Mój manifest: "Mewa"
Z Kaliszem przywitam się w pierwszej kolejności premierą "Mewy" Czechowa. Jest to swego rodzaju manifest teatru, jaki zamierzam prowadzić. Oczywiście ten manifest nie jest wyartykułowany wprost. Nie został nigdy spisany... Ma to być teatr oparty na istotnych dla człowieka tekstach kultury. Takich, które niosą ze sobą głębokie spojrzenie na świat i są sztuką, a nie doraźnym komentarzem do współczesności - mówi w Głosie Wielkopolskim Igor Michalski, dyrektor Teatru im. Bogusławskiego.
Z Igorem Michalskim [na zdjęciu], o sztuce aktorskiej, rozmawia Stefan Drajewski:
Od 1 marca tego roku kieruje pan Teatrem Im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu. Jak się panu udało w tak krótkim czasie ułożyć tak Interesujący program Kaliskich Spotkań Teatralnych?
- Ludzie teatru mają ogląd teatralnej mapy Polski. Wiedzą, gdzie się dzieje coś ciekawego. Nie musiałem czekać do pierwszego marca, aby ułożyć sobie w głowie kształt festiwalu. Wiedziałem, które przedstawienia nadają się na kaliską scenę. Moje myślenie przestrzenią obu scen wpisało się w pewną ideę, którą chciałem zaproponować publiczności.
Jaka to idea?
- Chciałem pokazać przedstawienia wyłącznie aktorskie. Postanowiłem pokazać aktora, który niesie sobą cały świat teatru, na którym oparta jest cała rzeczywistość. Mniej interesowała mnie inscenizacja, reżyseria, scenografia...
Pański zamiar zbiegł się z tym, że większość tych przedstawień jest dziełem młodych reżyserów.
- To jest przypadek. Nie przyglądałem się metryce inscenizatorów. Interesowało mnie - jak już powiedziałem - aktorstwa
Zna pan kaliską publiczność, bo był tu pan kiedyś aktorem. Kaliszanie kochają gwiazdy znane z telewizji. Tymczasem w przedstawieniach, które pan zaprosił na festiwal będzie ich niewiele?
- Takie mamy czasy. Od mojego poprzedniego pobytu w Kaliszu, minęło 25 Jat. Teatr się w tym czasie mocno zmienił. Coraz bardziej zaznacza się podział na aktorów teatralnych i filmowych. Aktorzy teatralni są znakomitymi rzemieślnikami, są oddani swojemu teatrowi. Trzeba bowiem pamiętać, że teatr nie znosi podwójności, nie znosi zależności od ciśnienia czasu. W teatrze obowiązuje dialog. Jeśli nie można próbować, bo aktorzy są zajęci w innych miejscach, to sztuka ginie. A jeśli idzie o gwiazdy teatru, to są one wszędzie: w Szczecinie, Poznaniu, Kaliszu, Łodzi... Festiwal sztuki aktorskiej jest dla nich okazją do zaprezentowania się innej publiczności. Chcemy czy nie, ale aktor jest ciągle magnesem przyciągającym publiczność.
Ale nie w znaczeniu aktor okresu międzywojnia. Dziś publiczność przychodzi na przedstawienia które są precyzyjne myślowo, interesujące artystycznie, doskonale skrojone, a aktorzy są ich najważniejszą częścią. Ale jednak jedną z wielu. Przywita się pan na nowo z kaliską publicznością właśnie festiwalem.
- Przywitam się w pierwszej kolejności premierą "Mewy" Czechowa. Jest to swego rodzaju manifest teatru, jaki zamierzam z moimi współpracownikami prowadzić. Oczywiście ten manifest nie jest wyartykułowany wprost. Nie został nigdy spisany... Ma to być teatr oparty na istotnych dla człowieka tekstach kultury. Takich, które niosą ze sobą głębokie spojrzenie na świat i są sztuką, a nie doraźnym komentarzem do współczesności. Rzadko doraźność staje się sztuką,
Ale trochę sztuk współczesnych pojawi się na festiwalowym afiszu...
- Ba, mam nadzieję, że w przyszłości będzie ich jeszcze więcej. *
Igor Michalski urodził się w 1957 roku w Sopocie. Syn aktora Stanisława Michalskiego. Ukończył Wydział Aktorski PWSFMT w Łodzi. Jeszcze w trakcie studiów zaangażował się na dwa lata do Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu (1980 -1982). Następnie wrócił do Gdańska i do 2006 roku grał w Teatrze Wybrzeże, Zagrał kilkadziesiąt ról teatralnych. Szerokiej publiczności dał się poznać dzięki telewizji: seriale - "Radio Romans", "Pensjonat pod Różą", "Złotopolscy", "Adam i Ewa", "M jak miłość", filmy - "Drugi brzeg", "Pajęczarki", "Zmowa", "Wkrótce nadejdą bracia"...
Od 1 marca kieruje Teatrem im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu.
