Artykuły

Niczego nie planuję

- Jestem aktorką na etacie. Muszę przyznać, że ciepła posadka to bardzo przyjemna sprawa. Przede wszystkim jednak współpraca z wybitnymi aktorami daje mi ogromną satysfakcję i nowe doświadczenia zawodowe - mówi MAŁGORZATA SOCHA, aktorka Teatru Ateneum w Warszawie.

Ma szczęście do zwariowanych, komediowych ról. Była już kangurzycą znad Wisły, czyli Kate w "Złotopolskich", zakochaną strażniczką miejską w "Pierwszej miłości", a niedługo zobaczymy ją w podwójnej roli, w najnowszym serialu komediowym "Halo Hans", gdzie wcieli się w postać Jasnej - łączniczki AK i kelnerki w miejscowym barze.

Rok dopiero co się zaczął, a u ciebie gorączka pracy. To dobra wróżba. Grasz w serialu "Pierwsza miłość", ostatnio pojawiłaś się też "Na Wspólnej". Oprócz tego występujesz na deskach warszawskiego Teatru Ateneum. Znajdujesz w tym pędzie czas na prywatność?

- Rzeczywiście, zawodowo jestem po premierze sztuki "Chwile słabości" w Teatrze Ateneum, przygotowanej z okazji benefisu Magdaleny Zawadzkiej i Leonarda Pietraszaka, wchodzę lada dzień na plan nowego serialu komediowego "Halo Hans", a prywatnie... od lat wciąż ten sam narzeczony, no może z tą różnicą, że zamieszkaliśmy w naszym pierwszym wspólnym mieszkaniu.

Czyli twoje marzenie o pracy w teatrze się spełniło?

- Chyba każdy aktor, ogarnięty pracą w telewizyjnych serialach, prędzej czy później zatęskni za teatrem. Mnie się to udało!

Masz etat?

- Tak, jestem aktorką na etacie. Muszę przyznać, że ciepła posadka to bardzo przyjemna sprawa. Przede wszystkim jednak współpraca z wybitnymi aktorami daje mi ogromną satysfakcję i nowe doświadczenia zawodowe. Chyba mam szczęście.

Ale poza teatrem również trwa u ciebie dobra passa serialowa?

- Albo wygram albo przegram. Po raz pierwszy mam tak komfortową sytuację, że rola została napisana dla mnie. Mam na myśli serial "Halo Hans" w reż. Wojciecha Adamczyka. Jest to komedia. Gram Jasną, która jednocześnie jest łączniczką AK i pracuje w miejscowym barze jako kelnerka.

Z tego co wiem, w twojej rodzinie nie ma tradycji aktorskich. Nie miałaś momentu zawahania, w którą stronę pójść?

- Oczywiście zawsze jest dylemat, ale takie myśli wracają, gdy nie pracuję. Boże, dlaczego nie zostałam prawnikiem!? Prawnicy zawsze mają pracę. Na szczęście etat w teatrze jest dla mnie taką bezpieczną przystanią, która daje wewnętrzny spokój.

Kto jest bardziej krytyczny wobec twojej pracy - ty, czy twój narzeczony Krzysztof?

- Kiedy nie jestem z siebie zadowolona, Krzysztof mówi: Nie, jesteś świetna! Na szczęście dla mnie, jest nieobiektywny.

Jak spędzacie wolny czas?

- Latem uwielbiamy chodzić do Lasu Kabackiego albo jeździć rowerami moją ukochaną trasą do kawiarni w Konstancinie na mój kochany makowiec. To jest niewiarygodne miejsce... a makowiec wprost obłędny! Pycha! Zimą też tam jeżdżę, ale już samochodem.

Lubisz niespodzianki?

- Lubię, ale takie, o których ja marzę. Sama zawsze wkładam całe serce w przygotowanie prezentów z myślą o konkretnej osobie. Przygotowuję się starannie, zbieram informacje, dane, robię tzw. wywiad środowiskowy. Zabiera mi to około miesiąca, ale to wielka frajda. Liczę na to, że kiedyś tak właśnie będzie. Zdaje sobie jednak sprawę z tego, że nie jestem najłatwiejszym obiektem do kupowania prezentów.

Nie jesteś idealna?

- Jestem kapryśna...

Masz jakąś wadę, której chciałabyś się pozbyć?

- Mam mnóstwo wad, jak każdy. Nie będę o nich mówić, bo się wstydzę.

Zaczęłaś ten rok z nowymi planami?

- Nauczyłam się niczego nie planować. Nieraz już wydawałam pieniądze, których jeszcze nie zarobiłam i nie wychodziłam na tym dobrze. To mnie nauczyło pokory i czerpania radości z tego, co mam.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji