Artykuły

Jubilatka zza oceanu

- O jubileuszu [50-lecia pracy na scenie] przypomnieli mi w listach szefowie ZASP-u - z Krakowa Lidia Bogacz i z Warszawy - Krzysztof Kumor, składając gratulacje. Faktycznie, zaczynałam w 1957 roku, by 33 lata spędzić na scenie Teatru im. Juliusza Słowackiego - mówi MARIA NOWOTARSKA, wcielającą się w Marię Skłodowską-Curie na gościnnej scenie PWST.

Rozmowa z MARIĄ NOWOTARSKĄ

W sobotę [22.09.07] o godz. 18 w PWST dwie niegdyś krakowskie aktorki, od lat mieszkające w Kanadzie - Maria Nowotarska i Agata Pilitowka zaprezentują firmowany przez Salon Muzyki, Poezji i Teatru w Toronto spektakl "Promieniowanie - rzecz o Marii Skłodowskiej-Curie". Muzyka doń też jest autorstwa mieszkającego w Kanadzie ekskrakowianina Jerzego Boskiego.

Od premiery w lutym 2006 roku, ile razy już zagrały Panie spektakl "Promieniowanie", o Marii Skłodowskiej-Curie?

- Na pewno z 20 - w Kanadzie, w wielu miastach amerykańskich i europejskich, m.in. w Paryżu i Berlinie; na razie po polsku, ale powstaje już tłumaczenie na angielski, by spektakl docierał i do obcokrajowców.

To kolejna - po Helenie Modrzejewskiej i o Tamarze Łempickiej - opowieść o emigrantkach, stworzona też przez emigranta...

- Sztukę, jak i dwie poprzednie, napisał dla nas i wyreżyserował Kazimierz Braun, którego znam jeszcze z krakowskich czasów, z Teatru im. J. Słowackiego.

Skłodowską z lekka odbrązowioną?

- Ta wielka Polka od lat ukazywana jest głównie jako naukowiec i patriotka. Braun odirywa jej osobiste życie, a zwłaszcza romans z Paulem Langevenem. Romans, który zdarzył się już po śmierci Piotra Curie i sprawił, że noblistka została szalenie upokorzona. Po odbiór drugiej Nagrody Nobla jechała ze złamanym sercem, zostały bowiem ujawnione jej listy do ukochanego - młodszego i obarczonego rodziną.

Skłodowska w tym spektaklu to już osoba starsza, schorowana...

- ...która pod koniec życia przebywa w sanatorium w Alpach, gdzie opiekuje się nią córka Ewa. Pracuje nad biografią matki, zatem stara się wyciągnąć z niej tajemnice jej życia i jej pracy naukowej. Prowadzą więc dialog czasami bardzo ciepły, ale nieraz i zaczepny, bo Ewa chce o życiu matki dowiedzieć się jak najwięcej...

Życiu, w które wpisane było rozdarcie pomiędzy miłością do ojczyzny i do mężczyzny, i jego wybrała...

- Nie, wybrała większą szansę rozwoju naukowego. Ona przecież po studiach w Paryżu, już po oświadczynach Piotra, wróciła do kraju, a on podążył za nią. Maria miała trzy miłości - ojczyznę, mężczyznę i naukę. A wiedząc, że prowadzenie w Polsce badań takich, jak chciała, jest niemożliwe, postawiła na swą wielką pasję, czyli naukę. A także miłość. Pod koniec życia,

o czym mówię w sztuce, myślała o powrocie do kraju; chciałabym zamieszkać znowu w Warszawie - mówiła. W Instytucie Radowym w Warszawie, który odwiedziłam, widziałam pokój, który był dla Marii przygotowany. Bo muszę powiedzieć, że przy okazji tej sztuki dokształcałam się w chemii, bo naturalnie autor i reżyser zadbał, by widz poznał też istotę osiągnięć Skłodowskiej.

Tym występem w Krakowie uczci Pani niejako jubileusz 50-lecia pracy na scenie...

- Przypomnieli mi o tym w listach szefowie ZASP-u - z Krakowa Lidia Bogacz i z Warszawy - Krzysztof Kumor, składając gratulacje. Faktycznie, zaczynałam w 1957 roku, by 33 lata spędzić na scenie Teatru im. Juliusza Słowackiego. Jeszcze jako studentka pojawiłam się w "Sokratesie" Zawieyskiego, potem byłam Harfiarką w sławnym "Wyzwoleniu" Wyspiańskiego w inscenizacji Bronisława Dąbrowskiego, i Panną Maliczewską w sztuce Zapolskiej, wcielałam się w postaci Fredrowskie... Bardzo pamiętam Elwirę w Molierowskim "Don Juanie" u Bohdana Korzeniewskiego, Marynę z "Wesela" u Lidii Zamkow, i jej inscenizację "Scen z miasta powiatowego" Gorkiego

- w ogóle okres u Zamkow uważam za czas wielkiego daru. Odchodziłam w momencie też dla mnie komfortowym; byłam Lulu w "Skizie", Katarzyną w komedii "Czarujący łajdak", Aurelią w "Niewolnicach z Pipidówki" Bałuckiego...

Odeszła Pani, by udać się do Kanady pomóc córce Agacie w odchowaniu dzieci.

- Nawet pierwszy rozdział powstającej monografii o naszym teatrze nosi tytuł "Szalona babcia, czyli początki Salonu Muzyki Poezji i Teatru w Toronto". Działa ten teatr już 17 rok, bo okazało się, że babcia bez teatru żyć nie może; Szybko też okazało się, że nasza praca jest bardzo potrzebna, że jesteśmy jedyną stałą placówką teatralna polską w północnej Ameryce... A i oczekiwaną przez Polonię w Europie.

To jaki będzie kolejny spektakl - też o emigrantce?

- Tak, o Poli Negri, w którą wcieli się Agata, ja zagram jej matkę... Mam nadzieję, że za rok pokażemy go w Krakowie. Na razie zapraszam na spotkanie z Marią Skłodowską i "Promieniowaniem".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji