Artykuły

List otwarty do Pani Prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz

Dobrym prawem władzy jest podejmować decyzje. Ich skutki spadną na tę władzę. Jednak styl podejmowania tych decyzji, ich komunikowanie, wdrażanie powinno podlegać jakimś normom - pisze dyrektor artystyczny Teatru Dramatycznego, Piotr Cieślak w liście otwartym do prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Warszawa, 11 września 2007 r.

List otwarty do Pani Prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz

Wielce Szanowna Pani Prezydent!

Jeszcze nie tak dawno z dumą przedstawialiśmy się poza granicami kraju jako Polacy. Ostatnio jest to fakt raczej wstydliwy, bo obraz Polski i Polaków zmienił się na znacznie gorszy. Zawdzięczamy to fatalnemu stylowi, w jakim Polska uprawia tę część życia publicznego, który ogólnie nazywa się polityką. Jako ohydny "wykształciuch" czekam z całą rzeszą podobnych do mnie, na zmianę owego stylu.

Niestety, z przykrością muszę stwierdzić, że urzędnicy, których delegowała Pani do zarządzania kulturą, zawodzą w dziedzinie stylu na całej linii.

W trudnym dla Pani momencie, nie czekając na rozstrzygnięcia prawnego sporu, zwróciliśmy się do Pani z prośbą o objęcie patronatem Jubileuszu 50-lecia naszego Teatru. Jesteśmy Pani bardzo wdzięczni, że przyjęła Pani patronat, obdarzając naszą scenę przymiotnikami, których tu, przez skromność, nie przytoczę. Jednak ten Jubileusz zamienia się w jakiś makabryczny teatr absurdu, którego kontynuacja może postawić Panią i nas w bardzo niezręcznej sytuacji, a sprawie Teatru Dramatycznego przynieść same nieszczęścia.

Dobrym prawem władzy jest podejmować decyzje. Ich skutki spadną na tę władzę. Jednak styl podejmowania tych decyzji, ich komunikowanie, wdrażanie powinno podlegać jakimś normom.

W naszej sprawie, sprawie dyrektorów Teatru Dramatycznego, czy innych teatrów warszawskich, też i dyrektorów innych instytucji kultury, powinny towarzyszyć choćby minimalne europejskie standardy.

Przede wszystkim mamy prawo domagać się, aby wszelkie procedury były przejrzyste i jawne. Powinna też obowiązywać przyzwoitość i poszanowanie godności.

W wywiadzie w TOK FM z 3 września powiedziała Pani :"Jeśli się z kimś rozstaję, to z powodów merytorycznych". Otóż my z panią dyrektor Anną Sapiego nie dostąpiliśmy zaszczytu bycia poinformowanym o powodach zwolnienia. Zresztą, o samym zwolnieniu zostaliśmy poinformowani przez Pawła Miśkiewicza w dość kuriozalny sposób . "Został mi zaproponowany Teatr Dramatyczny i to już od zaraz". Poczuliśmy wtedy, że Jubileusz i Patronat raczej przypominają pocałunek śmierci a nie święto, na jakie cały Teatr czekał.

Reakcje dużego zdziwienia ze strony dziennikarzy (GW, Rzeczpospolita), środowiska, załogi, przyjaciół, a nawet wrogów, świadczą o tym, że dla wszystkich ta decyzja nie tylko była wielką niespodzianką ale i jest całkowicie niezrozumiała. A niezrozumiała to znaczy tyle, że nikt nie rozumie kto i dlaczego, na podstawie czego taką decyzję podjął. W odbiorze opinii publicznej jest to nieprzejrzyste, a powody niejawne. A na pewno w złym stylu. Mało też demokratyczne i mało europejskie. Kiedyś takie decyzje podejmowano za żółtymi firankami komitetów partyjnych, kierując się dobrem partii, nigdy kultury. Ciekaw jestem, gdzie dzisiaj znajdują się te tajemnicze miejsca i kto za tymi żółtymi firankami podejmuje decyzję?

Zamiast merytorycznej rozmowy pojawiają się jakieś aluzje, strzępy wypowiedzi, zresztą głównie obrażających dyrektorów Teatru, który objęła Pani swoim patronatem. Mam wrażenie, że p.o. Dyrektor Biura Kultury (sic!) ma poważne kłopoty z ułożeniem logicznego scenariusza całej sprawy. Analizuję te strzępy i próbuję je zrozumieć.

Pojawił się np. taki pomysł scenariuszowy pt. "zmiana pokoleniowa" dyrektorów warszawskich scen. Rozumiałbym, gdyby chodziło o Klatę czy Kleczewską, wtedy ten wariant byłby wyrazisty. A tu nic się nie zgadza. Jan Buchwald, nowy dyrektor Teatru Powszechnego, jest ode mnie młodszy o parę miesięcy. Poza tym, nie chcę innym dyrektorom wypominać wieku, ale jestem zmuszony przypomnieć, że wiekiem i stażem jestem raczej w tyle za wieloma innymi dyrektorami. Czy kryterium wieku obowiązuje tylko na wybranym odcinku, czy jest tylko puszczaniem dymu uszami?

Drugi pomysł p.o. Dyrektora to "odświeżenie formuły". Przede wszystkim całkowicie powątpiewam w kompetencje p.o. Dyrektora do dokonania oceny dotychczasowej formuły i pomysły na nową. P.o. Dyrektor był w naszym Teatrze może raz, może dwa. Udowodnił, że nawet nie zna nazwisk czołowych aktorów naszego Teatru, z wyjątkiem tych angażowanych do popularnych seriali. Nawet nie bardzo wiedział, jak data jubileuszowa, 13 grudnia, splata się z historią sali i Teatru Dramatycznego. Jeśli ma nastąpić zmiana formuły, to może zostałbym łaskawie poinformowany, do jakiej formuły przekazuję jeden z najlepszych polskich Zespołów Aktorskich, z trudem kompletowany przez 14 lat. Czy w nowej formule wreszcie nie będzie tych okropnych Krystianów Lupów, Robertów Wilsonów, Grażyn Kań, Agnieszek Glińskich, a wreszcie zaczną w nowej formule pracować jacyś przyzwoici reżyserzy?

Czy zmiana formuły ma polegać, że będzie tak samo, tylko pod kogoś innego szyldem? To za mało na zmianę formuły. Czy tą nową formułą ma być studyjność Dramatycznego? Czy ma to być studyjność , jaką obserwujemy przy powstawaniu "Peer Gynta" w reż. Pawła Miśkiewicza? Duża scena czekała od listopada ubiegłego roku na planowaną na kwiecień premierę. Pod koniec czerwca odbyło się kilka otwartych prób z publicznością, a reżyser dalej zwleka z uwieńczeniem pracy premierą. Piękne widowisko dla dzieci "Pippi Pończoszanka" w reżyserii Agnieszki Glińskiej miała być drugą premierą Roku Jubileuszowego i naszym darem na Dzień Dziecka. Okazała się premierą pierwszą po wielomiesięcznej pauzie w premierach, ale została zepchnięta na wrzesień. Myślę, że Teatru Dramatycznego nie da się przerobić na teatr studyjny, w którym poszukiwania są ważniejsze niż spektakle, które chce oglądać warszawska publiczność. Czy Pani dusza finansisty nie zadrży, kiedy tak wielki i drogi teatr zamknie się w sobie? Nie wiem, czy na tym to "odświeżenie formuły" ma polegać. Snuję domysły i drżę na myśl o ich realności. Mam też raczej myśli ponure, że o "odświeżenie formuły" też nie chodzi, że to też dym. W Warszawie można być pewnym stołka dyrektorskiego, kiedy prowadzi się teatr oczywisty, tzn. gładki, nijaki, wesoły i bardzo średni artystycznie. Jakoś nie zauważyłem chęci reformowania takich placówek jak... O nie, to nie ja stawiałem świeczki przed tymi teatrami w ramach akcji re-animacji. A czy wie Pani, że tylko dwa teatry oszczędzono - "Rozmaitości" i "Dramatyczny". Zabawne?

Pojawił się też wariant o przekazywaniu Teatru mojemu następcy. Zawsze wydawało mi się, że przekazywanie jest czynnością dobrowolną. Otóż nie przypominam sobie tego, abym władzom przekazywał chęć przekazania. Również żadnych ambasadorów nie upoważniłem do zakomunikowania komukolwiek takiej woli.

Zajrzyjmy do wariantu scenariusza "niepokoje w Zespole". Tutaj najlepiej przeczytać załączony list Adama Ferencego. Czasem mam wrażenie, że ktoś się zapatrzył na wiosnę praską 68 roku i fantastyczny pretekst do bratniej pomocy, jaką stworzyli jedynie słusznie myślący towarzysze. Ten wariant, oczywiście toutes proportions gardees, zresztą przećwiczono też w Teatrze Powszechnym. Myślę, że dla p.o. Dyrektora bardziej znani są Alina, Dusia, Despero czy Wnuk z popularnych seriali niż Maja Komorowska, Katarzyna Figura, Agnieszka Glińska czy Adam Ferency, którzy przyszli do p.o. Dyrektora, aby świadczyć o nas, o Teatrze, przez nas prowadzonym, aby prosić o zachowanie kultury , skoro decyzja o zmianie została już podjęta. O nic więcej, ale widać prosili o zbyt dużo.

Bawi mnie w tym teatrze absurdu taka ironia losu, że oto dyrektora Teatru Powszechnego, który może popełniał błędy, ale miał też niekłamane zasługi dla tej sceny, zwalnia za zadłużenie człowiek, który sam przyznaje, że Teatr Muzyczny w Gdyni zostawił w długach, których jego następca, nie mógł spłacić przez wiele sezonów. Widać jedne długi są wytłumaczalne i przebaczalne, a inne nie. Bawi mnie użycie wariantu scenariuszowego niepokoje w Zespole przez kogoś, o kim przy pierwszym kliknięciu w internecie można znaleźć taki cytat z "Magazynu Solidarności-on line" ". pan Kraszewski nie wie w ogóle po co został zaangażowany na to stanowisko. Nigdy nie był związany z "Solidarnością", pracował w Teatrze Muzycznym w Gdyni, a z tego co wiemy aktorzy mają do niego pretensje za jego postawę w stanie wojennym (.) powinien być osobą znaną i poważaną przez środowisko (.) weteranów "S".(.) powinien orientować się doskonale w realiach i historii "Solidarności". (.) pan Marek Kraszewski jest przeciwieństwem cech, o których mówiłam".

Może są to opinie krzywdzące, może takie doświadczenia ukształtowały styl sprawowania urzędu. Tylko czy te cechy nie są groźne dla warszawskiej kultury?

Polacy mają kłopoty z komunikacją społeczną. Nie umiemy rozmawiać, dyskutować, komunikować. Może boimy się drugiego współobywatela? Ale ciągłe szumy na łączach z naszym przełożonym p.o.Dyrektorem przekraczają nawet te polskie normy. O wyrzucaniu nas z pracy dowiadujemy się od naszego etatowego pracownika. Na wymuszonej przez nas rozmowie p.o.Dyrektor mówi o dalekiej przyszłości zmian, o dyskusji nad wizjami teatru, a za chwilę dowiadujemy się, że kuriozalny styczeń 2008 i tak jest zbyt odległy dla p.o.Dyrektora. Nie będę zanudzał kolejnymi "półprawdami", którymi w dość nietypowej, jak na Jubileusz i Patronat Prezydenta Warszawy sytuacji z dyrektor Anną Sapiego, znaleźliśmy się. Przybliżę Pani sprawę Festiwalu SPOTKANIA.

Przed kilku laty władze Warszawy, których to Pani jest kontynuatorką, ogłosiły konkurs na nową formułę międzynarodowego festiwalu teatralnego. Otóż myśmy ten konkurs wygrali! Odbyły się już trzy edycje. Warszawa zobaczyła spektakle wielkich światowych reżyserów : Roberta Wilsona, Roberta Lepage'a (pierwszy raz w Warszawie), Castorfa, słynny Mnemonic, DV8, mityczny The Wooster Group, Kriegenburga, Heinera Goebbelsa, mityczną "Medeę" Vasilieva, teatry z Izraela, Iraku, Chin. Nie wspomnę o pomniejszych, czy o polskich spektaklach. Jednym się podobało, innym nie. Można ten Festiwal ulepszać, można zmieniać, ale nie można pominąć, a już na pewno nie można pomiatać jego twórcami. W wywiadzie dla GW jeszcze przed wakacjami p.o. Dyrektor powiedział, że Festiwal powinien istnieć. W rozmowie z nami obiecał, że do poważnej rozmowy dojdzie w końcu sierpnia. Kontynuowaliśmy zaciąganie zobowiązań wobec znaczących zagranicznych teatrów w myśl umowy z władzami Warszawy, która do takich działań nas obliguje. Zostałem zaproszony na spotkanie z Panią na temat Warszawy, jako stolicy kultury 2016 roku. Zażenowany dość powierzchowną dyskusją, napisałem raport na temat festiwalowych potencji stolicy. Raport był skierowany do Pani, Pani Prezydent. Nawet nie wiem, czy go ktoś przeczytał.

Jakież było moje zdziwienie po powrocie z Festiwalu w Edynburgu, kiedy z gazet dowiedziałem się, że i festiwal międzynarodowy ma robić mój następca. I to we wspaniałej, nowej formule "spotkania kultury Zachodu z kulturą Wschodu". Fantastycznie, bo u nas chyba spotykali się Eskimosi z dalekiej Północy z Aborygenami z Południa.

Bardzo nam to schlebia, że w jakimś sensie, postępowanie władzy postawiło nas w jednym szeregu z Gustawem Holoubkiem czy Adamem Hanuszkiewiczem. Oni też dowiedzieli się z gazet, że już nie są dyrektorami. Nie wiemy tylko czy p.o.Dyrektor będzie szczęśliwy, jak złośliwcy skojarzą go z działaczami stanu wojennego.

Teatr Dramatyczny zawrócił znad przepaści. 14 lat temu zostałem poproszony o zajęcie się tą sceną, bo nikt nie chciał zająć się tym zniszczonym miejscem. Teatr nie zdołał się podźwignąć po katastrofie stanu wojennego, był po wstrząsie nieudanej prywatyzacji przez firmę Batax. Na scenie było "Metro", którego konfrontacja z broadway'owskimi standardami udowodniła, że nie jest to kierunek rozwoju dla tak ważnej sceny. Zespół zawodowych aktorów, skupiony wokół Macieja Prusa, był spychany na drugi plan. Otóż z dumą i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że manewr zawracania z płycizny wielkiego transatlantyku "Dramatyczny"powiódł się. Dziś, po 14 latach , Teatr Dramatyczny ma jeden z najsilniejszych Zespołów Aktorskich i jest kojarzony ze spektaklami Krystiana Lupy, Roberta Wilsona, Agnieszki Glińskiej, Grażyny Kani. Na tej scenie powstawały spektakle Krzysztofa Warlikowskiego, Grzegorza Jarzyny, Marka Fiedora.

Droga i Szanowna Pani Prezydent, tak naprawdę są tylko trzy mierzalne kryteria sukcesu teatru - zaproszenia na ważne festiwale w kraju i poza granicami, nominacje i nagrody w kategoriach teatralnych, takie jak Feliksy, nagroda Zelwerowicza czy Swinarskiego oraz fakt bardzo istotny, czy samo środowisko teatralne chodzi na spektakle tego teatru. Reszta to przemijające opinie i niesprawdzalne bzdury. Otóż w tych trzech istotnych kryteriach jesteśmy w czołówce kraju. Czy to nie zasługuje przynajmniej na przyzwoitość i godne traktowanie ludzi, którzy ten zbiorowy wysiłek programowali? Jeśli myślimy o Warszawie jako o stolicy kulturalnej Europy, to może warto zacząć od kultury wobec ludzi kultury.

Dyplom reżyserski wręczał mi mistrz w dyrektorowaniu, Zygmunt Hubner, nominację profesorską podpisał Lech Wałęsa. Jestem zobowiązany wobec tych nazwisk, wobec środowiska, wobec mojego Zespołu, wobec przyjaciół i rodziny, zaprotestować wobec stylu , niejasności z jakim jestem ,wraz z dyrektor Anną Sapiego, traktowany w Roku Jubileuszowym pod Pani Patronatem.

Są dwie tradycje Teatru Dramatycznego - ta dyrektora Mellera, Puzyny, Świderskiego, Szczepkowskiego, Holoubka, ale jest też tradycja stanu wojennego, Teatru Rzeczypospolitej, Gawlika. Nie mam wątpliwości, do której tradycji, z całą pokorą, próbuję nawiązywać. Czy Pani niektórzy urzędnicy też wiedzą, do jakiej tradycji chcą nawiązać?

Czy reforma teatrów warszawskich ma polegać na wyrzucaniu dyrektorów i to w połowie sezonu? Bo innych działań jakoś nie widać.

Czy nie jest to policzkiem dla aktorów, że dyrektorów wywala się w środku sezonu? Aktor, zawód wolny, ma prawo wyrażać wolną wolę, w jakim towarzystwie chce uprawiać ten trudny zawód. Robi to rytmie sezonowym, w marcu ma szansę ową wolną wolę wyrazić i np. zmienić teatr. Złamanie tego rytmu to potraktowanie aktorów jak chłopów pańszczyźnianych, których sprzedaje się nowemu panu wraz z ziemią. Ostatnio ukazało się kilka artykułów, w których wypowiadali się naprawdę doświadczeni dyrektorzy o zagrożeniach wynikających z takich praktyk.

Czy nie jest policzkiem dla naszych izraelskich przyjaciół, że ich apele o szacunek dla naszego dorobku, zostały bez echa?

Czy nie jest policzkiem dla Mai Komorowskiej, Katarzyny Figury, Agnieszki Glińskiej czy Adama Ferencego, że podobna prośba również nie znalazła uznania u p.o. Dyrektora?

Czy kuriozalny w opisanym tu kontekście list p.o. Dyrektora o wypełnieniu przez nas samych (!!!) wniosku o medale, nie jest mamieniem skazańców, żeby szli grzecznie na egzekucję?

Czy chce Pani nagradzać dyrektorów, którzy są "ospali, nadają się do reanimacji, ze zdegenerowaną formułą, zgrzybiałych i zapleśniałych?"

Czy ta cała sytuacja nie jest policzkiem dla zdrowego rozsądku?

Szanowna Pani Prezydent!

Pani, my, cały Teatr, ba, środowisko teatralne, teraz też i teatralna publiczność, zostaliśmy zaplątani w jakąś zupełnie absurdalną sytuację. Grozi ona jakąś kompromitacją. W tych warunkach boję się, że złe mechanizmy zostaną uruchomione i Warszawa popadnie w cykl dwuletni katastrof, poczynając od 2008, poprzez 2012 aż po 2016 rok. Boję się rozkopanych, jak ulice, warszawskich scen i paraliżu pracy twórczej.

Boję się, że wielki znój odbudowywania Teatru Dramatycznego pójdzie na marne, bo teatr jest instytucją płochliwą, a to, co dzieje się wokół zmiany w Teatrze Dramatycznym, już się wylało, rozlało, wydało.

W "Rzeczypospolitej" przed wakacjami odpowiedziałem pytany o komentarz do enuncjacji p.o.Dyrektora, że nie chcę sprawy komentować. Chcę dać miastu szansę. Miasto nie skorzystało z szansy poważnej rozmowy.

Dlatego proszę tylko o przywrócenie zwykłej przyzwoitości i norm, których nikt nie będzie się wstydził.

Z wyrazami szacunku

Prof. Piotr Cieślak

Dyrektor Artystyczny Teatru Dramatycznego m. st. Warszawy

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji