Artykuły

Półmetek Olsztyńskich Spotkań Teatralnych

Trwające jeszcze Olsztyńskie Spotkania Teatralne omawia Beata Waś w Gazecie Olsztyńskiej.

Owacja na stojąco po "Transferze" za historię, a po "Władzy" za obsadę

Jak na razie, publiczność tylko dwukrotnie nagrodziła owacjami na stojąco gości Spotkań Teatralnych: spektakl "Transfer" i "Władza". Zdaje się, że przy każdym z nich, entuzjazm wynikał z innego powodu. Owacji na stojąco, nie otrzymała, nie wiedzieć czemu, sztuka "Kowal Malambo" napisana przez Tadeusza Słobodzianka.

Spektakl "Transfer" Jana Klaty zapowiedziano jako wydarzenie tegorocznych Spotkań Teatralnych. Wydarzenie ze względu na nazwisko reżysera, jego pomysł na spektakl, ważny temat, który wziął na warsztat, a także trudności organizacyjne i zainwestowane finanse. To wszystko nie przełożyło się na frekwencję. I wrażenia.

Historia z pierwszej ręki

Wrocławski spektakl to historia o wypędzeniach po II wojnie światowej. Klucz do niej - obecność na scenie prawdziwych uchodźców. Kilku Polaków opowiada o przymusowym przesiedlaniu z Kresów Wschodnich na ziemie poniemieckie, kilku Niemców - o deportacji za Odrę i Nysę. Recytujących swoje historie naturszczyków w podeszłym wieku, słucha się z szacunkiem, ale bez emocji. W ich relacjach nie ma niczego, czego by ktoś, nawet pobieżnie interesujący się współczesną historią, nie znał z innych źródeł i świadectw. Przemoc, strach, wędrówka w nieznane, bezsilność wobec holokaustu, niechęć do faszyzmu i niepewność dotycząca swojego miejsca w świecie. Towarzyszy ona również młodemu Niemcowi, również emigrantowi tyle, że dobrowolnemu. Naturszczycy wrzuceni między prawdziwych aktorów, bronią się tylko słowami. Ale i one, po jakimś czasie, zaczynają nużyć, na widowni słychać szmer coraz większego zniecierpliwienia. Opowieści ożywiają błaznujący, prymitywny Stalin i zdominowani przez niego Roosevelt i Churchill, umieszczeni na ruchomej platformie. Dzielą w Jałcie mapę Europy, co pewien czas zamieniając się w rockmanów. Wagi tematu spektaklu nie sposób podważyć, choć forma jego przedstawienia wzbudza wątpliwości. Owacje na stojąco? Głównie za świadectwo historii z pierwszej ręki, nagroda za wysiłek starszych ludzi.

Współczesność w kostiumie

"Władza" Nicka Deara, brytyjskiego dramatopisarza, z którą przyjechał Teatr Narodowy, to kostiumowa sztuka współczesna, która pod pretekstem opowieści historycznej, przedstawia aktualne problemy. Spektakl w reżyserii Jana Englerta - historia rywalizacji pomiędzy królem Francji Ludwikiem XIV a jego wpływowym finansistą Fouquetem, służy pokazaniu ponadczasowych mechanizmów władzy, politycznych intryg, korupcji i finansowych oszustw. W roli pierwszego - Piotr Adamczyk, drugiego - uwielbiany przez publiczność Janusz Gajos [na zdjęciu], który tą kreacją obchodził 40-lecie pracy na scenie. Jak zwykle znakomicie, ze swobodą, choć pewnym dystansem, pokazał na scenie upadek swego bohatera. Adamczyk - jako król, skupia uwagę zwłaszcza przy popisach choreograficznych. Dopracowany ruch i gest, jest mocnym atutem tego spektaklu. Podobnie światło i kostiumy, zmieniające się dekoracje. Brawa na stojąco? Oczywiście za obsadę, portret i atmosferę dworu, pozwalającą... poczuć się widzom, jak w teatrze o randze narodowej.

Malambo i diabły czyli brawa za humor

Owacji na stojąco, nie otrzymała nie wiedzieć czemu, sztuka "Kowal Malambo" napisana przez Tadeusza Słobodzianka, wyreżyserowana przez Ondreja Spisaka ze Słowacji w warszawskim Laboratorium Dramatu. To inspirowana południowoamerykańskim folklorem historia z gatunku "radosnych, ludowych uniwersalnych". Stary kowal - w tej roli rewelacyjny Mariusz Saniternik, otrzymuje możliwość powrotu do młodzieńczej sprawności w zamian za duszę. By zakosztować uroków życia, które omijały go do tej pory, trzykrotnie paktuje z mocami piekielnymi. I zgodnie z ludową tradycją za każdym razem wystawia je do wiatru. Prosty język, prości bohaterowie, moralny traktat bez zadęcia, za to pełen humoru, dopracowanego tańca, bazującego na argentyńskim malambo i muzyki. Brawa za lekkość i bez-pretensjonalność, humor i świetne role.

Teatr absurdu i wyobraźni

Co słychać na scenie kameralnej? Spektakl "Nie mówię tu o miłości" w wykonaniu czterech aktorów Teatru Cinema z Michałowie, to teatr absurdu, posuniętego do granic wytrzymałości, zwłaszcza nie-wprawionego widza. Legendarna Akademia Ruchu w "Chińskiej lekcji" w pomysłowych mini-akcjach, odniosła się do sposobu wychowywania obywateli w państwie totalitarnym. Populistyczne hasła, głoszone przez upodobnionych do siebie aktorów, wydały się dziwnie znajome... "Mojo Mickybo" na dwóch

aktorów szczecińskiej Krypty i wyobraźnię, to pełna energii i radości historia dwóch chłopców, których życie wcale nie jest proste. Tłem dla wykreowanych słowem i gestem, codziennych smutków i radości bohaterów były irlandzkie zamieszki. Grzegorz Falkowski i Paweł Niczewski odegrali kilkanaście ról, bazując na umiejętnościach warsztatowych, umiejętnie łącząc je ze ujmującą szczerością wypowiedzi.

Tysiąc trzysta głosów na Kreację Roku

Wczoraj w Teatrze Jaracza komisja plebiscytu na Teatralną Kreację Roku czytelników "Gazety Olsztyńskiej" i słuchaczy Radia Olsztyn, podliczyła kupony nadesłane przez widzów. Na adres redakcji i do skrzynek wystawionych w teatrze, napłynęło ponad tysiąc trzysta głosów na ulubione kreacje żeńskie i męskie ze spektakli wystawionych w ciągu ostatniego roku. Nazwiska laureatów poznamy podczas niedzielnej uroczystej gali z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji