briana Scotta, człowieka stąd, ale jednak trochę z zewnątrz, widzącego wiele spraw ostrzej i inaczej, który w jednym z shopkowych reportaży zadał pytanie: "ciekaw jestem, kiedy powstanie komisja śledcza do spraw shopki?". Dlatego postanowiliśmy przeanalizować wszystko to, co działo się w III Rzeczpospolitej, w takich sferach, jak: życie obywateli w tych mrocznych, z punktu widzenia zwolenników IV RP czasach oraz zachowanie mediów, głównie telewizji. Zdecydowaliśmy się także prześledzić jedno z najważniejszych wydarzeń dzielących kraj, czyli wstąpienie Polski do Unii Europejskiej, a także coś, co funkcjonuje w IV Rzeczpospolitej pod hasłem wszechobecnego układu.

Do jakich wniosków doszli dziennikarze śledczy?

- Nie zdradzę. Okaże się to w sobotę po upublicznieniu materiałów zebranych w żmudnym dziennikarskim śledztwie.

Słowo pół w tytule sugeruje, że jednak będzie w shopce coś nowego.

- Tak. Będzie to inscenizacja fragmentu Domu otwartego Bałuckiego, według pomysłu i w reżyserii Bogusława Nowaka, który postanowił zaproponować nową formułę shopki, niezmiernie trudną, trudniejszą niż ta dotychczas.

Dlaczego trudniejszą? Do tej pory uczestnicy prezentowali się pojedynczo lub w małych grupach w scenkach, muzycznych bądź dramatycznych.

- Trudność polega na logistyce. Aby wystawić sztukę dramatyczną, w której udział bierze 20 osób, trzeba zebrać wszystkich aktorów na kilka prób. A w naszych warunkach jest to nierealne.

Powiedzmy, że w sztuce tej grają m.in.: Jacek Majchrowski, Andrzej Zoll, Bronisław Cieślak, Janusz Sepioł, Bogusław Sonik, Ireneusz Raś, Jerzy Fedorowicz.

- Nikt z nich nie dysponuje nadmiarem czasu i wszyscy zejdą się dopiero w sobotę, na premierę. A poza tym granie ról, zadanych przez tekst dramatyczny, jest zupełnie inne niż wykonywanie tekstów estradowych.

Jak wypadają zatem urzędnicy i politycy jako aktorzy?

- Jest to dla mnie ciągle wielką niewiadomą. Zarówno aktorzy przedstawienia, jak i my siedzący na widowni i śledzący próby mamy przeświadczenie, że dokonuje się tutaj proces podobny do wypalania chińskiej wazy, która malowana tlenkami metali, ujawnia swoją kolorystykę dopiero po wyciągnięciu z pieca. My też nie wiemy, jakie kolory sztuki Dom otwarty pojawią się na premierze. Jest to pewnego rodzaju forma hazardu, ale ja stawiam na wygraną.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji