Artykuły

Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o MACIEJU STUHRZE, ale wstydzicie się zapytać

MACIEJ STUHR ma tłumy fanek, a ich liczebność nawet i jego czasami zadziwia. Chodzą za nim do teatru, do kina i do parku. Niektóre wyznają publicznie, że wolą patrzeć na niego niż czytać "Krzyżaków". Jako aktor jest naprawdę dziwny: nie gra w serialach i reklamach, bo, jak mówi, i tak ma za dużo pieniędzy.

Maciej Stuhr, pracoholik: dniami i nocami robi za aktora (w filmie i teatrze), rano, w przerwach i kosztem snu, za ojca i męża, nie wiadomo tak naprawdę kiedy za kibica Wisły, a gdy zdarza się cud - za turystę. W Krakowie grał w nogę, w stolicy skazany jest na sport zwany tenisem (przyczyna skazania niezależna - trudności w skompletowaniu drużyny). Ma tłumy fanek, a ich liczebność nawet i jego czasami zadziwia. Chodzą za nim do teatru, do kina i do parku. Niektóre wyznają publicznie, że wolą patrzeć na niego niż czytać "Krzyżaków". Jako aktor jest naprawdę dziwny: nie gra w serialach i reklamach, bo, jak mówi, i tak ma za dużo pieniędzy. Nie chce, tak jak inni, być trendy czy jazzy. Nie jest bohaterem skandali, nie bywa, nie przyznaje się do żadnych świństw, nie ma swojej teczki i nawet nie jest gejem. I co o takim myśleć: cynik, prowokator, a może dziwak, który ot tak sobie kreuje się na oryginalnego nudziarza?

Jak się z Panem umawiałam, pojęcia nie miałam, że jest Pan idolem nastolatek!

- Też się czasami dziwię.

Kiedy Pan się taki modny zrobił?

- Od razu modny.

Jak to nie? Blogi o Panu wypisują, strony internetowe o Panu zakładają, kłócą się te kobiety o Pana. I na dodatek robią to wszystko tak sprytnie, że się od tego oderwać nie można. Pół nocy czytałam, co te panny o Panu wypisują.

- To ja bardzo przepraszam.

Mam teraz na Pana papiery. W kilku teczkach się to nie mieści.

- (śmiech) Aż tyle tego jest? Zarejestrowałem może dwie strony, w których faktycznie sporo jest informacji na mój temat, ale żeby fankluby powstawały? Zaskoczyła mnie Pani. No i co ja mam teraz na to powiedzieć?

Że to łechce Pana męską próżność.

- Nie ukrywam, że to miłe, ale się nie upajam. Cieszę się, że mimo tej tzw. popularności mogę odwozić córkę do przedszkola, wychodzić po ziemniaki do osiedlowego sklepu, nie rozdając po drodze autografów. Żyję prawie normalnie.

Przesadza Pan. A ta kobieta w hipermarkecie, co krzyczała przez komórkę: słuchaj, wiesz kto tu jest!!!???? MACIEJ STUHR!!!!

- Pije pani do mojego skeczu? Faktycznie, zdarzają się takie sytuacje, bywam rozpoznawany zwłaszcza przez młodsze pokolenie, tych, którzy znają mnie jako kabareciarza i bohatera filmów komediowych.

Tych, w których Pan miał wejść i całować ładne dziewczyny - jak Pan kiedyś powiedział.

- Tak powiedziałem?

Pana fanklub o tym donosi. Na ich stronie jest zresztą cała lista cytatów z Maćka Stuhra.

- Pewnie połowa nieprawdziwych. Ale to akurat mogłem powiedzieć. Od tego czasu wiele się w moim życiu wydarzyło, zagrałem różne role w teatrach, wystąpiłem w filmach ciekawych i zdolnych reżyserów i wreszcie robię to, co lubię. Bo lubię teatr. Zwłaszcza jeśli daje mi szansę zagrania tak ważnej roli jak Joego Portera Pitta w "Aniołach w Ameryce".

Szkoda tylko, że w Warszawie. Wiem, że przechodzą Pana od czasu do czasu ciarki. Były jakieś ostatnio?

- Matylda wywołuje je dosyć często. I bywają momenty, że przechodzą mnie na scenie, gdy gram. I w kinie ostatnio też - na "Duchach Goi" Formana, którego zresztą uwielbiam. To magiczny film.

Zjedzony przez niektórych krytyków.

- Jak słyszę o krytykach, to zaczynam być niemiły. Co to w ogóle za zawód? Zdumiewające, że ktoś, kto nic nigdy nie nakręcił, nie zagrał, staje się specjalistą od krytykowania, pastwienia się nad tymi, którzy odważyli się coś zrobić. Na szczęście moje ciarki, czyli taki szczególny sposób fizycznego zachwytu, są całkowicie niezależne od głosu tej grupy zawodowej.

Miał Pan ciarki na "Pikniku pod wiszącą skałą"?

- I to jakie.

Faceci zwykle czekają na ciąg dalszy tej opowieści. Nie mogą zrozumieć, jak reżyser mógł tak paskudnie im niczego nie wyjaśnić. Pan czekał?

- Nie czekałem, dałem się wciągnąć w tajemnicę. "Piknik" jest zagadką, a faceci faktycznie lubią je rozwiązywać. Ja nie próbowałem, choć facetem jestem.

Ale takim bardziej inteligencikiem.

- Inteligencikiem?

Też wyczytałam u fanek. Jedna na własne oczy nawet widziała jak Pan w parku Ujazdowskim książkę czytał.

- Nie miałem pojęcia, że jestem aż tak śledzony.

W Ameryce to by Pan sobie nie posiedział tak spokojnie w parku.

- Na szczęście nie jestem jak te amerykańskie gwiazdy, które wariują na swoim punkcie, a ludzie wariują na ich widok. Do czego tam w ogóle dochodzi? Taki Bruce Willis, którego lubię, nawet szanuję jako aktora - niech pani spojrzy na jego twarz. Facet ma tyle lat, a wygląda tak samo, a nawet lepiej niż przed 20 laty. To coś nienormalnego!

Pan też sobie podobno zrobił operację plastyczną.

- Tak mówią?

Ale tylko w Krakowie. Z zazdrości.

- Plotki szybko się rozchodzą. Chodziłem kiedyś z bandażami na twarzy, ale był to efekt wypadku urodzinowego.

O proszę, a mówią, że jest Pan sztywniaMem.

- Niektórzy mnie tak odbierają. Ja mam na ten temat inne zdanie. Wydaje mi się, że mam poczucie humoru, a już na pewno nie ma we mnie nic ze sztywniaka. Naprawdę!

Mimo to i tak się dziwię, że ma Pan aż tyle fanek.

- Dlaczego się pani dziwi?

Bo jak na modnego aktora to Pan jest jakiś dziwny. Nie gra Pan w serialach, w reklamie też nie. Skandalista z Pana żaden i nawet w "Tańcu z gwiazdami" nie można Pana pooglądać. Do teatru trzeba za Panem gonić czy jak? I dziwię się tym fankom, bo one naprawdę na tych forach umawiają się na Pana spektakle.

- Widać to lubią. Ale nie jest to niestety kolosalna grupa.

To niech Pan spróbuje kupić bilet na "Anioły w Ameryce" czy "Boską!".

- Cieszy mnie to i utwierdza w przekonaniu, że dokonuję dobrych wyborów i że moja gra w teatrze ma sens.

Pan ma świadomość swojego osobistego widza?

- Z tym jest różnie, bo ta moja świadomość jest bardzo intuicyjna. Na dodatek zawsze gdy o tym myślę, popadam w sprzeczności. Z jednej strony każdy aktor marzy o mądrym, wrażliwym widzu, który doceni niuanse kreacji. Takich można policzyć na palcach. A z drugiej strony, nie oszukujmy się, który z nas by nie chciał grać przy pełnej sali?

Co z tym Pan robi?

- Trzeba znaleźć granicę, złoty środek, który pozwoli dopieścić widza wymagającego, a równocześnie nie odetnie tych pozostałych.

To Pan już taki środek znalazł?

- Staram się, by tak było, ale moje wybory są też czysto intuicyjne. W sumie przeważnie wybieram to, co mnie by się spodobało jako widzowi.

A twardziela zagrałby Pan?

- Reżyserzy jakoś nie wierzą, że mógłbym być przekonujący w takiej roli.

Mylą się?

- Mogą mieć niestety rację, choć przecież zdarzało się, że aktor obsadzany wbrew czy na przekór swoim warunkom, zaskakiwał publiczność. Ale tak naprawdę nie brakuje mi takiej roli.

Ale Pana wielbicielki byłyby zachwycone.

- Stereotypowo je pani traktuje. Nie sądzę, by akurat moje wielbicielki gustowały w takich facetach.

Wiem, wiem, lubią w Panu tego wrażliwego inteligenta. Jak by ten wrażliwy aktor określił dziś swoje położenie?

- Nie chcę zapeszać, ale wydaje mi się, że jestem w dobrym miejscu, w dobrym dla mnie czasie, kiedy dużo pracuję, mam na to siłę, robię ciekawe rzeczy i mogę dać z siebie jak najwięcej, bo wciąż sprawia mi to radość i daje przyjemność. Martwię się tylko, że takbardzo jestem chory na pracę, uzależniony od niej. To już właściwie chyba pracoholizm.

To może jakieś show by Pan dla odmiany poprowadził?

- Miałem takie propozycje, ale się nie zdecydowałem. To nie ten moment.

Nie chciał Pan po prostu wygryźć Wojewódzkiego!

- (śmiech) Nawet mi to przez głowę nie przeszło.

Zarobiłby Pan więcej pieniędzy.

- Ale ja nie chcę. Nie wiem, co bym z nimi robił. Naprawdę nie marzę o hollywoodzkiej karierze i wielkich gażach. Co nie znaczy, że nie zagrałbym w amerykańskim, dobrze zrobionym filmie. Tyle że nie dla pieniędzy.

No to jak, charytatywnie?

- A dlaczego nie?

Jak ten wywiad w Ameryce przeczytają, nie opędzi się Pan od propozycji.

- Niech pani dopisze jeszcze, że młody, przystojny, zdolny. Po prostu darmowy pracoholik prosto z Polski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji