Artykuły

Poprawianie Szekspira

VIII Międzynarodowy Festiwal Szekspirowski w Gdańsku podsumowuje Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.

"Zakończony w Gdańsku VIII Festiwal Szekspirowski zachwycał różnorodnością imprez. Wszystkie spektakle, wystawy, spotkania cieszyły się zainteresowaniem widzów. Jednak kiedy patrzy się na zaprezentowane produkcje, niepokoi, że teatr coraz częściej gra z Szekspirem, a coraz rzadziej gra Szekspira.

Nie mam powodu sądzić, że spektakle festiwalowe znalazły się tam przypadkowo. Fachowość selekcjonerów nie budzi wątpliwości. Mogę więc przyjąć, że to, co zaprezentowano w Trójmieście, było reprezentatywnym obrazem myślenia Szekspirem we współczesnym teatrze. A jeśli tak, to wnioski nie są optymistyczne.

Dla co najmniej kilku teatrów Szekspir wydaje się marginalny. Trudno wyobrazić sobie lepszy sposób zniechęcenia do dzieł stratfordczyka niż prezentowanie ich w taki sposób, jak uczynił to z Hamletem teatr z Tallina. W ciągu ponad pięciu godzin zaprezentowano całą wersję utworu; słowo po słowie, niemal przecinek po przecinku. Aktorzy grali jak w przedstawieniu szkolnym. Szekspir, zazwyczaj skrzący się od namiętności, okazał się trudną do wytrzymania ramotą.

Kiedy Bocsardi rozpoczął pracę nad wystawieniem Romea i Julii, przejawiał całkowity brak zahamowań oraz poszanowania dla jakichkolwiek wzorców. Miał jasne, niekiedy wręcz skandaliczne, pomysły - pisze z dumą rumuński recenzent sztuki Romeo i Julia wyreżyserowanej w Teatrze Tamasi Aron. Spektakl całkowicie potwierdzał trafność tej opinii. Reżyser z jednej z najbardziej przejmujących opowieści o sile miłości uczynił groteskową przypowieść o chorej psychicznie dziewczynie, rzucanej na siłę w ramiona nieopierzonego młokosa. Takiego scenariusza nie powstydziłby się południowoamerykański twórca telenowel. Tylko gdzie tu Szekspir? Znacznie ciekawiej poradził sobie z innym jego dramatem Robert Czechowski. Realizując w Kaliszu Jak wam się podoba, postanowił pożenić twórczość poczciwego stratfordczyka z estetyką młodych brutalistów. Połączenie, co ciekawe, wydało się dość klarowne, choć nie porwało festiwalowej publiczności.

W siłę i mądrość Szekspirowskiego spojrzenia na świat uwierzył z pewnością mediolańczyk Roberto Ciulli. Jego inscenizacje Tytusa Andronicusa oraz Kupca weneckiego w teatrze niemieckim, bardzo mocno osadzone w naszej rzeczywistości, odnosiły się do odwiecznych gier i reguł, na które Szekspir zawsze zwracał uwagę.

Obserwując poszczególne edycje Festiwalu Szekspirowskiego, dochodzę do wniosku, że poza Anglikami najbardziej wierzą w Szekspira Polacy i Rosjanie. W tym roku wysoko oceniono poznańskiego Ryszarda III i H. - gdańską wersję Hamleta. W ukazywaniu Szekspira przez Rosjan widać konsekwencję. Trudno zapomnieć zaprezentowaną przed laty Burzę z rosyjskiego Teatru im. Komisarżewskiej - przejmujący, wysmakowany plastycznie traktat o wolności - czy przygotowanego przez ten sam zespół Ryszarda III - rzecz o mechanizmach władzy. W tym roku Rosjanie również zaprezentowali się od najlepszej strony, przywożąc Otella z Teatru Tilsit w Sowiecku. Spektakl Jewgienija Marczellego, wierny Szekspirowskiemu duchowi i literze, urzekał świeżym spojrzeniem i wielowarstwowością. Ukazywał niepokój i autodestrukcję, która nieobca jest ludziom w każdej epoce. Udowadniał po raz kolejny, że stary Szekspir jest ciągle żwawy. Właśnie takie spektakle jak gdański Hamlet czy rosyjski Otello dają nadzieję, że wierność Szekspirowi popłaca. On naprawdę jest tego wart".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji