Artykuły

Aktor prowincjonalny

Z PRZEMYSŁAWEM BLUSZCZEM, aktorem Teatru im. Modrzejewskiej w Legnicy, laureatem nagrody za najlepszy debiut aktorski na Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni (za rolę w filmie "W dół kolorowym wzgórzem"), rozmawia Artur Kowalczyk z Trybuny.

"Jesteś aktorem Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy. Czy po uzyskaniu prestiżowej nagrody uciekniesz z prowincji?

- W ogóle o tym nie myślałem. Stworzyliśmy w Legnicy jeden z najlepszych zespołów teatralnych w kraju. Robimy dobre, naturalne sztuki. To teatr bliski ludziom, bliski życiu. Byłbym głupi, gdybym zrezygnował z czegoś, w co włożyłem tyle serca życia, pracy.

Ale legniccy aktorzy nie mają łatwego życia. Gracie prawie w ruinach. W każdej chwili może wam coś spaść na głowę. To, poza sztuką, także kaskaderstwo.

- Rzeczywiście trochę tak jest. Ale robimy to dla bardzo prostej idei. Naszymi spektaklami chcemy ożywić to miasto, a przede wszystkim ludzi. Wielu z nich nic się nie chce, a jeśli już - to uciekać gdzieś, bo tutaj nic nie można podobno zrobić. Moim zdaniem, można. Zachęcamy ludzi do myślenia, do pracy. Gramy w rynsztoku, który zżera grzyb. Ale w tym rynsztoku tli się życie i dlatego trzeba jak najmocniej dmuchać, aby nie zgasło. Nie mogę pojąć, dlaczego legniczanie wstydzą się swojego miasta, dlaczego młodzi ludzie stąd uciekają? To przecież piękne miasto, choć trzeba przyznać, że zaniedbane i zniszczone. Legnica jest ciągle tym pękniętym miastem, które nie może się pozbierać po transformacji ustrojowej.

Jednak czy nie wolałbyś pracować na wielkiej scenie i grać Słowackiego w Słowackim w Krakowie albo Hamleta w Narodowym w Warszawie? To jest kariera, to jest sukces.

- Legnica już od dawna nie jest miejscem, w którym aktorzy trafiali na przysłowiowe zesłanie. Tutaj jest wielu chętnych, żeby przyjść. Ale jeśli będą takie propozycje,

o jakich wspomniałeś, to oczywiście chętnie skorzystam. Jednak jeżeli już Słowacki, to tylko taki twardo stąpający po ziemi, a nie bujający w obłokach.

Wschodząca gwiazda polskiego filmu ma już chyba sporo propozycji.

- Nie jest z tym tak dobrze. Pracuję teraz w dwóch filmach. Jeden to Skazany na bluesa o Ryśku Riedlu i Dżemie, a drugi to film Sławka Fabickiego pod tytułem Wesołe miasteczko. Jednak te dwie rzeczy zacząłem robić jeszcze przed otrzymaniem nagrody. Teraz powoli też coś się pojawia, są nowe propozycje. Zobaczymy, co z nich wyjdzie.

Pewnie wkrótce zaczniesz pojawiać się w ogólnopolskich gazetach. Na razie niewiele o Tobie wiemy.

- Mam żonę, która jest aktorką i znakomitym reżyserem Mam dwóch synów - czteroletniego Iwo i sześcioletniego Borysa. I pracuję w teatrze. To chyba na razie tyle.

Dziękuję za rozmowę."

Na zdjęciu: Przemysław Bluszcz

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji