Artykuły

Nowa wersja "Lolity"

- To sztuka naprawdę niezwykła. Opowiada o czterdziestoletnim mężczyźnie romansującym z dwunastolatką. Harrower pokazuje, jak skomplikowane może być rodzenie się między ludźmi uczucia - mówi reżyser BOGDAN TOSZA.

Rozmawiamy z Bogdanem Toszą, reżyserem teatralnym - o jego nowej premierze przygotowywanej dla Teatru Bagatela.

Niedawno wrócił Pan do Krakowa po wielu latach przerwy. Przez prawie 12 lat był Pan dyrektorem Teatru im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach, przez 2,5 roku zarządzał Pan Teatrem Polskim we Wrocławiu. O ile pamiętam, przez cały ten czas w Krakowie niczego Pan nie wystawiał?

- Cóż, taka jest cena dyrektorowania. Moje ostatnie krakowskie premiery to "Tango" i "Pieszo" Mrożka wystawiane w Teatrze im. J. Słowackiego w roku 1983.

Co wybrał Pan na powtórny krakowski debiut?

- Na Scenie w Piwnicy Teatru Bagatela wystawiam sztukę "Blackbird" Davida Harrowera, urodzonego w roku 1966 angielskiego dramaturga, znanego i rozpoznawanego już w całej Europie.

To pisarz znany także w Polsce...

- Jego najsłynniejsza chyba sztuka, "Noże w kurach", była wystawiana już kilkakrotnie, ja sam inscenizowałem ten tekst w roku 2003 w Teatrze im. J. Kochanowskiego w Opolu. Polska prapremiera "Blackbird" odbyła się przed rokiem w warszawskim Teatrze Dramatycznym.

Tytuł "Blackbird" kojarzy się z piosenką Beatlesów...

- W sztuce można znaleźć pewne odwołania do tego utworu. Między innymi dlatego tłumaczka, Ewa Partyga, zdecydowała się pozostawić tytuł oryginalny. Po drugie - polskie znaczenie słowa "blackbird" (czyli "kos") nie ma odpowiednich konotacji, brzmi zbyt łagodnie.

O czym traktuje ten tekst?

- To sztuka naprawdę niezwykła. Opowiada o czterdziestoletnim mężczyźnie romansującym z dwunastolatką. Oczywiście interweniuje policja, sprawa jest jasna, bohater trafia do więzienia. Po odsiedzeniu kary zaczyna nowe życie, zmienia nazwisko, jednak po 17 latach dawna kochanka go odnajduje. I - co w tym tekście najciekawsze - ma do niego pretensje nie o to, co jej przed laty zrobił, ale o to, że ją porzucił. To zupełne odwrócenie relacji kata i ofiary, krzywdzącego i krzywdzonego. Harrower pokazuje, jak skomplikowane może być rodzenie się między ludźmi uczucia.

Czyli to coś podobnego do "Lolity" Vladimira Nabokova...

- Skojarzenie ewidentne, inna jest jednak optyka obu tekstów. Dramat w "Blackbird" rozgrywa się w retrospekcjach, bohaterowie spotykają się już jako ludzie dorośli. Ona ma prawie 30 lat, on 55. Oboje są już innymi ludźmi, oboje są już dorośli. On wie, że popełnił błąd, chce zapomnieć, ona mu na to nie pozwala.

Zanosi się na artystyczny skandal...

- Nie sądzę. Nie ma powodu. Ani autor, ani ja, nie twierdzimy, że stosunki z dzieckiem są dopuszczalne. Przyglądamy się tylko skomplikowanej sytuacji, w której nic nie jest oczywiste. Nie mówiąc o tym, że na końcu pojawia się niespodzianka, której oczywiście nie zdradzę.

Pracuje Pan na Scenie w Piwnicy Teatru Bagatela. Dlaczego akurat w tym, nader oryginalnym miejscu?

- Wraz z dyrektorem Jackiem Schoenem rozważaliśmy wszystkie możliwości, ale gdy zobaczyłem tę scenę, od razu wiedziałem, że jest najlepsza. Urządzenie sceny w tej piwnicy to znakomity pomysł.

Kiedy premiera?

- Pierwsze nieoficjalne pokazy zaplanowaliśmy na najbliższą sobotę, oficjalna premiera odbędzie się dopiero po wakacjach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji