Artykuły

Nagośc to nic złego

- Do końca życia nie zapomnę, jak czekając na wyjście na scenę, zderzyłam się z widzami wychodzącymi w trakcie spektaklu. Gdy mnie zobaczyli, zaczęli wyzywaćmnie i kolegów, krzyczeć, że gramy jakieś gówno. To było dla mnie straszne. Po takim przeżyciu ciężko jest wyjść na scenę - mówi warszawska aktorka MARIA SEWERYN.

Grała Pani w wielu kontrowersyjnych sztukach, gdy ze sceny padały wulgaryzmy, a aktorzy rozbierali się. To przypadek, czy może lubi Pani bulwersować?

- To przypadek.

Rozbieranie się przed widownią nie sprawia Pani trudności?

- Rozbierałam się np. w sztuce "Shopping and Fucking", ponieważ tak było napisane w scenopisie i rozumiałam, dlaczego moja bohaterka to robi. W teatrze próby trwają kilka miesięcy, zanim stanie się przed publicznością. I ja przez dwa miesiące przełamywałam się, żeby się rozebrać. Nauczyłam się myśleć jak Lulu, moja bohaterka, żeby doprowadzić się do takiego stanu, by potrafić rozebrać się na scenie. Grając już nie myślę, że to ja, Marysia, zdejmuję bluzkę, tylko że robi to Lulu. Trudno to wytłumaczyć komuś, kto nie jest aktorem.

Przed kamerą jest inaczej? Jako nastolatka grata też Pani w scenach miłosnych w filmie "Kolejność uczuć".

- Film to całkiem inna historia. Gdy rozebrałam się na planie na dachu w Chorzowie, płakałam przez dwie noce. Wówczas nie byłam jeszcze aktorką, tylko amatorką. Bardzo to wszystko przeżywałam, dopóki nie zrozumiałam, że nagość dla aktora nie jest nagością, lecz kostiumem.

Czy polska publiczność jest tolerancyjna, gdy widzi nagą aktorkę?

- Skądże! Często się mówi, że młodzi są tolerancyjni, a starsi nie. Ale to nie jest prawda. Młodzi często są gorsi niż starsi. Nie ma reguły. W Szczecinie, gdzie grałam w sztuce "Polaroidy", reakcje publiczności na nagość były raz fantastyczne, a innym razem okrutne: głośne, złośliwe komentarze, oburzenie i gwizdy.

Gwiżdżą w teatrze?

- Gwizdy nie są jeszcze najgorsze. Dostałam ciężką lekcję od widowni, grając w "Shopping and Fucking". Ludzie ostentacyjnie wychodzili i trzaskali drzwiami. Ale za bardzo się im nie dziwię. Przyszli do teatru, żeby uczestniczyć w wydarzeniu kulturalnym. Nie wiem, czy dzisiaj zagrałabym w takim spektaklu...

Jaka była najgorsza reakcja widzów?

- Do końca życia nie zapomnę, jak czekając na wyjście na scenę, zderzyłam się z widzami wychodzącymi w trakcie spektaklu. Gdy mnie zobaczyli, zaczęli wyzywaćmnie i kolegów, krzyczeć, że gramy jakieś gówno. To było dla mnie straszne. Po takim przeżyciu ciężko jest wyjść na scenę.

Po premierze "Shopping and Fucking" pojawiło się wiele krytycznych tekstów, niektóre z Pani zdjęciem.

- Za te zdjęcia też zapłaciłam wysoką cenę. Pewnego dnia zatrzymałam samochód na światłach. Miałam otwarte okno, bo było ciepło. Nagle spojrzał na mnie jakiś starszy pan, który przechodził obok. Rozpoznał we mnie aktorkę ze zdjęcia i strasznie mi naubliżał.

Inna kontrowersyjna sztuka, w której Pani grała, "Miss HIV", opowiada o kobietach zarażonych wirusem HIV, które występują w konkursie na najpiękniejszą. Porusza temat ważny, lecz bulwersujący opinię społeczną. Na co dzień też angażuje się Pani w działalność społeczną, czy trzyma się Pani od tego z dala?

- Obchodzi mnie, co się dzieje dookoła, ale co ja mogę? Gram w kontrowersyjnych sztukach, jednak nie mam poczucia misji. Nigdy nie myślałam, że będę robić teatr, żeby zmienić świat.

A ludzi, którzy przychodzą na spektakl, nigdy nie chciała Pani choć trochę naprawić?

- Nigdy nie spotkałam kogoś, kto należał np. do LPR, a pod wpływem spektaklu przeniósł się do Partii Zielonych. Ale wierzę, że teatr ma wpływ na światopogląd. Może to kwestia wrażliwości. Dookoła jest, niestety, mnóstwo niewrażliwych ludzi, którzy np. chodzą do teatru, bo taka jest moda i dobrze się pokazać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji