Artykuły

Stulatek świętuje

Niemal równo wiek temu - 2 października 1907 roku - podniosła się kurtyna w gmachu teatru przy katowickim Rynku. Stadttheater in Kattowitz był sceną niemiecką, wystawiającą sztuki dramatyczne, opery i operetki. Stylizowaną, neoklasyczną bryłę budynku zaprojektował Carl Moritz, budowa zaś, jak na tego typu obiekt, trwała krótko; rozpoczęto ją w 1905 roku. Pierwsze polskie przedstawienie, w wykonaniu Teatru Plebiscytowego na Górny Śląsk, pojawiło się na tej scenie w 1920 roku. Była to "Zemsta" Aleksandra Fredry - z okazji jubileuszu 100-lecia teatru w Katowicach przypomina Henryka Wach-Malicka w Dzienniku Zachodnim.

Dwie sceny

Dwa lata później, wraz z powrotem Katowic w granice Rzeczypospolitej, w budynku teatru działały już dwie sceny - polska i niemiecka, a od 1924 - wyłącznie Teatr Polski. Za datę graniczną jego powstania przyjęto 7 października 1922 roku, kiedy to odbyła się tu premiera "Królewskiego jedynaka" Lucjana Rydla.

Kilka lat temu, właśnie "w okolicach" 7 października ustanowiono w Katowicach "urodziny Teatru Śląskiego", fetowane uroczystą premierą i okolicznościowymi imprezami. W roku 2007 będzie to "Wesele" Stanisława Wyspiańskiego. Wybór autora i dramatu nie jest przypadkowy; stulecie istnienia gmachu zbiega się z obchodami setnej rocznicy śmierci wybitnego poety, dziś patrona naszej sceny.

W1922 roku nie było jednak jeszcze "Śląskiego", a teatr nie miał patrona. Miał natomiast jasne założenia repertuarowe, wśród których dominowała twórczość polskich dramaturgów, z przewagą tematyki patriotycznej i społecznej. Pierwszym dyrektorem zespołu był Tadeusz Wierzbicki. Scena miała spore kłopoty zarówno z frekwencją, jak i finansami. W1927 roku Teatr Polski w Katowicach powierzono Marianowi Sobańskiemu, który wyprowadził go z zapaści na długie lata. Do wybuchu wojny we wrześniu 1939 roku na scenie przy Rynku zrealizowano wiele znakomitych przedstawień, głównie klasyki polskiej i obcej. Z zespołem współpracowali wybitni reżyserzy i aktorzy, m. in: Leopold Pobóg-Kielanowski, Ludwik Solski, Wanda Siemaszkowa, Ludwik Sempoliński, a nawet Hanka Ordonówna. W 1936 roku teatr oficjalnie i uroczyście otrzymał imię Stanisława Wyspiańskiego.

Teatr przyjechał

W czasie II wojny katowicką scenę przejęli Niemcy, którzy prowadzili na niej działalność artystyczną, przede wszystkim wystawiając wielkie inscenizacje operowe.

Pierwszą polską powojenną premierą - 2 kwietnia 1945 roku - była "Zemsta" Aleksandra Fredry, w reżyserii Wilama Horzycy, który w tym czasie wespół z Karolem Adwentowiczem przez krótki okres kierował zespołem. Jedną z najważniejszych dat

w powojennej historii Teatru im. Stanisława Wyspiańskiego był sierpień 1945 roku, kiedy to do Katowic zjechał pod wodzą Bronisława Dąbrowskiego polski teatr, wygnany wojną ze Lwowa. Zjechał dosłownie, bo przybyli nie tylko aktorzy i realizatorzy, ale także Mika wagonów dekoracji, biblioteka i rekwizyty. Wiele scenicznych mebli, ze słynnym kredensem na czele, do niedawna pozostawało w magazynach Teatru Śląskiego, a niektóre grały w spektaklach nawet przez kilkadziesiąt lat.

Najnowsza historia Teatru Śląskiego to wiele udanych przedstawień i wielu znakomitych aktorów, ale także - jak to w życiu bywa - nieoczekiwanych wpadek i porażek. Jedno można powiedzieć na pewno - ambicji i dobrych chęci nie brakowało.

Niektórzy z aktorów - jak Ewa Decówna, Ewa Dałkowska, Gustaw Holoubek, Stanisław Niwiński, Ignacy Gogolewski, Marek Kondrat czy Krzysztof Kolberger - pracowali w Katowicach przez chwilę, inni zostali na wiele lat. Współpracowali z naszym teatrem także wybitni inscenizatorzy - Lidia Zamkow, Józef Szajna, Jerzy Jarocki, wielu znakomitych scenografów i kompozytorów.

Kończy się osiemdziesiąty piąty rok działalności polskiego teatru w stuletniej siedzibie. W dniach jubileuszu warto zatrzymać się i popatrzyć wstecz, a chwilę potem spojrzeć w przyszłość. Z optymizmem, bo tego potrzebuje i teatr, i publiczność.

(HW-M)

Wesele razy osiem

Uroczystości stulecia teatru w Katowicach uświetni premiera "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego, w reżyserii Rudolfa Zioły. To już ósma inscenizacja arcydramatu narodowego na naszej scenie. Pierwsza, o której zachowało się najmniej informacji (grana tylko osiem razy) zrealizowana została w 1924 roku przez Wacława Nowakowskiego.

Znacznie więcej opinii przytoczyć można o spektaklu z 1936 roku, który wyreżyserowała sama Wanda Siemaszkowa, odtwórczyni - przypomnijmy - roli Panny Młodej w krakowskiej prapremierze "Wesela". Recenzent W. K. na lamach "Polski Zachodniej" pisał wtedy: "Okazuje się, że "Wesele" jest po dziś dzień aktualnością, "nowością", że i dziś jest poniekąd obrazem społeczeństwa, że i dziś jak przed 35 laty wymowa odkrytych w niem ran ta sama jest wciąż jak niegdyś i to samo wywiera wrażenie". Recenzent W. K. nie przypuszczał nawet, że wizjonerstwo Wyspiańskiego i jego niezwykłą wiwisekcję polskiej duszy narodowej podkreślać będą kolejne pokolenia krytyków teatralnych przez lat kilkadziesiąt...

Na następne spotkanie z "Weselem" widzowie Teatru Śląskiego czekali aż do roku 1945. Za to przedstawienie w reżyserii Bronisława Dąbrowskiego miało rekordową wprost frekwencję - obejrzało je 33 466 widzów! Co prawda niektórzy piewcy nowej rzeczywistości politycznej nie bardzo pochwalali ten wybór repertuarowy, uznając go za mało "robotniczy", ale publiczność waliła drzwiami i oknami, co niepomiernie cieszyło realizatorów i aktorów.

Pomruk "niezadowolonych" miał jednak swój ciężar gatunkowy, bo w następnych latach, gdy na scenach polskich królował socrealizm, po sztuki Wyspiańskiego sięgano rzadko lub zgoła wcale. W Teatrze Śląskim "Wesele" pojawiło się dopiero po dwudziestu prawie latach. W 1964 roku wyreżyserował je Józef Gruda, którego chwalono za oryginalność inscenizacji, aczkolwiek zarzucono jej brak drapieżności w przedstawianiu kontrastów między poszczególnymi bohaterami.

Równo dekadę później, w 1974 roku, "Wesele" przygotował Zbigniew Bogdański. Recenzent Dziennika Zachodniego, redaktor Bolesław Surówka podkreślał: "W powyższej inscenizacji Chochoł zmienia swój charakter - co zaznacza się nie tylko w scenach z "Osobami dramatu", lecz przede wszystkim w finale - gdyż stając się czartem, choć nie jasełkowym z rogami i ogonem, ale jednak przemyślnym i złośliwym czartem "polskim", czyni z dramatu "Wesela" jakieś diabelskie dzieło, wobec którego ludzie stają się bezsilni."

W 1978 roku po "Wesele" sięgnął natomiast Michał Pawlicki, a w 1992 widowisko pt. "Co się komu w duszy gra", oparte na motywach tego dramatu przygotowali Anna Polony i Andrzej Mrowieć. Przedstawienie jako wartość samoistna zrealizowane było zgrabnie i z dużą dyscypliną, daleko jednak odbiegało od pierwowzoru.

Jutro - 6 października 2007 roku - znów zobaczymy na scenie Teatru Śląskiego im. Stanisława Wyspiańskiego jego "Wesele". Jakie będzie i co powie o nas, współczesnych?

W tekście wykorzystano publikację Elżbiety Toszy i Anny Podsiadło "Teatr Śląski im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach 1907-1997".

Na zdjęciu: budynek Teatru Śląskiego w dniu rozpoczęcia obchodów jubileuszowych, 6 października 2007 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji