Artykuły

Polski cud

Nowa gwiazda europejskich scen, polski cud, ulubieniec Gerarda Montera (dyrektora paryskiej Opery Bastille), jedna z największych gwiazd współczesnej opery i teatru - takimi słowami przedstawiano w "Paris Match" (25.04-1.05.2007) Krzysztofa Warlikowskiego po jego inscenizacji operowej "Sprawy Makropoulos" - pisze Ewa Bargiel w Odrze.

Nowa gwiazda europejskich scen, polski cud, ulubieniec Gerarda Montera (dyrektora paryskiej Opery Bastille), jedna z największych gwiazd współczesnej opery i teatru - takimi słowami przedstawiano w "Paris Match" (25.04-1.05.2007) Krzysztofa Warlikowskiego po jego inscenizacji operowej "Sprawy Makropoulos" ("L'affaire Macropoulos", 27 kwietnia-18 maja 2007; dyrekcja muzyczna T. Hanuś). Reżyser, który, jak przyznał, wciąż poszukuje własnego języka, tym razem odwołał się do monumentalnego stylu hollywoodzkiego. Wraz z autorką scenografii Małgorzatą Szczęśniak przeniósł operę Czecha Leośa Janaćka z 1926 roku do środowiska filmowego show-biznesu. Historia wciąż pięknej i młodej Emilii Marty vel Eliny Makropoulos, urodzonej na Krecie w 1575 roku, posiadającej sekret długowieczności i żyjącej ponad 300 lat w różnych wcieleniach, doskonale przystaje do świata Hollywoodu, w którym wieczna młodość stała się imperatywem. W Operze Bastille wzniesiono instalacje o rozmiarach XXL z górującą nad widownią wielometrową figurą King Konga, na którego gigantycznej czarnej łapie śpiewa odtwórczyni głównej roli, Niemka Angela Denoke. Groteskowy goryl jest oczywiście tylko jednym z wielu symboli amerykańskiej fabryki snów; w pierwszym akcie na scenie pojawia się aktorka (...), symbol seksu Marilyn Monroe, wiecznie przytrzymująca białą sukienkę łopoczącą nad kratką wentylacyjną metra. Kolejne akty dzielone są projekcjami fragmentów starych filmów.

Przyjęta entuzjastycznie we Francji inscenizacja już jednak wzbudziła kontrowersje wśród polskich obserwatorów i krytyków - jak budzi je zresztą większość przedstawień Warlikowskiego, który (co podkreśla także autor artykułu w "Paris Match") lubi wywoływać polemiki. Podstawowe zarzuty wobec reżysera, stawiane przez niektórych recenzentów, to całkowite odejście inscenizatora od opery Janaćka, a także powtarzanie przez niego tych samych pomysłów, łącznie z ulubioną przez Warlikowskiego przestrzenią sceniczną w łazience z pisuarami i umywalkami. Paryżanie, mimo niektórych negatywnych ocen przedstawienia, wciąż cenią i lubią polskiego reżysera - który nb. doskonałą francuszczyzną deklaruje, że "obudzi ich" do swojej sztuki, która jest "czymś więcej niż czystą rozrywką".

Współpraca Krzysztofa Warlikowskiego z Operą Paryską i Gerardem Mortierem rozpoczęła się w czerwcu 2006, kiedy to miała miejsce premiera "Ifigenii na Taurydzie" Christopha Willibalda Glucka. Dwa lata wcześniej, w maju 2004, reżyser został odznaczony we Francji Orderem Kawalera Kultury, podobnie jak m.in. Krystian Lupa oraz aktorzy Jerzy Radziwiłowicz i Andrzej Seweryn. W chwili, kiedy piszę ten tekst, wiem, że Warlikowski planuje na festiwalu teatralnym w Awinionie powtórzyć swoją inscenizację "Aniołów w Ameryce" (przedstawienie to znalazło się w lipcowym programie festiwalu); natomiast w przyszłym sezonie Opera Paryska zapowiada wystawienie "Parsifala" Wagnera w jego reżyserii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji