Artykuły

Fuksówka do reformy?

- Nikt nie chce usprawiedliwiać formy, jaką przybrała fuksówka. Rzeczy opisane w artykule w dziennku Polska są nie do przyjęcia. Tylko że tak dzieje się we wszystkich szkołach aktorskich - mówi Krzysztof Rau, założyciel białostockiego Wydziału Lalkarskiego AT w Warszawie.

Po naszym artykule o fuksówkowej fali w białostockiej Akademii Teatralnej wczoraj [29 października] debatowała rada senatu warszawskiej szkoły teatralnej, a wcześniej rada wydziału Akademii Teatralnej w Białymstoku.

Konrad Dulkowski: Czy fuksówka powinna zostać?

Krzyztof Rau: Na posiedzeniu rady wydziału samorząd studencki opowiedział się za utrzymaniem fuksówki.

A pedagodzy?

- Nie zgadzamy się na takie formy fuksowania jak te opisane w artykule. Studenci mają opracować statut fuksówki. Powinny być wyznaczone bezwzględne ramy czasowe, np. od 8 do 22, i wyłącznie na terenie uczelni. Należy także wyjaśnić, kto ma prawo fuksowania. Powinien mieć wyłącznie rok trzeci, bez dopuszczania osób, które już ukończyły szkołę. I fuksy muszą wiedzieć, że każdy bez żadnych konsekwencji ma prawo w każdym momencie się wycofać.

O takich się mówi: "patrzcie, to ci, którzy się nie f uksowali, nikt im nie podaje ręki"

- Ale to nie jest prawda!

Tak się przedstawia fuksom porządek panujący w szkole. A oni boją się, że zostaną odrzuceni przez społeczność szkolną.

- Niestety, nie rozmawiałem z pierwszakami, ale wśród studentów starszych roczników opinie są podzielone. Są tacy, którzy twierdzą, że ich to zablokowało aktorsko, ale jedna z najzdolniejszych dziewczyn na trzecim roku twierdzi, że gdyby nie fuksówka i Marcin Bikowski, który ją fuksował, to nie byłaby taką aktorką, jaką jest dzisiaj. Marcin jest wrażliwym facetem, mądrym. Mimo to dawał do wiwatu. To jest czym innym niż upokarzanie.

Czego ma nauczyć udawanie przez dziewczynę orgazmu przed kolegami?

- Ani na zajęciach, ani na fuksówce nie wolno przekraczać pewnych granic.

Wszyscy profesorowie zgadzają się z Pana zdaniem?

- Wszyscy. Tylko nikt nie wie, jak zrobić, żeby studenci to respektowali

Może trzeba z nimi rozmawiać?

- To się dzieje. Sam rozmawiałem ze studentką: "mocno ich fuksujecie?". "A mocno!" - odpowiada. "A nie możecie łagodniej, bardziej jako zabawę tego traktować?" - pytam dalej. Na co ona "a my to mocno nie dostaliśmy?". I trudno wyjaśnić, że to wcale nie jest usprawiedliwienie. Jedno, co możemy zrobić, to zerwać fuksówkę.

To może trzeba to zrobić?

- Studenci tego nie chcą. A to jest studencki zwyczaj, to dorośli ludzie.

Ale mówimy już o skrajnych zachowaniach.

- Nikt nie chce usprawiedliwiać formy, jaką przybrała fuksówka. Rzeczy opisane w artykule są nie do przyjęcia. Tylko że tak dzieje się we wszystkich szkołach aktorskich. Wiem, dostajemy sygnały od studentów z całej Polski.We Wrocławiu w tym roku rektor Kulicki był postawiony pod ścianą i zerwał fuksówkę.

W latach 70. ta zabawa wyglądała zupełnie inaczej? Często studenci byli poddawani bardzo ciężkim próbom, ale mieli równy głos. Teraz dziewczynie każą wejść na parapet i śpiewać "moja macica tańczy"...

- Proszę mi nawet nie mówić, jestem zszokowany. Podobnie gdy na radzie wydziału mówiło się, że się nie da udowodnić bezpośredniego związku wypadku Błażeja z fuksówką. Oczywiście, że się nie da. Ale można przypuszczać, że był taki związek i to jest dla nas ważniejsze.

Można więc oczekiwać, że coś się zmieni w szkole?

- Na koniec rady wydziału padło takie zdanie: "chyba ten artykuł miał sens, bo się spotkaliśmy i rozmawiamy o problemie".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji