Mądrość i głupota bohaterów "Wesela"
- "Wesele" odnosi się do "teraz". Jego istotą jest czas. Zgodnie z sugestią Wyspiańskiego, "patrząc poprzez obraz" podkrakowskiej chaty, widzimy naszą rzeczywistość - mówi ANNA AUGUSTYNOWICZ przed premierą Teatru Współczesnego w Szczecinie.
Czy Polacy kiedykolwiek wyciągnęli wnioski z lektury "Wesela"? Czy też przed "Weselem" i po "Weselu" Polak tak samo głupi - tańczy swój chocholi taniec?
Anna Augustynowicz: Wyrwać się z rytmu chocholego tańca znaczyłoby tyle, co wyrzec się własnego języka: zmienić mentalność. "Wesele" pokazuje, że to niemożliwe.
A czy my czasem nie zaczęliśmy już perwersyjnie zachwycać się naszą niemożnością?
- Utwór jest partyturą rodzimych brzmień i Wyspiański, mam wrażenie, nie pozostawił jej po to, byśmy się swoim własnym dramatem zachwycali, ale żeby spróbować się usłyszeć, zobaczyć. Poeta nie ocenia swoich bohaterów, pozwala im pokazać głupotę i mądrość.
Starała się pani uwspółcześnić dramat Wyspiańskiego - czy zobaczymy rozśpiewaną, podkrakowską chatę?
- "Wesele" odnosi się do "teraz". Jego istotą jest czas. Zgodnie z sugestią Wyspiańskiego, "patrząc poprzez obraz" podkrakowskiej chaty, widzimy naszą rzeczywistość. Siebie w przestrzeni, która sięga czasów przedchrześcijańskich, rzutuje w przyszłość, lecz pokazuje "dziś". "Wesele" to pułapka zastawiona na nas.
Inteligencja i chłopi w Polsce zmienili się od czasu napisania dramatu?
- Jest to utwór sprzed rewolucji i jeśli znów popatrzeć "poprzez obraz" Wyspiańskiego, odkrywamy nową barwę weselnej chaty - tęsknotę do koloru.
Doświadczenie rządu PiS - Samoobrona pogłębiło pani interpretację wątku "sojuszu inteligencji i chłopów"?
- Doświadczenie "Wesela" jest moim własnym i sięga głębiej wspólnoty ludzkiej niż doraźne polityczne sojusze.
Jak potraktowała pani postać Racheli?
- Mam nadzieję, że pozwoliłam jej być w dramacie, nie odbierając prawa do własnego głosu o miłości niemiłowanej. Przecież to jest druga panna młoda, która została przez Pana Młodego odrzucona. Chodzi o ludzkie uczucia, a nie symbole czy sprawy narodowościowe.
A co z Poetą? To postać w naszym życiu prawie nieobecna, zmarginalizowana.
- Cały problem, zdaje się, polega na tym, że wszyscy pragniemy być poetami. To właśnie pragnienie popycha nas na scenę i ujawnia nasze zdolności w działaniu. Niekiedy staje się ono sztuką.
Wernyhorę gra Irena Jun. Czy to ma związek z kobiecą intuicją?
- Od Ireny Jun dostałam kiedyś książkę z dedykacją: "Do poezji się dorasta". Teraz próbujemy zmierzyć się z brzmieniem liry, na której gra w"Weselu" Wernyhora.
Nieśmiertelne "Jutro, jutro" znowu będzie nas mamić przez kolejne lata?
- Jutro - to perspektywa, "Wesele" odbywa się teraz i Jasiek musi dokonać wyboru, czy skorzysta ze sznura, który mu "się ostał".
***
Anna Augustynowicz
JEDNA Z NAJCIEKAWSZYCH indywidualności reżyserskich. Ukończyła teatrologię na UJ i reżyserię w PWST w Krakowie.
DEBIUTOWAŁA "Klątwą" Wyspiańskiego w Teatrze Współczesnym w Szczecinie (1991). Rok później objęła dyrekcję tej sceny. Konsekwentnie promuje nową dramaturgię (Larsson, McIntyre, Schwab, Nawrocki).
KLASYKĘ WYSTAWIA przez pryzmat problemów współczesności: kryzysu rodziny, dominacji popkultury. Nagrodzona m.in. Paszportem "Polityki" (1997) i Laurem Konrada (1998).
j.r.k