Artykuły

Groteska Kazimierza Orłosia

Groteska Kazimierza Orłosia ["Jaki jest koń"] zaczyna się jak typowa satyra biurowa, jakich wiele pisano w latach rozkwitającej biurokracji przodującego ustroju, a zaprzestano w nowych czasach, może w przedwczesnym przekonaniu, że problem się zdezaktualizował - pisze Jacek Sieradzki w Dialogu.

Odbyły się wybory w spółdzielni "Nasza wspólnota" zrzeszającej mieszkańców bloku przy Słonecznej 6. Przed nami pierwsze zebranie konstytuujące nowy zarząd. I, rzecz jasna, rozliczające poprzedni.

Groteska Kazimierza Orłosia [na zdjęciu] zaczyna się jak typowa satyra biurowa, jakich wiele pisano w latach rozkwitającej biurokracji przodującego ustroju, a zaprzestano w nowych czasach, może w przedwczesnym przekonaniu, że problem się zdezaktualizował. Oglądamy celną karykaturę zebrania, na którym niepodobna niczego ustalić, ponieważ nikt nie trzyma się ani tematu, ani kolejności wypowiedzi, wszyscy przekrzykują się, nakręcając spiralę kłótni o głupstwa, rozpędzając demagogiczną retorykę i zbliżając się nieomal do rękoczynów. A to wszystko przy tak kluczowych kwestiach jak zakaz palenia na zebraniu. Przewodniczący nie jest w stanie panować nad tokiem obrad, najzwyklejsze kwestie, które można by przy dobrej woli załatwić przez pięć minut, rozdymają się do wymiarów groteskowych balonów, monstrualnych, głupich i śmiesznych.

Dość szybko jednak orientujemy się, że mechanizmy poddane satyrycznej obróbce nie są wyłącznie specjalnością spółdzielni mieszkaniowych. Władza, która odchodzi, usiłuje w sposób rzeczowy przekazać nowemu zarządowi problemy i kłopoty, z jakimi ma i będzie miała do czynienia wspólnota. Nową władzę interesuje co innego. Przede wszystkim pełnia zarządzania - którą trzeba dopiero ustanowić budując sobie koalicję, bo wybory nie przechyliły szali w sposób jednoznaczny. Nadto: rozliczenie winnych nieprawidłowości z poprzedniej kadencji i stworzenie wrażenia, w której przychodzący o czystych rękach będą rozliczali nieudaczników i aferzystów. Wreszcie: małostkowe i kompleksiarskie upokorzenie przegranych. Swoje cele nowa władza przeprowadza z pomocą pokazowej manipulacji, w której procedury demokratyczne są przydatne o tyle, o ile pozwalają przeprowadzić swoje, bądź dają możliwość obstrukcji planów przeciwnika. W innych przypadkach brutalnie się je łamie: krzykiem, demagogią, sączeniem insynuacji, absurdalnymi oskarżeniami, cynicznym podprowadzaniem sporów do absurdu. Bądź czystym, krystalicznym chamstwem w wykonaniu koalicjanta - zastępcy nowego przewodniczącego, najwyraźniej wziętego do brudnej roboty. Posłuchajmy:

DUDA (wstaje) Panie przewodniczący, najsamprzód muszę wyjaśnić nieporozumienie. Tutaj pan z poprzedniego zarządu, czyli księgowy Adamowicz, zarzuca mi, że jakoby siedziałem w więzieniu. Po pierwsze, proszę pana, siedziałem, owszem, ale całkowicie niewinnie i nie wtedy, co pan powiedział. Po drugie, to nie ja kogoś pobiłem, ale mnie pobili, a jedna kobieta jeszcze mnie podrapała. A po trzecie nie siedziałem w ogóle, bo wyrok, proszę pana, był w zawiasach! Taka jest prawda! A więc plecie pan coś, panie księgowy, opowiada jakieś bajki, opluwa niewinnego człowieka, a sam, proszę państwa, to ten tutaj obecny pan Adamowicz, ile zmarnował wspólnego majątku "Naszej Wspólnoty"? Ile żeśmy przez niego stracili? (krzyczy) Tak jest! To jego powinni zamknąć w więzieniu a nie mnie!

Koalicjanci na koniec się pokłócą, wyzwą się od chamów i warchołów, wątpliwa to jednak satysfakcja dla układu starego przewodniczącego, zniesławianego księgowego i nauczycielki etosiary, którzy wobec układu nowego pozostaną od początku do końca totalnie i rozbrajająco bezsilni. Pointa niepotrzebna, starczy tytuł pożyczony od nieśmiertelnego księdza Chmielowskiego. Każdy widzi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji