Artykuły

Włosy przeciwko Ameryce

Ten spektakl gorszył i obrażał. Zaproszeni na premierę utytułowani mistrzowie, Leonard Bernstein i Burt Bacharach, wyszli zniesmaczeni, a pewien dziennikarz dał upust oburzeniu, obsypując spektakl stekiem epitetów - 40 lat temu odbyła się premiera musicalu "Hair" - pisze Jerzy Jarniewicz w Gazecie Wyborczej.

Już nigdy później włosy nie były takie piękne. Nigdy też nie były już tak pojemnym symbolem - buntu, wyzwolenia, stylu życia. Kiedy ogolonych na zapałkę rekrutów wysyłano do Wietnamu, długie włosy rzucały wyzwanie armii i militarystycznej mentalności. Burzyły zatopione w stereotypach przekonania o podziale ról między płciami, rewidowały panujący wizerunek męskości. A wreszcie, w czasach gdy kultura poddawana była nieustannym przewartościowaniom, przywoływały łączność z naturą i tym, co pierwotne.

Nic więc dziwnego, że kiedy Gerome Ragni i James Rado wraz z kompozytorem Galtem MacDermotem wpadli na pomysł stworzenia pierwszego hipisowskiego musicalu, właśnie włosom powierzyli rolę tytułową, a pean na ich cześć wpletli w melodię amerykańskiego hymnu.

Musical "Hair" miał premierę 40 lat temu, w październiku 1967 roku. Jego producentem był Joseph Papp, wybitny reżyser szekspirowski, a miejscem premiery uczynił Public Theatre, jeden z teatrów off-off Broadway, którym to mianem określa się nowojorskie teatry awangardowe i niezależne.

Wyzwanie rzucone moralności

Musical przykuł uwagę nie tyle publiczności, ile wpływowego polityka Partii Demokratycznej i kilka miesięcy później, w kwietniu 1968 roku, dzięki jego kontaktom (i pieniądzom) przeniesiony został na Broadway, gdzie stał się jednym z najbardziej spektakularnych sukcesów amerykańskiego teatru muzycznego. Przeprowadzka z niszowego off-off Broadway na komercyjny Broadway wiązała się z radykalnymi zmianami scenariuszowymi i inscenizacyjnymi. Wyraźnie przesunięto akcenty: z widowiska antywojennego spektakl zamienił się w muzyczny fresk z życia hipisów, w którym pacyfizm był ważny, ale był tylko jednym z tematów. Do nowej wersji dopisano kilkanaście utworów, wprowadzono odważniejsze obyczajowo sceny, a reżyserię przejął jeden z najwyżej cenionych reżyserów, Tom O'Horgan.

Trwająca do dziś legenda "Hair" wiąże ten spektakl z obrazoburczym wyzwaniem, jakie rzucił obyczajowości, naruszając liczne kulturowe tabu, a jednocześnie ze znakomicie oddanym obrazem młodzieżowej rewolty. Scena, w której aktorzy zrzucają ubranie i stają nadzy przed widownią, uchodzi za pierwszy przypadek wykorzystania nagości w teatrze. Po raz pierwszy też, podczas przedstawień, do rozebranych aktorów dołączyli równie nadzy widzowie. Kiedy spektakl, na fali popularności, zaczął objeżdżać Stany Zjednoczone, właśnie ta scena stała się kilkakrotnie pretekstem do zerwania spektaklu przez policję, a w dwóch przypadkach do zakazu jego wystawienia - choć wyrokiem sądu najwyższego za każdym razem zakaz ten uchylano.

Ale nie tylko nagość na scenie szokowała przerażonych hipisowską ideologią Amerykanów. Pod adresem twórców "Hair" kierowano oskarżenie, że w innej scenie spektaklu dokonali rzekomego zbezczeszczenia flagi narodowej (kiedy naćpany hipis rozłożył się na niej jak w hamaku). Nie był to jednak przypadek odosobniony: flaga w tamtych czasach nierzadko służyła do wyrażania sprzeciwu wobec amerykańskiej rzeczywistości. Palono ją w proteście przeciwko łamaniu praw obywatelskich i prowadzeniu absurdalnej wojny za oceanem.

Był też inny jeszcze powód, dla którego "Hair" przybrał posmak skandalu. Jak przystało na pierwszy hipisowski musical, w powietrzu unosił się narkotyczny dymek, a w jednej ze scen aktorzy podawali sobie skręta, wprowadzając się w psychodeliczny trans. To wyraźnie zaczepna i nieprzypadkowa decyzja. Można potraktować ją jako przyczynek do dyskusji na temat ówczesnego prawodawstwa, które nakładało wyjątkowo drakońskie kary za posiadanie tzw. miękkich narkotyków. Prowokacyjna scena z marihuaną przypominała też, że pod przykrywką walki z narkotykami władza próbuje rozprawić się z wyrywającymi się spod jej kontroli grupami społecznymi, głównie z kolorowymi mieszkańcami Ameryki.

"Hair", którego premiera przypadła na końcówkę "lata miłości", opiewał uroki "bycia na haju" równie entuzjastycznie jak wolną miłość. Na jeden z songów składa się figlarna wyliczanka łacińskich nazw praktyk seksualnych, od tytułowej sodomii przez fellatio i cunninlingus, po masturbację, zakończona pytaniem, co gorszącego może kryć się w tych słowach. Dla zwolenników rewolucji obyczajowej, zgodnie z hasłem "czyńcie miłość, nie wojnę", prawdziwą pornografią nie było zdjęcie nagich ludzi, ale portrety umundurowanych generałów. Wśród różnych odmian miłości, o jakich mówiły songi z "Hair", znalazło się też miejsce na uczucia jednego z bohaterów, który "nie wyrzuciłby z łóżka Micka Jaggera".

"Wulgarny, zboczony, denny"

"Hair" gorszył i obrażał. Zaproszeni na premierę utytułowani mistrzowie, Leonard Bernstein i Burt Bacharach, wyszli zniesmaczeni, a pewien dziennikarz dał upust oburzeniu, obsypując spektakl stekiem epitetów: "wulgarny, zboczony, niesmaczny, tandetny, cyniczny, obraźliwy i w ogóle denny", po czym dopisał: "ludzi, którzy mieli z nim coś wspólnego, powinno się porządnie namydlić i wymyć, a następnie rozwiesić na sznurze, by wyschli".

To, co najbardziej oburzało, czyli warstwa obyczajowa "Hair", szybko się jednak opatrzyło. Pod tym względem przebiły ją wkrótce inne produkcje, jak "Oh Calcutta!", erotycznie dużo bardziej wyzwolone, choć już jawnie komercyjne. Twórcy "Hair" nazwali swoje dzieło "musicalem plemiennym", gdyż w pozbawionej fabuły sekwencji scen i epizodów próbowali dać obraz życia hipisowskiego "plemienia". Sami jednak nie byli hipisami, dlatego też przez kilka lat obserwowali tę społeczność w Greenwich Village, nowojorskiej mekce hipisów. Jeśli ten ruch da się sprowadzić do jednej podstawowej idei, byłaby nią zapewne owa plemienność, wspólnotowość, która najdobitniej ujawniła się w powstaniu kontrkulturowych komun, ale w sposób wyraźny zaznaczyła się też w historii "Hair". Obsada co prawda składała się po części z zawodowych aktorów (wśród których była młodziutka Diane Keaton), ale w spektaklach brali udział przede wszystkim młodzi amatorzy, którzy z teatrem niewiele mieli wspólnego. Dzieło ewoluowało w trakcie kolejnych prób i premier, zamieniając się w improwizowaną kreację zbiorową. W finale artyści schodzili na widownię, a publiczność wkraczała na scenę, tworząc jedną wspólnotę, unieważniając tym samym już i tak wątłą granicę między aktorem a widzem. Do historii przeszła londyńska premiera "Hair", podczas której na scenę wbiegła księżniczka Anna, by tańczyć z innymi.

Ale "Hair" byłby tylko socjologiczną ciekawostką z epoki, gdyby nie jego teatralny rodowód. Twórcy "Hair" wywodzili się bowiem z eksperymentalnych trup teatralnych - reżyser broadwayowskiej inscenizacji, Tom O'Horgan, należał do teatru La Mama prowadzonego przez Ellen Stewart, zaś Gerome Ragni związany był z równie głośnym Open Theatre Josepha Chaikina. Zanim wykreowali "Hair" uczestniczyli w wielkiej rewolucji teatralnej, której przewodzili tacy twórcy jak Beck, Malina, Brook czy Jerzy Grotowski. Choć przywołanie tego ostatniego nazwiska w historii hipisowskiego musicalu rockowego może wydawać się nadużyciem, warto przypomnieć, że Grotowski przyjechał do Nowego Jorku właśnie w 1967 roku, na zaproszenie Ellen Stewart, a autorzy "Hair" odwoływali się do jego osiągnięć, kreując swój plemienny, rytualny i afabularny spektakl.

Mozart - wieczny hipis

To prawda, że po premierze w niszowym teatrze "Hair" szybko wszedł na Broadway, zamieniając się w wyjątkowo intratne przedsięwzięcie - w ciągu pierwszych dwóch lat przyniósł zysk w wysokości ponad 22 mln dol. Nigdy by jednak nie powstał, gdyby nie dokonania teatru awangardowego. Z awangardowej poetyki teatralnej wzięli twórcy "Hair" ideał kreacji zbiorowej i improwizacyjnego działania, wizję teatru totalnego ograniczającego słowo na rzecz muzyki, tańca i filmu, zniesienie granicy między widzem a aktorem, odejście od linearnej fabuły. Jedną postać odtwarzało jednocześnie kilku aktorów, a ten sam aktor wcielał się w kilka ról, co niektórych widzów wprawiało w zakłopotanie, ale doskonale mieściło się w praktykach brechtowskiego teatru krytycznego.

Związki "Hair" z teatrem alternatywnym dotyczą nie tylko pomysłów formalnych, ale także radykalnej wymowy politycznej, jego antywojenny ton wpisuje się w tradycje takich widowisk jak "Viet Rock" wystawiony w 1966 roku przez Open Theatre. "Hair" był także głosem wspierającym ruch praw obywatelskich. Nie bez powodu słowa jednego z songów są cytatem z przemówienia Abrahama Lincolna pod Gettysburgiem z 1863 roku: "Wierzę, że wszyscy ludzie stworzeni zostali jako sobie równi".

Dziś "Hair" kojarzy się może bardziej z filmową adaptacją Milosza Formana [na zdjęciu plakat do filmu] niż z broadwayowskim spektaklem. Forman, który zachwycił się musicalem, zdobył prawa do realizacji filmu dopiero po sukcesie "Lotu nad kukułczym gniazdem". Zainteresowanie Formana "Hair", a także szerzej kontrkulturą i hipisami, nie powinno dziwić: wydaje się, że wszystkie jego filmy podejmują temat nieprzystosowanych outsiderów, uosabiających młodość, niewinność, ale i naiwność, utalentowanych i umiejących cieszyć się życiem, których niszczą bezwzględne instytucje. Bohaterowie jego najgłośniejszych dzieł, od MacMurphy'ego po Mozarta, to w gruncie rzeczy ponadczasowi, wieczni hipisi.

Film Formana daleko odbiegł od teatralnego spektaklu. Forman nadał mu fabułę, przemodelował postaci. Film nie spodobał się twórcom musicalu, nie zyskał też początkowo uznania krytyków - powstał zbyt wcześnie, by ludzie nie porównywali go z oryginałem, i zbyt późno, by historia dzieci kwiatów mogła jeszcze kogokolwiek naprawdę obchodzić.

Wielokrotnie ponawiane próby wskrzeszenia "Hair" nie powiodły się, choć musical doczekał się licznych naśladowców (ostatnio "Rent"). "Hair" zostaje więc genialnym dzieckiem swoich czasów, pierwszym musicalem rockowym, w którym nurty alternatywnego teatru splotły się z nurtami alternatywnej kultury w całym jej młodzieńczym idealizmie i utopijności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji