Artykuły

Białostocka kompania z wizją

Aktorzy Kompanii Doomsday uparli się, że będą promować teatralną alternatywę w Białymstoku. Okazało się, że wizja ma sens, a oni talent. Jutro pokażą swoje najgłośniejsze przedstawienie "Baldanders" [na zdjęciu] w warszawskim Teatrze Narodowym - pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.

Jeszcze dwa lata temu słychać o nich było tylko w Białymstoku. Oto grupka absolwentów białostockiej Akademii Teatralnej zorganizowała festiwal "Białysztuk". Było m.in. czytanie polskiego dramatu współczesnego - coś, czego jak dotąd w Białymstoku nie było. Festiwal miał już kolejne odsłony, a aktorzy i reżyserzy Kompanii założyli Stowarzyszenie Promocji Artystycznej, by uprościć procedurę ubiegania się o pieniądze z różnych instytucji. Nie mają własnej siedziby, więc w salkach zaprzyjaźnionych instytucji ćwiczą spektakle, które później pokazują w Polsce i za granicą. Dzielą się na mniejsze grupki, przygotowują przedstawienia kameralne, łatwe do przewiezienia. Dzięki temu są w stanie przygotować więcej produkcji, spektakle są tańsze w realizacji, a i teatry chętniej zapraszają je do siebie w ramach sceny OFF. I tak białostoczan ze SPA oglądać można w ramach grup: Kompania Doomsday, Akcja Dzrt, albo pod własnymi nazwiskami. Ostatnie dwa miesiące to pasmo sukcesów. "Baldanders" dwóch Marcinów: Bikowskiego i Bartnikowskiego - autorski spektakl o demonie zamkniętym w klatce i jego nadzorcy, zrealizowany w gościnnych progach Białostockiego Teatru Lalek, zachwycił jurorów XX Międzynarodowego Festiwalu "Walizka" w Łomży i XVIII Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego "Bez Nazwy" w Cieszynie (na tym ostatnim czarnym koniem był Petr Zelenka, który z Pragi przywiózł spektakl "Teremin", jednak wygrał "Baldanders"). Ten sam spektakl otrzymał trzy główne nagrody ogólnopolskiego konkursu na wystawienie polskiej sztuki współczesnej przyznawane przez ministra kultury (za spektakl, aktorską i za muzykę).

Punktem wyjścia jest tu historia demona Baldandersa, opisanego przez Borgesa w "Księdze istot zmyślonych" - demona przemiany, który siedzi uwięziony w klatce, pilnowany przez nadzorcę. Największe wrażenie robią talenty animacyjne twórców. Bikowski stapia się w jedno ze swoimi lalkami, potrafi zagrać ohydnego demona, podstarzałą tancerkę z varietes i wyglądającego z kieszeni robaka, który musi skomentować dialog między tymi dwojgiem.

Podziw budzi nie tylko tempo przeistaczania się aktora w lalkę, ale i scenograficzny efekt tej parady. W zamiarze twórców spektakl miał mówić o schizofrenicznym rozdwojeniu człowieka. I tak się dzieje - również w wymiarze plastycznym. Lalki i manekiny przypominają raczej maszkarony niż ludzkie postaci. Są tu świetne sceny: jak choćby wysiłki Bikowskiego, by pokazać "upływ czasu bez upływu czasu", czy też song parodiujący Toma Waitsa, wyśpiewywany przez manekina niczym rodem z XVI-wiecznej Wenecji.

We wrześniu aktorzy pokazali "Baldandersa" na festiwalu Teatrów Europy Wschodniej w Kosicach (Słowacja), a już w niedzielę wystawią go w Teatrze Narodowym - po raz pierwszy w Warszawie. W październiku będą na Ogólnopolskim Festiwalu Teatrów Lalek w Opolu, na Międzynarodowych Spotkaniach Teatrów Lalek w Toruniu i wreszcie na festiwalu "Kon-teksty" w Poznaniu. Spektakl został zaproszony na festiwale w Kownie i w Moskwie. Aktorzy dostali też propozycję, by stworzyć jego francuską wersję w siedzibie Velo Theatre w Angers (Francja).

Bikowski i Bartnikowski razem z kolegami ze stowarzyszenia (m.in. Pawłem Chomczykiem i Dagmarą Sową) w ramach Kompanii Doomsday pokazali się w czerwcu na międzynarodowym festiwalu teatralnym "Malta" w Poznaniu. Spektaklem "Salome" wg Oscara Wilde'a Kompania wygrała konkurs "Nowe Sytuacje" i zdobyła 30 tys. zł. Już sam udział w festiwalu był wyróżnieniem - do konkursu organizatorzy zaprosili tylko osiem ze stu zgłoszonych teatrów, które debiutowały w ostatnich latach. Jakby nagród było mało - ostatnio "Kąsaniem" zdobyli Grand Prix 8. Międzynarodowego festiwalu Działań Teatralnych i Plastycznych "Zdarzenia" w Tczewie.

Twórcy z Białegostoku trzymają się macierzystego miasta, chcą je promować, pokazywać, że jest tu teatr poszukujący. Tymczasem najnowszą premierę aktorów ze SPA - "Kąsanie" szybciej zobaczyli warszawiacy niż białostoczanie. Grupa wystawiła ją w stolicy, bo w Białymstoku nie znalazło się w tym czasie miejsce, a tam chciał ją pokazać teatr Roma.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji