Artykuły

Dramatycznie w Dramatycznym

Ogłoszony w minionym tygodniu list otwarty Piotra Cieślaka, dyrektora Teatru Dramatycznego, w sprawie jego zapowiadanej dymisji przeczytałem z mieszanymi uczuciami - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Dyr. Cieślak słusznie domaga się od Biura Kultury merytorycznej oceny swojej pracy. Urzędnicy z mocy prawa obowiązani są podać przyczyny odwołania dyrektora teatru, które byłyby przekonujące dla środowiska i opinii publicznej. Rozumiem także pretensje dyrektora o to, że o swoim odwołaniu dowiedział się od następcy, Pawła Miśkiewicza, a nie od przedstawicieli urzędu. Jeśli to prawda, świadczy to rzeczywiście o fatalnym stylu i braku kultury Biura Kultury.

Z drugiej strony dyr. Cieślak w swojej krytyce władz miejskich posługuje się metodami, które nie mają wiele wspólnego z dobrym stylem i kulturą. Przede wszystkim za pomocą aluzji i pomówień próbuje podważyć wiarygodność Marka Kraszewskiego, szefa Biura Kultury. Używa do tego niezweryfikowanego, anonimowego donosu z internetu mówiącego o tym, że istniały rzekomo wobec Kraszewskiego "pretensje o jego postawę w stanie wojennym". Porównuje także decyzje Kraszewskiego do decyzji personalnych w PRL-u "podejmowanych za żółtymi firankami komitetów partyjnych", a nawet do wysłania "bratnich wojsk" do Czechosłowacji w 1968 roku (sic!). Siebie samego zaś skromnie zestawia z Gustawem Holoubkiem i Adamem Hanuszkiewiczem, czyli dwoma wybitnymi dyrektorami warszawskich teatrów Dramatycznego i Narodowego wyrzuconymi w stanie wojennym za poparcie bojkotu aktorskiego i krytykę poczynań władzy. Jakby tego było mało, dyr. Cieślak podważa także autorytet swego następcy i zawiadamia panią prezydent Gronkiewicz-Waltz, że kandydat na dyrektora - Miśkiewicz - od kilku miesięcy nie może skończyć swojego nowego spektaklu wg "Peer Gynta", co nie najlepiej wróży jego przyszłej dyrekcji.

Takimi argumentami szef Dramatycznego, zamiast bronić się, szkodzi sobie i teatrowi, czyli popularnie mówiąc strzela sobie w stopę. Sytuacja, w której urzędujący dyrektor krytykuje publicznie przed premierą własnego reżysera nie ma precedensu w polskim życiu teatralnym. Świadczy to bardzo źle o atmosferze w zespole i jest argumentem na rzecz zmiany dyrekcji. Porównanie sytuacji w Dramatycznym do Praskiej Wiosny i stanu wojennego jest nonsensem i nadużyciem. Czy mamy rozumieć, że w Teatrze Dramatycznym działa tajna komórka komunistów, którzy poprosili Kraszewskiego o "bratnią pomoc"? Jeżeli zaś dyr. Cieślak coś wie o złowrogiej działalności pana Kraszewskiego w noc stanu wojennego, powinien natychmiast przedstawić opinii publicznej konkretne dowody, bo warszawską kulturą nie może kierować osoba o niejasnej przeszłości. Jeśli natomiast takich dowodów nie ma, powinien wykorzystać okazję i milczeć. Wszystko to niestety zaczyna przypominać awanturę w Powszechnym, gdzie dyskusję merytoryczną nad programem teatru przesłoniły pomówienia i ordynarne donosy. Tak, rozmawiajmy o Dramatycznym, o tym, co się tam zdarzyło dobrego i złego przez ostatnie lata. Ale nie w ten sposób.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji