Artykuły

Akcja bezpośrednia

Reżyser Jacek Zembrzuski [na zdjęciu] ogłosił ostatnio na internetowym forum e-teatr.pl akcję "obywatelskiego nieposłuszeństwa" - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Jej celem mają być spektakle Michała Zadary, Jana Klaty i Michała Borczucha, którym Zembrzuski zarzuca "bełkot, głupotę i brak profesjonalizmu". Akcja (nazwana bezpośrednią) ma polegać na przeszkadzaniu aktorom w czasie przedstawień. "Widz ma prawo dawać dowód swej ekspresji w czasie spektaklu, np. rzucając butem na scenę" - pisze Zembrzuski i zachęca: "Oglądajmy Klaty, Zadary i Borczuchy i... gwiżdżmy, komentujmy głośno, śpiewajmy anarchistyczne piosenki, grajmy w bierki na prosceniach, ziewajmy rozdzierająco: to jedyna metoda na ich głoda [!] sukcesu za wszelką cenę". Kiedy niedawno kierownik literacki Teatru Powszechnego wywiesił nad biurkiem kartkę ze zdaniem "pierdol patrona", liczni twórcy i dziennikarze protestowali, nazywając to chamstwem i upadkiem dobrych obyczajów. Nie słychać jednak, aby ktokolwiek z nich protestował dzisiaj, gdy jeden z reżyserów nawołuje do chamskich zachowań w teatrach. "Życie Warszawy" nie donosi o tym na pierwszej stronie, "Dziennik" nie pyta Zbigniewa Zapasiewicza, co sądzi o propozycji rzucania butami w kolegów aktorów. Wszyscy nabrali wody w usta, chociaż apel Zembrzuskiego nie wisi nad jego biurkiem, ale w najczęściej odwiedzanym polskim portalu o teatrze.

Rozumiem, że według niedawnych obrońców patrona Powszechnego Zygmunta Hübnera gwizdy, śpiewy, wchodzenie na scenę i rzucanie butem to normalna forma udziału w debacie publicznej. Otóż mam w tej kwestii odmienne zdanie. Nie jest to żadne "obywatelskie nieposłuszeństwo", ale zwykły, chuligański wybryk, na który kierownictwo teatru powinno zareagować, wypraszając chuligana lub - jeśli nie posłucha - wzywając policję. Nikt bowiem nie zmusza Zembrzuskiego, aby oglądał spektakle Klaty, Zadary czy Borczucha. Jak mu się nie podobają, może sobie chodzić na farsy do Kwadratu. Albo zrobić lepsze przedstawienie. Niestety, autor apelu niezmiernie rzadko obdarowuje nas swym inscenizacyjnym talentem, a jego dzieła podejrzanie szybko spadają z afisza, zanim ktokolwiek zdąży się na nich poznać. Być może brak sukcesu stoi właśnie za jego gorączkowym atakiem.

"Akcja" Zembrzuskiego, o ile dojdzie do skutku, będzie dowodem, że istotnie w polskim teatrze mamy do czynienia z zalewem chamstwa i populizmu, tylko nie tam, gdzie się wydawało obrońcom dobrych obyczajów. Najbardziej niesmaczne w tym wszystkim jest powoływanie się na autorytety Zbigniewa Raszewskiego, Jacka Kaczmarskiego i Tadeusza Łomnickiego, u których Zembrzuski szuka potwierdzenia dla swych chuligańskich koncepcji. Wszyscy trzej byli wielkimi orędownikami wolności i myślę, że pomysł, aby po chamsku ograniczać wolność innych artystów do pracy na scenie, napawałby ich głębokim obrzydzeniem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji