Artykuły

Adamek przerabia Czeczota

"Bezwład" w reż. Witolda Adamka w Teatrze Telewizji. Pisze Aneta Dolega w Kurierze Szczecińskim.

Z Krzysztofem Czeczotem mocno związany jest cykl czytanych poniedziałkowych spektakli "Inwazja barbarzyńców". W pewnym sensie przygotowywał on Czeczota do autorskiej inwazji na Teatr Telewizji.

"Nie rozmawiamy ze sobą, nie rozmawiamy wcale, każdy z nas kryje gdzieś w głębi smutki i żale. Tak właśnie jest. Tylko dzień dobry, jak leci, w porządku, do jutra. Takie tam bla bla bla, ukrywamy prawdę, nie gadamy o niej wcale".

Słowa jednego z utworów hip-hopowego barda FISZA mogłyby posłużyć za motto dramatu "Bajzel" autorstwa Krzysztofa Czeczota, na co dzień aktora Teatr Współczesnego. Tę współczesną opowieść o rozpadzie rodziny, o nieumiejętności komunikowania się, braku dialogu mimo dobrych intencji zrealizował pod tytułem "Bezwład" dla Teatru Telewizji Witold Adamek (premiera miała miejsce w ostatni poniedziałek), autor podobnej, choć nieudanej, historii o samotnikach, czyli "S@motności w sieci" J.L. Wiśniewskiego.

Sparaliżowana matka (Dorota Pomykała), odizolowana od problemów,, nie umie zaakceptować narzeczonej swojego syna. Jej mąż (Krzysztof Stroiński) nie może pogodzić się z utratą pracy, a co za tym idzie, straty pewnego statusu społecznego. Syn (Maciej Stuhr) także traci pracę, ale ukrywa ten fakt przed wszystkimi, bo boi się kompromitacji. Jego narzeczona (Anna Dereszowska) również skrywa pewną tajemnicę. Wydaje się, że tylko młodsza córka (Kamila Baar) jest zupełnie normalna... Po prostu rzuca wszystko i ucieka za granicę.

Oto obraz tego na co cierpi większa część Polaków. To brak miłości i strach przed porażką, która jawi się tu jako słabość. Oglądamy rodzinę, która jest nią tylko z nazwy. To coraz bardziej obcy sobie ludzie. Bezwład, bezsilność, coraz większy chaos, bohaterowie ciągle mówią, ale żadne z nich nie słucha drugiego, podejmują nieudane próby zbliżenia się do siebie. W rezultacie ciągle się mijają.

Całkowite rozprężenie prowadzi do nieuchronnej katastrofy. W kinie - być może - nastąpiłby krzepiący "happy end", ale nasza rzeczywistość opiera się na znacznie brutalniejszym scenariuszu, którego autorami jesteśmy... my sami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji