Rysa
Sztuka Pawła Mossakowskiego dotyka problemu, któremu teatr poświęca zdecydowanie za mało miejsca - relacji między Żydami i Polakami w XX-wiecznej historii Polski. Ten trudny temat pokazany jest na przykładzie dwóch przyjaciół ze szkolnej ławy - Andrzeja Mieczkowskiego i Szymona Fajgerta. Historia i polityka stawiają ich wielokrotnie naprzeciw siebie.
W1942 roku Andrzej przyjmuje zbiegłego z getta Szymona we własnym domu, ryzykując życie swoje i rodziny. Dziewięć lat później, w samym środku stalinowskich czystek, Szymon jako oficer UB przesłuchuje Andrzeja fałszywie oskarżonego o szpiegostwo. W 1961 roku obaj pracują w niskonakładowym piśmie społeczno-literackim, Szymek jest krytyczny wobec Gomułki, który zszedł z drogi wyznaczonej w Październiku, Andrzej złamany wieloletnim więzieniem woli się nie wychylać. Ostatnia scena rozgrywa się po Marcu 1968 - wyrzucony z pracy Szymon chce wyemigrować do Szwecji, Andrzej bezskutecznie próbuje go zatrzymać.
W tej sztuce Mossakowskiemu udało się ogarnąć ćwierć wieku polskiej historii, i to okres najtrudniejszy - z Holocaustem, stalinizmem i antysemityzmem. Skrótowość nie oznacza w tym przypadku powierzchowności - każdy z historycznych zakrętów, które biorą bohaterowie, jest pokazany w niebanalny sposób. W pamięć zapada scena przesłuchania w UB, atmosfera zaszczucia w 1968 roku czy ironiczne zdanie Szymka, które mogłoby być mottem sztuki: "Nie udało mi się zostać Polakiem, zostanę Szwedem". Przykładając wiele uwagi do realiów historycznych, Mossakowski nie zdołał jednak zbudować ciekawych charakterów głównych postaci. Pozostają one raczej symbolami pewnych postaw niż ludźmi z krwi i kości. Ma to wpływ na role w spektaklu: Piotrowi Adamczykowi udaje się co prawda stworzyć żywą postać, ale Szymek Cezarego Kosińskiego pozostaje papierowy. Jak na teatr faktu, to wystarczy, jak na prawdziwy dramat, to zdecydowanie za mało.