Artykuły

Ucieczka z pułapki dosłowności

Nam, realizatorom, nie chodziło wcale o piętnowanie poszczególnych ludzi, lecz o pokazanie mechanizmu szantażu politycznego. W końcu, nie ukrywajmy, zjawiska opisanego już w dramacie antycznym. O sukcesach "Wampira" z ANDRZEJEM LIPSKIM rozmawia Henryka Wach-Malicka

Dz: "Nagrody i zaszczyty spadły w ubiegłym sezonie na Teatr Nowy już nie deszczem, a ulewą. Zbieraliście laury -zespołowe i indywidualne -nie tylko na Festiwalu Dramaturgii Współczesnej Rzeczywistość przedstawiona, ale i w konkursie Ministerstwa Kultury na najlepsze wystawienie polskiej sztuki współczesnej. Sądził pan, że inscenizacja Wampira to będzie taki sukces?

ANDRZEJ LIPSKI [na zdjęciu]: Skłamałbym mówiąc, że nie obawiałem się wystawienia tej sztuki...

- Słucham?!

- Bynajmniej nie z powodów artystycznych, co do scenicznych zalet dramatu Wojciecha Tomczyka nie miałem wątpliwości. Wampir to niemal przepis na dobre przedstawienie: kryminalna intryga, temat osadzony w śląskich realiach, wyraziste postacie, a przy tym swoista otwartość inscenizacyjna, pozwalająca na uniwersalne potraktowanie zdarzeń.

- To o co chodziło?

- W tekście zmienione są nazwiska i okoliczności, ale nikt - łącznie z autorem - nie ukrywa, że dramat został osnuty na prawdziwej historii. Proces Zdzisława Marchwickiego do dziś wywołuje wielkie emocje, głównie wśród osób bezpośrednio zaangażowanych w śledztwo i skazanie go na karę śmierci. Istniało zatem prawdopodobieństwo, że mogą mieć pretensje do teatru za naruszenie ich dóbr. Albo użyć swoich wpływów, żeby premierę wyhamować. Tymczasem nam, realizatorom, nie chodziło wcale o piętnowanie poszczególnych ludzi, lecz o pokazanie mechanizmu szantażu politycznego. W końcu, nie ukrywajmy, zjawiska opisanego już w dramacie antycznym. Na szczęście udało się uniknąć pułapki dosłowności.

- Na dobrą sprawę, dotknięci mogli się poczuć także aktorzy, skoro naczelnym prowokatorem jest u Tomczyka właśnie aktor. To on doprowadza do załamania psychicznego głównego podejrzanego.

- Ten wątek wydał się nam szczególnie interesujący. Aktor, kreator rzeczywistości - jak daleko może posunąć swoją przewagę nad otoczeniem i wykorzystać zawodowe umiejętności? Pytanie wiele razy wracało na próbach. Praca nad tym przedstawieniem była naprawdę wysiłkiem zespołowym, bo każdy z nas - ja także gram w Wampirze - miał wiele własnych refleksji na temat tamtych wydarzeń. Wielu z nas dobrze je pamięta.

- Kto wyłuskał Wampira z powodzi polskich dramatów współczesnych?

- Marcin Sławiński, reżyser. To znakomity artysta, kojarzony jednak głównie z komedią i farsą, do których rzeczywiście ma doskonałą rękę. Gdy zaprosiłem go do współpracy, zasugerował realizację tego właśnie tytułu. Wraz ze scenografem Jerzym Kaliną stworzyli świat PRL-u, który był jednocześnie ponad czasem i miejscem. Większość krytyków, a odwiedzały Zabrze liczne komisje konkursowe, uznawała to za największą zaletę inscenizacji.

- I aktorstwo. Dlaczego nie chwali się pan nagrodami dla zespołu?

- Nie wypada, jeśli jednak można, to powiem: koledzy dali z siebie wszystko. Bardzo nas ten sukces podniósł na duchu.

- I teraz jeździcie od festiwalu do festiwalu, trudno się bowiem opędzić od zaproszeń.

- To prawda. Nagroda ministerialna zaowocowała wyjątkowym zainteresowaniem naszym przedstawieniem".

12 września Teatr Nowy zaprezentuje inscenizację Wampira na deskach

Teatru Narodowego w Warszawie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji