Artykuły

Zamiast stajenki. Dworzec Centralny. Próby "Historii o Narodzeniu Pana Jezusa..."

Nad halą główną zawisło niebo. Przed kasy wyjechały ogromne figury z kartonu: Trzej Królowie, owieczki, wielbłądy. Przez trzy noce na Dworcu Centralnym odbywały się próby generalne spektaklu "Historia o Narodzeniu Pana Jezusa na Dworcu Centralnym ". Premiera w drugi dzień świąt

Reżyser Piotr Cieplak skakał z radości jak dziecko, kiedy w nocy z piątku na sobotę po raz pierwszy udało się rozciągnąć nad halą główną płachty materiału wyobrażające niebo. Dworcowi bezdomni, którzy od dawna z zainteresowaniem obserwowali przygotowania do spektaklu, widząc ten cud, nagrodzili artystów głośnymi brawami.

Muzyka zespołu Kormorany oswoiła dworzec. I przyciągnęła mnóstwo młodych ludzi (jednym uciekł autobus nocny, inni wracali do Warszawy ostatnim pociągiem). "To aktorzy Montowni, co oni tutaj robią w środku nocy?" - dziwili się przechodnie.

Na dworcu w nocy pojawiła się też ekipa telewizyjna. Redaktor w eleganckim garniturze z muchą z wielkim oddaniem pomagał w ostatnich pracach stolarskich.

DOROTA WYŻYŃSKA: Dlaczego Pan Jezus narodzi się na Dworcu Centralnym?

PIOTR CIEPLAK: Zastanówmy się, gdzie dziś w Warszawie jest takie miejsce, w którym - kiedy nas już nigdzie nie przyjęto - możemy się przechować. Dokąd trafią w końcu, wędrując po mianie, Maryja z Józefem?

Hala główna Dworca Centralnego wydaje się idealna do inscenizacji dzisiejszej "Historii...". To schronienie dla bezdomnych, ale też droga do szerokiego świata, pełna zgiełku, reklam, pośpiechu, oczekiwań. Tu spotykają się żebracy i zamożni podróżni, którzy jadą na narty do Zakopanego.

Jak projekt tego spektaklu, który na początku powstawał na papierze, zmienia się pod wpływem prób na dworcu?

- Przede wszystkim wszyscy się przeziębiliśmy, bo straszne przeciągi. Im dłużej siedzimy na Centralnym, tym bardziej przeżywam też to, co słyszę w mediach. Ten niebywały zalew nonsensu i absurdu świątecznego. Mam wrażenie, że kolędy śpiewa pasta do zębów, że ryby przebrały się za Świętych Mikołajów. Sedno świąt Bożego Narodzenia oddala się, zanika w tym babilońskim święcie,które szaleje wokół. Bo święta Bożego Narodzenia stały się najważniejszym wydarzeniem w roku, ale w sensie komercyjno-handlowym. To święto wszystkich sklepów, święto pieniądza. Gdyby nie 1 listopada i Dzień Zaduszny, choinki stanęłyby na wystawach sklepowych pewnie już w połowie października. Zamiast kolęd śpiewamy "Pójdźmy wszyscy po prezenty". Z roku na rok przeżywam to coraz dotkliwiej, ale teraz szczególnie. Próbuję dać temu wyraz, wpleść ten obłok absurdu w spektakl.

Kim są współcześni Maria i Józef?

- To zwykli ludzie, mijamy ich codziennie. Nie kloszardzi. Bo to nie jest spektakl interwencyjny, to nie przyczynek do programu pani Jaworowicz z telewizji. Kontekst - Dworzec Centralny z bezdomnymi - jest oczywisty. Oni tutaj są, ale uważam, że byłoby nadużyciem z naszej strony, gdybyśmy my, panowie palący marlboro light i popijający kawę z Coffee Heaven, zaczęli nagle pochylać się nad nimi i udawać szczególne zaangażowanie społeczne czy wysyłać oskarżycielskie albo moralizatorskie komunikaty. Dlatego ci nasi bohaterowie to przeciętni ludzie, wcale nie szokują nas biedą czy pochodzeniem z marginesu. Porządni, skromni ludzie.

Scenografię przygotowaliście sami podczas prób.

- Naszym patronem i doradcą był Mikołaj Malesza, ale wykonaliśmy je własnymi rękami. Rafał Rutkowski z Montowni okazał się specjalistą od wycinania figur z kartonu. Ja dostarczyłem narzędzia typu "mały majsterkowicz". Wszyscy malowali i zbijali stojaki.

Od początku planowaliśmy, że zrobimy to sami, nie będę temu przypisywał filozoficznych treści, ale dla nas to miało sens. Ten świat z tektury w pierwszych zamysłach miał być wyłącznie tandetą i kiczem. Okazuje się, że uroki naiwności tego świata z kartonu są silniejsze od naszej pierwotnej chęci ośmieszenia go i nasze osiołki, wielbłądy i palmy wspaniale dopominają się o uznanie.

W czasie nocnej próby nad halą główną pojawiło się niebo...

- Okazuje się, że aby rozciągnąć niebo nad Centralnym, wystarczy mieć 2 tys. m sznurka (za 45 zł) i dziesięć wałków niebieskiego materiału.

Na kogo czekacie w drugi dzień świąt?

- Na wszystkich, którzy o godz. 17 albo o 19.30 znajdą się na Dworcu Centralnym. Nie będziemy tu budowali trybun i widowni, to powinno się zdarzyć gdzieś na boku.

Tyle pracy, tyle zaangażowania, prób nocnych na dworcu dla jednego, dwóch spektakli?

- Teatr ma żywot motyla i nawet gdybyśmy zagrali naszą "Historię..." 70 razy, to i tak przedstawienie teatralne żyje tyle, ile trwa jeden wieczór. Ten spektakl nie ma podbijać stadionów świata, dworców Europy. Wystarczy nam przekonanie, że to, co robimy, ma sens i może komuś dać odrobinę radości i ciepła.

Współorganizatorzy: Towarzystwo Kultury Teatralnej, Centrum Łowicka Mecenat: Miasto Stołeczne Warszawa Partner spektaklu: PKP InterCity

"Historia o Narodzeniu Pana Jezusa na Dworcu Centralnym". Projekt i reżyseria - Piotr Cieplak, muzyka - zespół Kormorany, opieka plastyczna Mikołaj Malesza, wystąpią: Joanna Kasperek, Grzegorz Artman, Staś Artman oraz teatr Montownia: Adam Krawczuk, Marcin Perchuć, Rafał Rutkowski, Maciej Wierzbicki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji