Artykuły

Nasza Gosia z Kożuchowa

- Teraz marzę sobie, że będę robiła tylko i wyłącznie te rzeczy, które mnie w stu procentach interesują, satysfakcjonują i że będę wybierała tylko ciekawe propozycje i pracowała z takimiż ludźmi. Nie da się tak do końca. To nie jest zawód, w którym jest się sobie sterem, żeglarzem i okrętem - mówi MAŁGORZATA KOŻUCHOWSKA, aktorka Teatru Narodowego w Warszawie.

Przed rokiem, w primaaprilisowym wydaniu "Tygodnika Siedleckiego", napisaliśmy, że pochodzi Pani z Kożuchowa w gminie Bielany. Po publikacji w redakcji rozdzwoniły się telefony od poruszonych czytelników. Byli wśród nich mieszkańcy Kożuchowa, którzy mieli dowody na to, że jest Pani ich daleką krewną.

- Miejscowość Kożuchów jest mi znana z racji nazwiska, ale do tej pory jeszcze nie udało mi się do niej trafić Kiedyś ze zwykłej ciekawości sprawdzę, czy moja rodzina faktycznie ma korzenie w Kożuchowie koło Sokołowa. W Sokołowie po spotkaniu z widzami podeszły do mnie dwie osoby, z których jedna miała nazwisko takie, jak ja. Druga pochodziła z rodziny, która nosiła to nazwisko. Trafiłam więc do "zagłębia Kożuchowskich"

Do Sokołowa przyjechała Pani, żeby przy okazji premiery filmu "Dlaczego nie!" spotkać się z widzami. Zagrała w nim Pani Renatę, która jest czarnym charakterem. To przeciwieństwo Hanki z "M jak Miłość". To znaczy, że jest pani obsadzana w różnych rolach. Czy to już znak, że może Pani myśleć o sobie jako o spełnionej zawodowo aktorce, której nie grozi zaszufladkowanie?

- Zdecydowanie tak. Od początku chciałam tego zaszufladkowania na swojej drodze zawodowej uniknąć, takiego powielania szablonów ról, które są aktorowi proponowane. Rozmaitość, którą czuję w moim przypadku, daje mi nie tylko film, ale też teatr. Grałam w Teatrze Dramatycznym. Teraz gram w Teatrze Narodowym i współpracuję z Teatrem Komedia. W każdym z przedstawień gram zupełnie inną rolę. Takie różnorodności rozwijają bardzo aktora i dają mu nowe środki, żeby od początku szukał w sobie czegoś, czego jeszcze nie odkrył. Często pomagają mu w tym koledzy, reżyser, często sam repertuar.

Gdyby miała Pani określić, na jakim etapie drogi swojego rozwoju zawodowego jest obecnie, to gdzie by się Pani umiejscowiła? Mnie się wydaje, że wciąż jest Pani w okresie pełnego rozkwitu.

- Myślę, że tak. Jestem już o wiele dojrzalsza, mam większe doświadczenie i większą możliwość kierowania swoim życiem zawodowym, niż kiedyś. Wcześniej myślałam, że młody aktor powinien przede wszystkim grać. Dużo, u różnych reżyserów i najróżniejsze role. Nawet kiedy otrzymywałam propozycje ról małych, które nie były spektakularne i nie dawały wielkiej satysfakcji, to je przyjmowałam, bo zawsze czegoś mnie nauczyły. Każde spotkanie z reżyserem i sprawdzenie się w nawet małej roli procentuje potem innymi, większymi rolami u tego reżysera. Tak było ze mną na początku. Teraz jestem już na innym etapie swojej pracy. Teraz marzę sobie, że będę robiła tylko i wyłącznie te rzeczy, które mnie w stu procentach interesują, satysfakcjonują i że będę wybierała tylko ciekawe propozycje i pracowała z takimiż ludźmi. Nie da się tak do końca. To nie jest zawód, w którym jest się sobie sterem, żeglarzem i okrętem. W tym zawodzie jest się zależnym od wielu innych ludzi i czynników. Nie zawsze swój plan można do końca realizować. Czasem trzeba iść na kompromisy. Skupiam się na tym, żeby po wielu latach ciężkiej wytężonej pracy, bez taryfy ulgowej, znaleźć czas dla siebie. To już ten moment, kiedy czuję, że potrzebuję odpoczynku i już mogę sobie na niego pozwolić.

Trudno znaleźć czas na odpoczynek, kiedy gra się w serialu, filmach, teatrze i w dodatku prowadzi program telewizyjny. Co robi Pani dla samej siebie, żeby zrelaksować się i odpocząć?

- Staram się robić rzeczy, które lubię, które wynikają z moich zainteresowań, pasji. To daje mi dodatkową energię. Trzeba te pasje traktować jak dar. Wtedy nie męczysz się, bo sprawia ci to dodatkową przyjemność. Zostaje jeszcze granica fizycznego zmęczenia. Muszę spać minimum sześć godzin na dobę, wysypiać się. Jeśli mam wolne chociaż dwa dni, to wtedy staram się wyjeżdżać.

Gdzie można będzie teraz Panią zobaczyć?

- Najbliższe przedstawienia w Teatrze Narodowym to "Miłość na Krymie" i na małej scenie "Kosmos" i "Błądzenie" w reżyserii Jerzego Jarockiego.

Jakie ma Pani plany zawodowe?

- Jestem po premierze "Miłości na Krymie". Zrobiłam nowy film "Dlaczego nie!". Na razie nie wchodzę w żadne nowe projekty. Przede mną okres względnego odpoczynku, przerwa świąteczna w zdjęciach do "M jak Miłość". Planuję jakiś wyjazd, żeby zregenerować siły.

Życzę powodzenia i dziękuje za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji