Artykuły

Szekspir cały w fekaliach

"Romeo i Julia. Fragment" w reż. Andrija Żołdaka (Ukraina) w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.

Przez trzy wieczory gościł w Warszawie ukraiński Teatr im. Szewczenki z Charkowa, prezentując spektakle swego dyrektora artystycznego Andrija Żołdaka.

Najbardziej szokującym widowiskiem okazał się bez wątpienia pokazywany w niedzielę "Romeo i Julia". Żołdak - jak to często bywa w jego teatrze -włożył do przedstawienia serię skojarzeń, które niewiele mają wspólnego z literackim pierwowzorem. Kreując się na artystę wyzwolonego, starał się łamać kolejne tabu, choć niektóre rozwiązania musiały wywołać zdecydowany sprzeciw. Część warszawskiej publiczności nie kryła oburzenia, kiedy aktorzy po zrzuceniu ubrań biegali nago po scenie, rytmicznie recytując strofy "Romea i Julii". Potem na rozkaz korzystali z jednego klozetu, by następnie wymazywać się wspólnymi ekskrementami.

Być może sięgając po jedną z najsłynniejszych tragedii Szekspira, ukraiński reżyser chciał pokazać świat zdegradowany, pozbawiony uczuć, udowodnić, że w dzisiejszych czasach nie ma miejsca na prawdziwą miłość. To, co zaprezentował, budzi jednak niesmak i odrazę. Rzadko można zobaczyć w teatrze sceny takiego upodlenia człowieka, nasuwające skojarzenia zżyciem obozowym, zakładem karnym, a nawet Holokaustem.

Dyrektor artystyczny Teatru Szewczenki chciał szokować i to mu się udało. Niestety, tylko to. Po pierwszych kadrach z "Romea i Julii" Zefirellego następuje na ekranie kilkuminutowa scena gwałtu z innego filmu. Koncepcja reżyserska pozbawiona jest w tym przedsięwzięciu elementarnej logiki i jakiejkolwiek dramaturgii. O przesłaniu trudno w ogóle mówić. Spektakl składa się z wielu luźno powiązanych ze sobą scen.

Takim "Szekspirem" reżyser nie jest w stanie powiedzieć niczego nowego o świecie. Postacie, które spotykamy, wypowiadają kwestie o braku autorytetów, młodzi buntują się przeciw dorosłym. Większość bohaterów scenicznych twierdzi, że cały świat to jedno wielkie g... A taki wniosek trudno uznać za odkrywczy.

Żołdak, realizując "Romea i Julię", daleko odszedł od szekspirowskiego pierwowzoru. Potraktował utwór jak worek bez dna.

Na Ukrainie to przedstawienie jest zakazane prawdopodobnie z powodów politycznych. W jednym z ujęć filmowych spektaklu zrównano bowiem pomarańczową rewolucję z wiecami jej przeciwników, dowodząc, że obie strony są siebie warte. Władze nie dopuściły do premiery, w ten sposób spektakl zyskał męczeńską legendę. Pokaz w Warszawie rozwiał wątpliwości.

Nie ma nawet powodu chwalić zdyscyplinowanego zespołu, który pokazał, że jest zdolny do poświęceń. Trzeba im raczej współczuć, że wzięli udział w teatralnej hucpie...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji