Artykuły

Imponował wielką odwagą cywilną

- Jurek imponował mi wielką odwagą cywilną, przebojowością, tym, że w tamtych trudnych czasach potrafił walczyć z cenzurą, z władzami jak nikt inny i zagrzewał nas do boju - powiedział PAP o zmarłym reżyserze JERZYM MARKUSZEWSKIM, pisarz Jarosław Abramow-Newerly.

W Warszawie, w nocy z 15 na 16 października zmarł Jerzy Markuszewski, znany reżyser, aktor, autor tekstów, twórca legendarnego Studenckiego Teatru Satyryków. W grudniu skończyłby 77 lat.

Urodził się 16 grudnia 1930 r. w Warszawie, w robotniczej rodzinie mieszkającej na Starówce. Studiował historię sztuki, a potem reżyserię teatralną. W 1963 r. ukończył Wydział Reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. Szybko dał się poznać jako błyskotliwy reżyser teatralny, radiowy, autor scenariuszy i tekstów satyrycznych.

Wyreżyserował wiele spektakli w teatrach warszawskich, w Starym Teatrze w Krakowie oraz w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Był także realizatorem ponad dwudziestu spektakli Teatru Telewizji.

Przede wszystkim był jednak twórcą słynnego STS-u, czyli Studenckiego Teatru Satyryków (1954-1975), uznanego za jedną z najbardziej interesujących artystycznych inicjatyw w czasach PRL-u.

- Z Jerzym Markuszewskim poznałem się w 1954 roku w Warszawie, kiedy spotkaliśmy się na pierwszej, marcowej próbie STS-u. - powiedział w rozmowie z PAP Jarosław Abramow - Newerly. - Markuszewski skupił wokół siebie studentów historii sztuki, ja przyprowadziłem kolegów z polonistyki. Andrzeja Jareckiego i Witolda Dąbrowskiego. Stworzyliśmy radę artystyczną, w której skład wchodzili także: Andrzej Drawicz, Andrzej Wiktor Piotrowski, Marek Lusztig - kierownik muzyczny. Zaczęliśmy planować napisanie własnego programu artystycznego, opartego w całości na naszych tekstach. Tak powstał pierwszy program STS-u "Prostaczkowie", z piosenkami naszego autorstwa - wspomina Abramow-Newerly.

W biografii zawodowej Markuszewskiego bardzo ważne miejsce zajmowało Polskie Radio. Był radiowcem z powołania. W latach 60. jako dyrektor prowadził Teatr Polskiego Radia, a w następnej dekadzie - w latach 70. - stworzył w radiowej "Trójce" popularny ITR, czyli Ilustrowany Tygodnik Rozrywkowy (1971), który

przerodził się w słynny Ilustrowany Magazyn Autorów (1974), i ostatecznie - w równie znakomitą audycję "60 minut na godzinę".

W audycjach tych, przeplatanych komentarzami i dialogami Janczarskiego i Kreczmara z częstym włączaniem się Jerzego Markuszewskiego, prezentowane były rozmaite autorskie "rubryki" jak "Dialogi na cztery nogi", "Fachowcy", "Rodzina

Poszepszyńskich", czy wykładami "O wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia".

Za swoją długoletnią, wybitną działalność radiową został w 2000 roku odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Został też wpisany do "Galerii Trójkowych Sław", do której trafili "najwybitniejsi dziennikarze, prezenterzy oraz ludzie kabaretu, którzy zostawili po sobie "ślad" w postaci wybitnych audycji, reportaży, utworów kabaretowych, skeczy, czy też pomysłów na miarę Trójki".

Jerzy Markuszewski był też lubianym aktorem, choć zagrał tylko pięć ról. Pierwszą - była kreacja Wikarego w "Milczeniu" (1963), grał też Gestapowca, przesłuchującego Basię w "Kolumbach" (1970), był Klientem izby wytrzeźwień w "Poślizgu" (1972), Barmanem w piwiarni w "Akcji pod Arsenałem" (1977) i dał się zapamiętać jako Dyrektor WPT, czyli "warszawskich taksówek" w "Zmiennikach"

(1986).

Jerzy Markuszewski był związany z kręgami polskiej opozycji demokratycznej. Działał w Komitecie Obrony Robotników, w stanie wojennym był internowany, później stale współpracował z podziemną "Solidarnością". W 2006 został uhonorowany Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski z okazji 30. rocznicy powstania Komitetu Obrony Robotników.

Aktor, dyrektor Teatru Ludowego w Krakowie i poseł Jerzy Fedorowicz podkreślił w rozmowie z PAP, że zmarły reżyser, aktor i satyryk Jerzy Markuszewski był człowiekiem "niezwykłym". - Pamięć o nim w Krakowie nigdy nie zginie - zapewnił.

Fedorowicz przypomniał, że pracował z Jerzym Markuszewskim w Starym Teatrze przy wszystkich jego sztukach tam wystawianych.

- Reżyserował najpierw "Klik Klak" Jarosława Abramowa, potem "Kopeć" Jacka Janczarskiego, "Hyde Park" Adama Kreczmara i "Rozmowy przy wycinaniu lasu" Stanisława Tyma, w którym graliśmy ja, Jerzy Stuhr, Jerzy Trela, Leszek Piskorz. Poza tym byłem przy każdej sztuce asystentem Jurka - wspominał Fedorowicz.

- Część ludzi uważała, że Stary Teatr nie może takich sztuk, jak np. "Klik Klak" wystawiać. Aż kiedyś na bankiecie główny księgowy, pan Kuraś, powiedział że "Klik Klak" pozwolił - bo dochody z tego spektaklu były tak wysokie - na wystawienie

"Dziadów" Swinarskiego - mówił reżyser.

Fedorowicz zwrócił uwagę, że dzięki Markuszewskiemu powstawały "bardzo silne przyjaźnie i że w latach 70. dawał on innym poczucie wolności". - Przez niego poznałem m.in. Adama Michnika i Jacka Kuronia - powiedział.

Artysta wspomniał też, że często spotykał się z Markuszewskim. - Był niezwykle ciepły, pełen poczucia humoru, mądry (...) to był człowiek niezwykły, przyjaźnił się ze wspaniałymi ludźmi - uważa Fedorowicz.

- Aktorką w "moim" Teatrze Ludowym jest Dominika Markuszewska, wspaniała aktorka. To dla mnie jakiś znak - powiedział Fedorowicz.

- Jurek imponował mi wielką odwagą cywilną, przebojowością, tym, że w tamtych trudnych czasach potrafił walczyć z cenzurą, z władzami jak nikt inny i zagrzewał nas do boju - powiedział PAP o zmarłym reżyserze Jerzym Markuszewskim pisarz Jarosław Abramow-Newerly.

O energii i intuicji reżyserskiej Markuszewskiego mówi pisarz: - Jurek potrafił skupić wokół siebie i swojej wizji teatru aktorów. Potrafił z niebywałym wyczuciem nimi kierować. Sam chciał zostać aktorem, ale go po pierwszym roku usunięto, ze względu na wadę wymowy. Nie obraził się na teatr, czym mi ogromnie zaimponował, i został reżyserem. I robił to znakomicie. Spod jego ręki wyszło wielu bardzo dobrych i znanych aktorów - zaznacza.

O swoich osobistych więziach z Markuszewskim mówi Abramow-Newerly: - Łączyły mnie z Jurkiem dwie ważne przygody teatralne. Był on reżyserem mojego pierwszego musicalu w 1958 r. w STS, który został po próbie generalnej zdjęty przez cenzurę ze względów politycznych. Bardzo żałowałem, że nie doszło do wystawienia "Esmeraldy", ponieważ w tym musicalu główną rolę genialnie zagrał

początkujący wtedy Zbyszek Zapasiewicz.

- I druga bardzo ważna dla mnie sprawa - dodaje Abramow-Newerly - Jerzy wystawiał w Starym Teatrze w Krakowie w 1972 roku moją sztukę Klik Klak z Marią Malicką w roli głównej. I to był jeden z moich największych sukcesów teatralnych. Obsada była gwiazdorska i Jerzy znakomicie to wyreżyserował - podkreślił Abramow-Newerly.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji