Do teatru chodzą geje i kobiety
Do teatru chodzą głównie geje i kobiety. Tak przynajmniej wynika z obserwacji KRYSTYNY JANDY. Aktorka dobrze wie, co mówi - w końcu ma własny teatr i na widownię patrzy także z innej perspektywy niż scena.
Mężczyźni nie przepadają za teatrem. Jeżeli jakiś pan zabłąka się w rejony teatru, to można być niemal pewnym, że jest gejem, albo że został tam siłą zaciągnięty przez wybrankę swego serca.
Facet, prawie z własnej woli, siada pod sceną, kiedy związek z kobietą właśnie się zaczyna. "Wtedy każda ofiara wchodzi w rachubę" - mówi z uśmiechem Janda.
Dla pocieszenia dodajemy, że istnieje też niezwykły gatunek mężczyzn, czyli młodzi, wykształceni o zacięciu intelektualnym i z ambicjami artystowskimi (jak to określa Janda) - ich również można spotkać wśród widowni teatralnej. Niestety, bardzo, bardzo rzadko.
Widownia w teatrze to przede wszystkim panie. "Kobiety, kobiety, jeszcze raz kobiety. Od młodej dziewczynki do bardzo starszej pani" - mówi Janda.
Według statystyk, tylko co 11 Polak wybiera się raz w roku do teatru. Wolimy chodzić do kina - według obliczeń Głównego Urzędu Statystycznego, każdy Polak przynajmniej raz w roku kupuje bilet na seans.