Artykuły

Albośmy to jacy, tacy?

Każde przedsięwzięcie powinna cechować celowość - trzeba wiedzieć, po co się to robi. A jeśli jedynym powodem wystawienia spektaklu jest jubileusz, to chyba lepiej sobie odpuścić i zrobić kolejną farsę - o "Weselu" w reż. Rudolfa Zioły w Teatrze Śląskim w Katowicach pisze Anna Wróblowska z Nowej Siły Krytycznej.

Kiedy bierze się na warsztat "Wesele" - jeden z największych polskich dramatów, musi wiedzieć, co chce się za pomocą tego tekstu powiedzieć. Jubileusz Teatru Śląskiego w Katowicach i setna rocznica śmierci autora nie mogą być wystarczającymi powodami do wystawiania tego tekstu. A niestety, w tym przypadku tak jest.

"Wesele" to dramat, który pozornie przedstawia uroczystość weselną Lucjana Rydla i Jadwigi Mikołajczykówny. To dramat, który pozornie odgrywa się w 1900 roku w pewnej bronowickiej chacie. Jednak bronowickie wesele było dla Wyspiańskiego tylko pretekstem do bardziej uniwersalnej refleksji nad Polską i Polakami. Jest to tekst, który wyrasta z lokalności, ale staje się lustrem dla całego narodu. Realizatorzy "Wesela" w Teatrze Śląskim zapowiadali, że będzie to "Wesele" mało bronowickie, ale za to mówiące o Polsce roku 2007. Można było spodziewać się, że idąc tropem Wyspiańskiego, Rudolf Zioło wraz z aktorami zechce przez pryzmat naszej lokalności opowiedzieć o kondycji Polski w ogóle. Niestety tak się nie stało. Katowicka wersja "Wesela" mówi tyle samo o Górnym Śląsku, co o Polsce - czyli nic. Uaktualnienie dramatu Wyspiańskiego ograniczono tutaj do warstwy wizualnej: mamy współczesne kostiumy, wzbogacane tylko o akcenty ludowe, mamy nowoczesną muzykę klezmerską, mamy wreszcie współczesny stół, który zresztą nie jest miejscem wspólnego biesiadowania, albowiem weselnicy niewiele mają sobie do powiedzenia - tutaj dosłownie "każden sobie rzepkę skrobie". Dzieło wieńczy ekran górujący na sceną, na którym wyświetlany jest widok z bronowickiej chaty, na przemian z obrazami wojen XX wieku. I to by było na tyle, więcej współczesności nie znajdziemy.

Reżyser Rudolf Zioło nie zdobył się na analizę współczesnej Polski i Polaków. Nie pokazał na scenie naszych współczesnych lęków i zmór nawiedzających nas w snach. Przedstawił tylko mocno już sfatygowany podział na tych z miasta i tych ze wsi. A szkoda, bo Polska dziś jest krajem równie mocno podzielonym, co sto lat temu, ale linie rozłamu biegną już w zupełnie innych miejscach. Zioło nie pokusił się o pokazanie Polski podzielonej majątkowo, intelektualnie, czy chociażby ideologicznie. Nie pokazał Polaków, którzy zastanawiają czy kupić bilet w jedną stronę, czy może jednak zabrać babci dowód. Polska przedstawiona w katowickim "Weselu" to nie Polska tu i teraz. Zdecydowanie to Polska roku 1900, tylko kostiumy trochę się zmieniły. I nie chodzi o to, że jestem zwolenniczką nachalnego uaktualniania klasyki. Nie. Po prostu, jeśli zapowiada się spektakl jako rozmowę o nas dzisiaj, Anno Domini 2007, to należałoby jednak chociaż spróbować zainicjować taką rozmowę. Wypadałoby przedstawić swój punkt widzenia, chociażby po to, by widz mógł się z nim nie zgodzić. Niestety tego tu zabrakło i to jest podstawowa ułomność tej inscenizacji.

W powszechnej świadomości poziom zespołu aktorskiego mierzy się możliwościami zagrania "Wesela". W Teatrze Śląskim bywa z tym różnie. Niekwestionowanym liderem jest tutaj Artur Święs jako Poeta, outsider z dystansem obserwujący i ironicznie komentujący wydarzenia z bronowickiej chaty. Wyrazistość i świetna interpretacja cechuje także kreacje, które stworzyli: Violetta Smolińska (Maryna), Jerzy Głybin (Stańczyk) i Grzegorz Przybył (Dziennikarz). Rozczarowuje natomiast Anna Kadulska w roli Racheli, która po raz kolejny ograniczyła swoją rolę do histerycznych krzyków i miotania się po scenie.

Czy wystawiać dzisiaj "Wesele"? Tak, ale pod warunkiem, że ma się coś do powiedzenia za pomocą tego tekstu. Każde przedsięwzięcie powinna cechować celowość - trzeba wiedzieć, po co się to robi. A jeśli jedynym powodem wystawienia spektaklu jest jubileusz, to chyba lepiej sobie odpuścić i zrobić kolejną farsę. Wtedy przynajmniej wiadomo, że celem jest rozbawienie publiczności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji