Artykuły

Powrót Ingmara Villqista

"Kompozycja w słońcu" w reż. Ingmara Villqista w Teatrze Miejskim w Gdyni na II Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych R@Port. Pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.

Na nową sztukę mistrza mrocznego nastroju i niepokojącej tajemnicy trzeba było czekać aż trzy lata. Ostatnią był "Helmucik" - napisany w 2004 roku dramat o sekcie, opiekującej się kalekimi dziećmi. Na "Kompozycję w słońcu" warto było czekać.

O Villqiście - najbardziej zagadkowym polskim dramatopisarzu w ostatnich sezonach było mniej słychać. Po odejściu z gdańskiego Teatru Wybrzeże zaszył się na rodzinnym Śląsku. Zajął się reżyserią: w Teatrze Rozrywki w Chorzowie wystawił musical "Rent", w Essen zrealizował swoją wczesną komedię - "Oscar i Ruth", dla teatru telewizji nakręcił "Helmucika".

"Kompozycja w słońcu", którą autor sam wyreżyserował w gdyńskim Teatrze im. Gombrowicza zawiera wszystko, czym Villqist podbił publiczność, gdy debiutował dziewięć lat temu: klimat tajemnicy i niedopowiedzenia, intrygującą historię, ukryte w podświadomości lęki i chore uczucia.

Znów, jak w "Nocy Helvera", jego najbardziej znanym dramacie, oglądamy na scenie ludzi zamkniętych w pułapce swojej przeszłości. Tym razem jest to stara kobieta, opiekująca się dwójką przerośniętych dzieci w kamienicy na odludziu, z której wyprowadzili się już wszyscy mieszkańcy. Kim jest dla siebie ta dwójka? Rodzeństwem? Kochankami? Kim jest ich opiekunka? Matką? Strażniczką? Dlaczego ukrywają się przed światem? Czemu zasłonili okna i wyłożyli podłogi grubymi, tłumiącymi kroki dywanami? Kim jest stary mężczyzna, który ich odwiedza? Mężem? Bratem? Villqist mnoży pytania a nie daje odpowiedzi, wprowadza widza w labirynt i nie pokazuje drogi wyjścia.

Tak jak w poprzednich sztukach, tak i tu autor zaciera czas i miejsce akcji, wprowadzając niemieckie imiona (Trudi, Eugen, pan Heizig), ale "Kompozycja w słońcu" zdradza swój rodowód od pierwszej sceny. To najbardziej śląska ze sztuk Villista - nie powstałaby bez starych, wyburzanych kamienic w Chorzowie - Batorym, bez ślepych ulic w plątaninie torów, bez szczelnie zasłoniętych okien familoków, za którymi rozgrywają się ludzkie dramaty.

Śląsk nie jest tu lokalnym kolorytem ani społecznym tematem, ale przestrzenią symboliczną, w której autor bada psychikę ludzi, zmagających się z własnymi namiętnościami. Powraca w tej sztuce pytanie o winę, przekazywaną z pokolenia na pokolenie, o odpowiedzialność dzieci za zło popełnione przez rodziców, o cenę za złamanie obyczajowych i religijnych zakazów. Za malarskim tytułem kryje się misterna, wieloznaczna opowieść o winie i karze, wierze i zwątpieniu.

Spektakl z Gdyni to także sukces Villqista - reżysera. Świetnie prowadzi aktorów, zwłaszcza Dorotę Lulkę i Dariusza Siastacza grających Trudi i Eugena. Mają piekielnie trudne zadanie: muszą zagrać dorosłych o świadomości dzieci, "dziwoludy" - jak siebie nazywają, dla których jedynym źródłem wiedzy o świecie są stare kalendarze. Robią to przekonująco, unikają infantylizmu i grania na litości. Rysują portrety zablokowanych w rozwoju istot, które jak Oscar z "Blaszanego bębenka" są oskarżeniem świata dorosłych.

Dobry jest Eugeniusz Kujawski jako Pan Heizing, który ugina się pod ciężarem wieku i przeszłości, ale prawdziwą rewelacją jest Małgorzata Talarczyk w roli Pani Marii. To zakochana, piękna kobieta, którą czas i doświadczenie życia zmieniły w surową, gderliwą staruchę. Drepce po pokojach noga za nogą, suwając przed sobą krzesło. Czasem spod maski starości wychyla się dawna Maria, zakochana i czuła, co czyni ją bardziej tragiczną.

Dramaty Villqista grane były na wielkich scenach i w malarniach, w teatrach mieszczańskich i eksperymentalnych. W Gdyni udało się zbudować idealną przestrzeń dla tej kameralnej twórczości. Autor scenografii Paweł Dobrzycki umieścił akcję w foyer teatru, widzowie siedzą dookoła sceny uczestnicząc w codziennych rytuałach bohaterów. Można wziąć do ręki serwetę, okrywającą łóżko, przejrzeć kalendarze, wyjrzeć przez okno, wychodzące na ślepy mur. To zburzenie dystansu i wpisanie widzów w świat Villqista jest największym sukcesem gdyńskiego spektaklu. Odprysk tej historii pozostaje w każdym z nas.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji