Cztery Julie, jaguar i Tarantino
"Romeo i Julia" to kolejne wielkie widowisko muzyczne autorstwa duetu Józefowicz - Stokłosa z Teatru Buffo, którzy mają nadzieję powtórzyć nim sukces "Metra". Warszawska premiera zapowiadana jest już na 8 października. Tymczasem wciąż jeszcze nie wiadomo, kto zagra parę szekspirowskich kochanków.
Na razie, trwające już od stycznia, castingi wyłoniły siedmioro potencjalnych odtwórców głównych ról: cztery Julie i trzech Romeów. Wczoraj zaprezentowano dwoje z nich - Zosię Nyczkowską (16 lat) oraz Krzyśka Rymszewicza (17 lat) - w kluczowej dla musicalu scenie balkonowej. Aczkolwiek - wedle słów Janusza Józefowicza - wytypowanie akurat tej pary do "wysłania krótkiego sygnału estetycznego" było zupełnie przypadkowe. "Ostateczni" Romeo i Julia wybrani zostaną dopiero tuż przed premierą. A do tej pozostał już zaledwie miesiąc...
Autorzy spektaklu zapewniają, że tym razem ta klasyczna historia opowiedziana zostanie bardzo współczesnym językiem. Można się zastanawiać, na ile jest to kolejna próba przebrania Szekspira w modne ciuchy (kiedy Emilian Kamiński jako głowa rodu Capulettich wjeżdża na scenę jaguarem, przypomina się głośna swego czasu filmowa adaptacja Baza Luhrmanna z Leonardo DiCaprio) i co z tego wyniknie. Bo choć widowisko zapowiada się ciekawie, to jednak może również budzić mieszane uczucia. Na wielkie brawa zasługuje znakomita taneczna sekwencja w deszczu, imponująco prezentuje się również balkon Julii. Pewnych wątpliwości nastręcza natomiast - raczej efekciarska niż efektowna - propozycja, zastąpienia tradycyjnych rapierów chińskimi szablami wu-shu - niejako na fali popularności ostatnich filmów Quentina Tarantino.
Miejmy jednak nadzieję, że Józefowicz i Stokłosa zrealizują swoje ambitne zamierzenia, a ich nowy musical nie okaże się wyłącznie "paradą efektów specjalnych i nowinek technicznych", którymi zdążyli się już pochwalić.
