Artykuły

Inflacja patronów

Rok 2007 będzie miał aż trzech patronów: Szymanowskiego, Wyspiańskiego i Rubinsteina oraz dodatkowo Conrada, patrona roku UNESCO. Problem w tym, że z roku na rok postępuje coraz większa dewaluacja rocznicowych obchodów, organizowanie jednocześnie czterech rocznic jeszcze ten proces pogłębi - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.

W środę Sejm przyjął uchwałę o ustanowieniu roku 2007 Rokiem Artura Rubinsteina. W tym roku przypada rocznica śmierci (25.) i urodzin pianisty (120.). Rubinstein będzie już trzecim patronem bieżącego roku w Polsce. Decyzją Sejmu obchodzimy już bowiem Rok Stanisława Wyspiańskiego (setna rocznica śmierci) i Rok Karola Szymanowskiego (125. rocznica urodzin i 70. śmierci). Nie rozpatrzono wniosku w sprawie ustanowienia roku 2007 Rokiem Józefa Piłsudskiego ze względu na nieobecność wnioskodawców (w tym roku jest 140. rocznica jego urodzin). Do tej pory zdarzały się lata z dwoma patronami (jak w 1999 roku, kiedy obchodziliśmy Rok Słowackiego i Chopina), trzech nie było nigdy. Jakby tego było mało, UNESCO na wniosek polskiego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego ogłosiło rok 2007 Międzynarodowym Rokiem Josepha Conrada. Słusznie więc wiceminister kultury Jarosław Sellin na obradach komisji sprzeciwiał się projektowi Roku Rubinsteina. Budżet ministerstwa nie jest z gumy - na program operacyjny "Wyspiański" już przeznaczono 2 mln zł.

Posłowie jednak byli innego zdania. I tak wykazali się umiarem, mogli przecież ogłosić rok 2007 dodatkowo Rokiem Wojciecha Bogusławskiego (250. rocznica urodzin) i Jacka Kaczmarskiego (50. rocznica urodzin), a poprzestali jedynie na uczczeniu tych dwóch artystów za pomocą uchwał.

Sprawa cudownego rozmnożenia patronów roku 2007 pokazuje szerszy problem, jakim jest rytualizacja życia kulturalnego w Polsce. Od lat polityka kulturalna państwa kręci się wokół obchodów rocznic urodzin i śmierci wielkich artystów, niezależnie od tego, jaka partia jest u władzy. Tak było za rządów SLD (Rok Gombrowicza), PiS jeszcze to wzmocnił zgodnie ze swoim poglądem na historię jako element propagandy.

Obchody (z reguły opatrzone przymiotnikiem: uroczyste) są dla polityków okazją do wykazania troski o narodową kulturę. Dla środowisk artystycznych i naukowych jest to z kolei mocny argument do zdobycia publicznych funduszy na działalność. Mówi o tym całkiem otwarcie prof. Jerzy Stuhr, jeden z inicjatorów Roku Wyspiańskiego: - Lobbowaliśmy w Sejmie, konkurencja była spora, w końcu krakowskim targiem rok 2007 jest rokiem i Wyspiańskiego, i Karola Szymanowskiego.

W związku z ogłoszeniem roku dwóch patronów (a jeszcze przed inicjatywą dołączenia trzeciego) "Ruch Muzyczny" w komentarzu odredakcyjnym pisał: "Dwaj jubilaci będą musieli się teraz ścigać do kasy państwowej i samorządowej, zwłaszcza wszędzie tam, gdzie ta kasa jest niewielka i ma jedną tylko przegródkę z napisem kultura . Karol, gazu!". Wygląda na to, że teraz będziemy mieli wyścig czterech jubilatów, którym kibicować będą środowiska teatralne, literackie i muzyczne: Artur, do przodu! Józek, dawaj! Staszek, idziesz!

Problem w tym, że z roku na rok postępuje coraz większa dewaluacja rocznicowych obchodów, organizowanie jednocześnie czterech rocznic jeszcze ten proces pogłębi. Nie przypadkiem najczęstszą formą uczczenia patrona jest biograficzna wystawa, koncert, sympozjum albo spektakl teatralny. Są to projekty, które da się przygotować względnie szybko, zanim skończy się rok i kasa ministerstwa zacznie wypłacać fundusze na innego patrona. Rzadko powstają z tej okazji wielkie wydawnictwa książkowe, znaczące filmy czy serie nagrań, które swoim znaczeniem wykroczyłyby poza ramy rocznicowych obchodów i poza granice środowiska. A to dlatego, że na ich przygotowanie trzeba więcej czasu, czasem nawet kilku lat. Tymczasem rocznicowy rytm wymaga szybkich, efektownych i tanich imprez, które można będzie wpisać pod koniec roku do sprawozdań.

Nie zanosi się, aby inaczej było w tym roku. W związku z Rokiem Wyspiańskiego kilka teatrów planuje wystawienie "Wesela", które i tak jest stale w repertuarze polskich scen. W Krakowie ma się odbyć festiwal twórczości Wyspiańskiego, w programie znajdą się m.in. stare spektakle Teatru Narodowego. W planach są także trzy wystawy i audycje w radiu publicznym. Nie słychać natomiast, aby miała się ukazać jakże potrzebna popularna biografia artysty czy encyklopedia jego twórczości (na wzór słowników Mickiewicza czy Słowackiego). Nie mówiąc o filmowej realizacji którejś ze sztuk.

W planach Roku Szymanowskiego są dziesiątki koncertów, które prawdopodobnie i tak by się odbyły, zważywszy na rosnącą popularność kompozytora. Już w zeszłym sezonie na deskach Teatru Wielkiego odbyła się premiera wieczoru baletowego do jego utworów, dwa lata temu wybitny pianista Piotr Anderszewski nagrał jego dzieła fortepianowe, siedem lat temu Mariusz Treliński wystawił w Warszawie "Króla Rogera". W tym roku Treliński reżyseruje znów "Króla Rogera" (tym razem we Wrocławiu), Teatr Wielki wznawia wieczór "Szymanowski i taniec", Anderszewski wystąpi z recitalem w Filharmonii Narodowej. Przepraszam, ale czym właściwie różni się Rok Szymanowskiego od innych lat?

Podobnie jest z Conradem. Jego biografię i twórczość ma przypomnieć wystawa w Muzeum Literatury w Warszawie, Instytut Adama Mickiewicza zapowiada wydanie książki o związkach Conrada z filmem. Nie słychać jednak, aby wybitny reżyser polski albo zagraniczny miał nakręcić z tej okazji ekranizację jednego z dzieł Conrada. Na przykład bardzo dziś aktualnej powieści "W oczach Zachodu" o agencie śledzącym rosyjskich rewolucjonistów w Genewie. Powód jest oczywisty: zanim ktokolwiek siądzie do scenariusza, Rok Conrada skończy się i szanse na zrealizowanie takiego obrazu będą bliskie zera.

Kultura i sztuka nie kierują się bowiem rytmem rocznic, ale własną logiką.

Jarosław Marek Rymkiewicz opublikował swoją fundamentalną książkę "Słowacki. Encyklopedia" w 2004 roku, pięć lat po obchodach Roku Poety. Najciekawsza inscenizacja według Witolda Gombrowicza ostatnich lat powstała na sześć lat przed obchodami 100. rocznicy urodzin pisarza - w 1998 roku. Był to spektakl "Ferdydurke" Kompanii Teatr/Provisorium obsypany nagrodami, pokazywany na całym świecie. Z okazji Roku Gombrowicza ten sam zespół przygotował adaptację "Trans-Atlantyku", która nie powtórzyła sukcesu poprzedniej.

Inną sprawą jest fakt, że obchody przygotowywane są w ostatniej chwili. Dopiero w styczniu minister kultury powołał Komitet Organizacyjny Roku Szymanowskiego. Tymczasem Komitet Roku Gombrowicza powstał dwa lata przed rocznicą przypadającą w roku 2004. I jak dotąd to właśnie obchody setnej rocznicy urodzin autora "Ślubu" pozostawiły najlepsze wrażenie i trwałe ślady w postaci m.in. monografii Jerzego Jarzębskiego, wydania nieznanych listów do rodziny pisarza czy korespondencji z redaktorem paryskiej "Kultury" Jerzym Giedroyciem.

Na pocieszenie trzeba powiedzieć, że minister Kazimierz Ujazdowski już teraz ogłosił, że chciałby, aby rok 2008 był Rokiem Zbigniewa Herberta (mija 10. rocznica śmierci), jest więc czas się przygotować.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji