Artykuły

Skoczcie MU wszyscy na klatę

Ostrzeżenie: tekst o Janie Klacie jest świadomą prowokacją, manipulacją zbiorem wypowiedzi i sądów, ciętych z premedytacją piłą mechaniczną. Kulturalny Kraków zrezygnował z zabawy, bo reżyser im w gardle stoi. On sam odmówił tuż przed publikacją autoryzacji - pisze Katarzyna Kachel w Gazecie Krakowskiej.

Pijar Jana Klaty jest kiepski, bo ogranicza go pozycja reżysera - banity, który pluje na świętości. To nie ułatwia kontrolowania rynku. Z autopromocją też sobie Klata nie radzi. Bo choć wygląda na wojownika, mówi: - Nie zajmuję się wojną w teatrze, a robieniem spektakli. Nie robię ich tylko po to, by załadować broń i odpalić - zastrzega.

Strzelają więc inni. Jedni jawnie, drudzy pokątnie i zza pleców innych.

- Łatwo wziąć na celownik buntownika, który budzi skrajne emocje. Ale bez takich wyjątkowych zjawisk, jakim jest Klata, polski teatr byłby mdły - uważa Krzysztof Mieszkowski, dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu. - To sól tej ziemi.

I sól w oku niektórych. W Krakowie, choć Klata zrobił dopiero dwie sztuki, plotkują, że reżyser na śniadanie połyka surowe mięso, córki odprowadza do przedszkola przebrany za Marilyna Mansona i odgryza głowy kurczakom.

- Ale tylko czasami - broni się nieśmiało pijar Klary.

Ten sam pijar donosi, że plotkują tak gorąco, jak i gorąco biją brawo po premierze. Niektórzy nawet poklepują Klatę po plecach. Potem mówią do kumpli: ignorant, efekciarz, kiepski pomysł miał, nie?

W gardle im niby Klata stoi, ale wiją się jak piskorze, gdy muszą coś oficjalnie. Do gazety? I pani to napisze? Bez komentarza.

Czemu Klata uwiera?

Pijar reżysera melduje, że na mieście szaleje i pastwi się nad Klatą czarny pijar zawistników. Mówią, że gdy ma lepszy dzień rwie na kawałki dramaty, które mu podejdą pod rękę, miesza z błotem narodowych bohaterów i bezcześci mity narodowe. Od tych perwersji podnosi mu się podobno poziom testosteronu, co -jak udowodnili naukowcy - wywołuje agresję a nawet śmierć neuronów.

Biologicznie sprawa Klaty też więc się ma nie najlepiej. Nawet pisano w gazetach, że z tygrysa zamienił się w szarą myszkę, a przy funkcjach życiowych, w stanie hibernacji, podtrzymuje go podobno tylko chłód środowiska.

Dlaczego tak osłabiony facet (choć z ponadludzką zdolnością przeistaczania się w gryzonie), na dodatek -jak mówią - idiota, uwiera milczące środowiska kulturalne. Może stoją za tym pieniądze i romanse?

- A może tylko konserwatyzm i hipokryzja teatralnego getta. Zwyczajna i mająca bogatą polską tradycję niechęć do autsajderów? - pyta Krzysztof Mieszkowski.

Połowa środowiska twierdzi, że Klata wciska widzom kit, druga część, że wsadza kij w mrowisko. Ci, którzy nie utożsamiają się z tamtymi, pytają kto za tym stoi i kto zarabia? Złośliwi podpowiadają, że fryzjerzy i obtoują wprowadzenie obowiązku noszenia irokeza przez wszystkich reżyserów.

Bo ma taki feler

Klata drażni. Mówi co prawda, że robi to nie tyle z wyboru, ile z przypadłości zwanej temperamentem. - Z takim felerem się urodziłem i z takim żyję - szczerze wyznaje. -Nie wymyśliłem strategii marketingowej, która nazywa się: drażnić ich! Nie zwęszyłem nagle, że na teatralnym rynku jest nisza, którą omijają nijacy, ulizani i grzeczni. Nie zaplanowałem, że wcisnę się w tę dziurę, wczołgam i pokażę wszystkim język.

Nie, bo mówi, że nie wierzy w planowanie, ani w bunt dla samego buntu. - Wiem jednak, że w teksty, które wybieram, wpisana jest niezgoda, tkwi w nich prowokacja i nonkonformizm - zastrzega.

I co wtedy taki Klata może zrobić? Zrewidować dramat, przeczesać dialogi, trochę tam i tu przyciąć, a potem złożyć i pokazać publicznie. - Nigdy nie włączałem piły mechanicznej, by zmasakrować tekst - zaznacza. - Biorę go, czytam i szukam odpowiedniej formy i najlepszego sposobu pokazania myśli i obrazów.

Czarny pijar wyciąga na to grube działa, kpi, ironizuje, obraża.

- Podkładają mi pod nos wielką tradycję polskiego teatru, wycierają gębę: Swinarskim (nim szczególnie w Krakowie), Jarockim czy Grzegorzewskim. A potem krzyczą, że jakiś debil wyskakuje wobec takich nazwisk ze swoimi idiotyzmami. Przymierzają do mnie wszystkich, którzy coś robią w teatrze i mają mniej niż 80 lat.

Może lustracja?

Klata proponuje lustrację. Chce udowodnić, że WIELKIE nazwiska, pisane DUŻĄ literą, też miewały kiepski pijar i marne recenzje.

- Wystarczy przetrząsnąć archiwa gazet krakowskich, by dowiedzieć się co pisano na temat pierwszych spektakli Swinarskiego - proponuje.

Pisano podobno źle i Klata w związku z tym teraz się dziwi. - Jak to w takim razie jest - zastanawia się. - Robię to, co wynika z mojego zawodu. Jest to mocno i głęboko zakorzenione w tradycji moich mistrzów, połączone z moim - posiadanym zapewne od urodzenia - nieoczywistym sposobem czytania tekstów. Zawsze jest to jednak czytanie tekstu. Czy grzechem jest robić na nowo, rewidować i udowadniać, że ma w sobie tajemnicę? Czy to gwałt?

Piotr Kruszczyńśki, dyrektor artystyczny Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu, mówi, że gwałtu w tym nie widzi. - Janek Klata nie przekracza granic, które nazywam wiernością wobec intencji autora. Szuka współczesnego klucza do otwierania tekstów. Oczywiście odnośnie do formy zawsze można się spierać, ale taką mamy formę, jakie mamy czasy - dodaje.

Zły pijar zarzuca Klacie masakrę, jest w tym wybitnie aktywny, pochłania mnóstwo energii i papieru. - Przeczytałem: okropne wybryki wyczynia, bezcześci prochy Wielkich Polskich Reżyserów, chce dopasowywać do żałosnych gustów. To już nie jest banicja, to manipulacja - twierdzi.

Czy Klata się myli?

A może Klata się myli? Może to jego osobistym pijarem manipulują szaleńcy, ukrywający przed nim prawdę. Może nie widzi, że tak naprawdę w kraju panuje obezwładniająca Klatomania?

Rozwiązanie takie przedstawia niezależny pijar, opierając się na logicznych przesłankach: bo przecież inwestycją ryzykowną i mało zyskowną jest zapraszanie do teatrów narodowych, polskich, dramatycznych niemodnego reżysera, oddawanie mu zespołu dobrych aktorów, czy wręczanie Paszportów.

Klata w to powątpiewa

- W niektórych miejscach jest moda na Klatę, a w innych nie ma - wyjaśnia. - Są seanse w teatrze, są też seanse nienawiści. Klepią mnie po plecach, ale równocześnie otaczają zimną pogardą. Nie trzeba nosić z sobą licznika Geigera, by to zmierzyć.

Pijar niezależny podpowiada: jeśli środowisko jest złe, trzeba je wymienić na dobrych widzów. - Ale większość stałych teatralnych widzów nie ma czego szukać na moich spektaklach - studzi Klata. - A ta potencjalna, fantastyczna zapewne publiczność, nie kupuje od lat biletów, bo jest zrażona do skostniałej teatralnej formy, której wyznawcy wychodzą ze sztuk Klaty trzaskając drzwiami.

Tak było przy "... córce Fizdejki", gdzie impulsem do wyjścia stały się potwory historii polsko-niemieckiej ubrane w pasiaki.

Chlasta sobie brzytwą

Czarny pijar wydał wtedy wyrok: to już nie cięcie, ale chlastanie brzytwą. - Chór wujów ustawił się recytując strofy o potędze smaku. Tyle że ja nie mam absolutnie wrażenia, że przekroczyłem granicę smaku - mówi reżyser.

I kto ma zły smak?

Klata mówi: - Gdyby ci, którzy wyszli, zadali sobie pytanie: dlaczego potwory polsko-niemieckie są w pasiakach, może wpadliby na to, że to co budzi przerażenie w stosunkach polsko-niemieckich jest właśnie w pasiakach.

Mówi też: granice wyznacza tekst. A każda prowokacja jest wierna jego duchowi.

Dlaczego czarny pijar nie chce słuchać, a przeciwnicy nadal plują na Klatę?

- Bo są sfrustrowani. Nie rozumieją dlaczego ludzie chcą oglądać coś, co oni ocenili jako niedobre - tłumaczy reżyser.

Pijar Klaty sprawę frustratów zdiagnozował i ocenił. Nadal jednak jest na gorszej pozycji, tak jak i Klata nadal mówi, że jest autsajderem. -Ale ja nie narzekam - zapewnia. - Nie szlocham w kącie, pytając: jejku, dlaczego oni mnie nie lubią? Nie pytam, bo wiem.

Pijar niezależny radzi:

Rada pierwsza: dla nerwowych i zmasakrowanych tym tekstem, rada trochę nieświeża, bo skierowana wcześniej do bohatera filmu "Miś", który stracił włosy podczas spektaklu. - Gdzie ci się to stało? - dopytują koledzy. W teatrze! - słyszą. -W mordę jeża. W życiu bym do teatru nie poszedł!

Rada druga dla odważnych: Skoczcie sobie wszyscy na Klatę. Najbliższy spektakl dziś w Starym Teatrze.

***

Słownik wyrazów potrzebnych

JAN KLATA - twórca kontrowersyjny, absolwent wydziału reżyserii dramatu PWST w Krakowie. Zrealizował m.in.: "Trzy stygmaty Palmera Eldritcha" (Stary Teatr w Krakowie), "Oresteja" (Stary Teatr), "Rewizora" M. Gogola (Teatr Dramatyczny w Wałbrzychu), "H. "według "Hamleta" i "FantaSy" (Teatr Wybrzeże w Gdańsku), "Lochy Watykanu" wg A. Gidea (Teatr Współczesny we Wrocławiu),. Nagrodzony m.in. za ".. .córkę Fizdejki" Paszportem "Polityki"za udaną próbę odnowy teatru politycznego w Polsce. Prywatnie mąż scenografa Justyny Łagowskiej i ojciec trzech córek

PIJAR - PUBLIC RELATIONS (z ang. - relacje z otoczeniem) - kreowanie wizerunku, reklama, niektórzy mówią: propaganda.

CZARNY PIJAR - antyreklama, negatywna kampania, system metod, działań, bądź posunięć propagandowych prowadzących do zdyskredytowania przeciwnika

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji