Familijny teatr lalek
- Niestety, festiwal ma formę konkursu, przedstawienia będą oceniane i nagradzane. Według mnie tylko konfrontacja z widzem jest obiektywna i mnie osobiście najbardziej cieszy i ciekawi - mówi AGNIESZKA ZYSKOWSKA-BISKUP, aktorka, gospodyni Festiwalu Teatru Lalek w Opolu.
Agnieszka Zyskowska-Biskup, aktorka Teatru Lalki i Aktora, tegoroczna laureatka Złotej Maski za najlepszą rolę kobiecą w spektaklu pt. "Ondyna", jest gospodarzem Festiwalu Teatru Lalek. Mimo wiru pracy, w jaki wpadła, przygotowując festiwal, jest bardzo zadowolona, że współtworzy coś, co ma szansę trafić do widza w każdym wieku.
Rozmowa z Agnieszką Zyskowską--Biskup
Grzegorz Staszak: 23. Festiwal Teatrów Lalek, mnóstwo doskonałych spektakli z całego kraju i Pani w roli gospodarza. Trema, zdenerwowanie?
Agnieszka Zyskowska-Biskup: Czas festiwalu to niewątpliwie wielkie wydarzenie. Ja osobiście bardzo lubię atmosferę, która temu towarzyszy. Poza tym to najlepsza okazja, żeby zobaczyć najciekawsze przedstawienia z całej Polski, pokazać nasze propozycje, naszą pracę i rozmawiać o teatrze, oglądać, uczyć się.
Czym zaskoczy nas tegoroczny festiwal i jaką rolę odegra w nim "Ondyna" - spektakl, któremu zawdzięcza Pani, jak dotąd, największe laury?
- Festiwal będzie prawdziwą gratką dla miłośników teatrów lalkowych, ale też teatru w ogóle, przede wszystkim ze względu na znakomite spektakle, jakie zostaną w jego ramach wystawione tu, na miejscu, w Opolu.
Niestety, festiwal ma formę konkursu, przedstawienia będą oceniane i nagradzane przez jurorów. Według mnie to szalenie trudne, wręcz niemożliwe - porównać te wszystkie przedstawienia, bo każde jest inne i wyjątkowe. Tak naprawdę tylko konfrontacja z widzem jest obiektywna i mnie osobiście najbardziej cieszy i ciekawi. W tym roku pokazujemy kilka propozycji. Cieszę się, że "Ondyna" znalazła się wśród nich, bo to przedstawienie jest mi szczególnie bliskie. Praca nad tą rolą była dla mnie niezwykłym wyzwaniem, walką z moimi słabościami, poszukiwaniem w sobie prawdy, naiwności dziecka i wewnętrznego piękna.
I udało się? Chyba niełatwo jest z powrotem stać się dzieckiem?
- Tak, choć to trudne. Ale współczesny teatr lalek to teatr familijny. Staramy się więc tak budować nasze propozycje, aby każdy - zarówno dorosły widz, jak i ten najmłodszy - mógł znaleźć coś dla siebie, przeżyć i doświadczyć czegoś niezwykłego.
Chcemy przekonać do siebie młodzież, stąd też na naszych afiszach można zobaczyć takie tytuły, jak "Ondyna", "Balladyna", które w znakomity sposób dotykają problemów osób w różnym wieku.
Czy jest Pani w stanie zamknąć oczy i wyobrazić sobie przez moment życie bez teatru, bez lalek, bez spontanicznego śmiechu dzieci podczas spektakli?
- Teatr stawał się stopniowo częścią mojego życia, uśmiech dzieci, ich radość i wzruszenie to dla mnie niesamowity zastrzyk energii. Owszem, zdarzają się chwile zwątpienia czy zmęczenia, ale to przecież naturalne nie tylko dla aktora, ale dla każdego z nas.
Na zdjęciu: Agnieszka Zyskowska-Biskup w "Ondynie".