Artykuły

Kolejne urodziny na scenie

IRENA KWIATKOWSKA wolałaby, żeby jej znajomi i publiczność pamiętała ją jako osobę z ostrym dowcipem, skorą do żartów, dlatego poprzestała na wstępach w "Zielonej Gęsi".

Nigdy się me oszczędzała. Bo podobnie jak jej bohaterka - kobieta pracująca z "Czterdziestolatka", Irena Kwiatkowska żadnej pracy się nie boi. Nic więc dziwnego, że także swoje wyjątkowe 95. urodziny spędzi na scenie stołecznego Teatru Polskiego. - Jubileusz cioci zbiega się z 200. pokazem przedstawienia "Zielona Gęś" - mówi Krystyna Kwiatkowska, bratanica aktorki. - Warto pospieszyć się z kupnem biletów...

O tym, że zostanie artystką, pani Irena wiedziała od zawsze. Po raz pierwszy wystąpiła na scenie jako kilkuletnie dziecko. I już wtedy przekonała się, że ten zawód wymaga dużej pokory. - Chciałam być aniołem, przydzielono mi rolę diabełka - wspominała nieraz. - Nie mogłam spać całą noc...

O rolach amantek nawet nie śniła

Jest warszawianką od pokoleń. W jej rodzinie nie było tradycji aktorskich. Jej ojciec był drukarzem i zapalonym bibliofilem. Matka zajmowała się domem i dziećmi. Żyli bardzo skromnie. Artystka wspominała w jednym z wywiadów, że pamięta wieczne kłopoty z pieniędzmi. - Często mówiło się u nas o wiązaniu końca z końcem. Nie wiedziałam wtedy, o co chodzi - mówiła. - W tym wszystkim byłam ja: urwis, ananas, wulkan energii. Ale też mały człowiek z wielkimi problemami...

Będąc w stołecznym gimnazjum im. Hoffmanowej, uprawiała sport. Była mistrzynią floretu. Kiedy mając 18 lat oświadczyła rodzicom, że chce zdawać do Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej, zaakceptowali wybór córki. Dyrektor szkoły i jej mistrz Aleksander Zelwerowicz powiedział podczas egzaminu: "Nie będzie ci łatwo w teatrze. Nie masz warunków".

Jednak ona nie przejmowała się tym: - O rolach amantek nawet nie śniłam. Chciałam po prostu grać.

I właśnie praca stała się jej receptą na życie. Studia ukończyła w 1935 roku. W tym samym roku debiutowała na deskach kabaretu Cyrulik Warszawski w rewii "Pod włos". Podczas okupacji niemieckiej była żołnierzem Armii Krajowej i występowała w tajnych przedstawieniach.

Po wojnie związała się z krakowskim kabaretem Siedem kotów. Teksty pisał dla niej m.in. Konstanty Ildefons Gałczyński. To z myślą o niej rozwinął postać Hermenegildy Kociubińskiej w "Zielonej Gęsi". Jednak z dala od Warszawy artystka wytrzymała zaledwie do 1948 roku.

Po powrocie do stolicy poznała swojego męża Bolesława Kielskiego. Pan Bolesław skończył prawo, miał przejąć kancelarię, ale wojna pokrzyżowała jego plany. Został wybitnym spikerem i lektorem Polskiego Radia.

Po ślubie oboje oddali się realizacji swoich zawodowych pasji. A wszystkie wspólne wolne chwile spędzali na podróżach. Razem zjeździli niemal cały świat.

Mąż artystki zmarł w 1994 roku. Przeżyli razem 47 szczęśliwych lat. Nie doczekali się potomstwa. "Albo sztuka, albo dzieci" - twierdziła zawsze aktorka. Całą swoją miłość macierzyńską przelała na bratanicę. Wymarzyła sobie dla niej wykształcenie muzyczne, i pani Krystyna nie zawiodła swojej ciotki. Dzisiaj jest cenionym autorem muzyki do piosenek dla dzieci. Współpracuje przy tworzeniu programów dla najmłodszych.

Po śmierci męża pani Irena przeszła na emeryturę, ale nadal występowała gościnnie, a w jej kalendarzu jak kiedyś, wszystkie terminy były zajęte na wiele miesięcy wcześniej.

W 2003 roku aktorka przeszła wylew i kilka tygodni spędziła w szpitalu. Obawiano się, że już nie wróci do zdrowia, a tym bardziej do pracy. Ale pani Irena udowodniła, że łatwo się nie poddaje. Gdy krótko po chorobie odciskała w Międzyzdrojach swoją dłoń, zadziwiała kondycją. Jednak już wtedy zwolniła tempo. Pożegnała się z małym ekranem.

Aktorka nadal czuje się znakomicie. Lecz ostatnio pojawiły się pewne problemy z pamięcią. Wcześniej zadziwiała wszystkich tym, że długo pamiętała większość swoich ról, więc ta sytuacja bardzo ją krępuje. Wolałaby, żeby jej znajomi i publiczność pamiętała ją jako osobę z ostrym dowcipem, skorą do żartów, dlatego poprzestała na wstępach w "Zielonej Gęsi". Choć i te kosztują ją dużo wysiłku. Resztę czasu spędza w swoim mieszkaniu w Warszawie.

- Ciocia jest w dobrej formie, ale w swoim wieku naprawdę musi więcej czasu poświęcać na wypoczynek - mówi pani Krystyna, która opiekuje się artystką. Wakacje obie pani spędziły nad morzem w Ustce gdzie pani Irena nabierała si przed urodzinowymi uroczystościami, by przyjąć najlepsze życzenia od wszystkich, którzy tradycyjnie już ustawiają wtedy w długiej kolejce.

Choć jest wybitną aktorką dramatyczną, widzowie pamiętają ją przede wszystkim z komedii. I rzeczywiście największą popularność Irenie Kwiatkowskiej przyniosła rola komediowa kobiety pracującej w serialu "Czterdziestolatek". Występowała w kabarecie Siedem kotów, Kabarecie Starszych Panów, Podwieczorku przy mikrofonie. Ważne filmy i seriale: "Żołnierz królowej Madagaskaru", "Dzięcioł", "Hallo Szpicbródka", "Lata dwudzieste, lata trzydzieste", "Wojna domowa", "Zmiennicy".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji