Artykuły

Ucieczka z szachownicy

- Wierność autorowi obraca się przeciwko niemu. Myślowa intesywność tych zdań zabija percepcję. Ale nie robię spektaklu pt. "Szewcy" Witkacego, tylko spektakl według Witkacego. To "według" ma fundamentalne znaczenie. Więc wrzucam język Witkacego do samplera... - mówi JAN KLATA, pred premierą "Szewców u bram" w TR Warszawa.

Przed nami najbardziej oczekiwana premiera jesieni. 11 listopada w TR Warszawa JAN KLATA wystawia "Szewców u bram" według dramatu Witkacego.

Kiedy zaczynałeś pracować nad "Szewcami", rządził PIS, a ty pisałeś w "Tygodniku Powszechnym" felieton o "Gnębonie Kaczymordzie", "teflonowym preziu" (to o Kwaśniewskim) i aktualności dramatu Witkacego. Nikt wówczas nie wyobrażał sobie, że wybory w Polsce będą tak szybko, a wygra PO. Jak zmieniło się twoje myślenie o "Szewcach" przez ten czas?

Jan Klata: Witkacy zaczynał pracę nad tym tekstem 80 lat temu, a skończył siedem lat później i też niejedno w rzeczywistości politycznej mu się zmieniło.

Ale ja pytam ciebie

- To jest analogiczne. Nie ma znaczenia, kto rządzi, kto rządził przed chwilą, a kto za moment będzie rządził. Traktowanie Witkacego jak doraźnego kabaretu politycznego nikomu nie służy. Wspaniała jest w "Szewcach" ogromnie dojmująca diagnoza polskiej rzeczywistości. Podkreślam, nie rzeczywistości po 21 października 2007 roku czy 4 czerwca 1989 roku, tylko rzeczywistości polskiej jako takiej. Tego żadne wybory ani żadna rewolucja nie zmyją, ani nie oczyszczą.

Ale pisałeś w felietonie konkretnie...

- Wiem, co pisałem. Ale to był felieton - to co innego niż teatr.

A umiesz rozdzielić te funkcje? Bo nie do końca wiem, z kim rozmawiam - z publicystą, przyszłym politykiem? Jesteś artystą, ale od kiedy piszesz o polityce, zastanawiam się, w którą stronę idziesz...

- Nie mam poczucia, że wchodzę na teren zastrzeżony dla zawodowców.

Jednak zaczynasz mieć podwójną rolę społeczną.

- Jaką podwójną? Mogę pisać, jeśli ktoś chce to czytać. Piszę felietony, komentuję, bo potrzebuję takiej ekspresji, zaangażowania w życie społeczne, polityczne.

Chciałbyś uprawiać politykę?

- Absolutnie nie.

To czym - wracając do "Szewców" - jest współpraca ze Sławomirem Sierakowskim, który chce tworzyć w Polsce nową lewicę?

- I oby jak najszybciej mu się udało, ku chwale Ojczyzny! A nasza współpraca nad "Szewcami" jest dla mnie nie do przecenienia pod względem kompozycyjnym i artystycznym. To nie ma nic wspólnego z dyktatem polityka. Mamy bardzo różne poglądy polityczne, lubimy się, ale jesteśmy z różnych światów. Sławek zrobił ze mną adaptację, wniósł swoją wiedzę na temat świata idei. Jest też jednym z pierwszych widzów, ma świeże spój rżenie, które dla mnie jako reżysera jest bardzo ważne.

Tytuł "Szewcy u bram" jest inspirowany tekstem Slavoja Żiźka "Rewolucja u bram". Ty pisałeś niedawno, że dziś "Szewcy" to "obraz spustosznego pejzażu wewnętrznego niezawinionego przez przysłowiowych Sowietów i niemiecką okupację". To przez kogo jest on zawiniony?

- Przez nas. Siedzimy w kawiarni w centrum Warszawy, więc pokażę palcem - przez panią, pana, tamtych ludzi, mnie, ciebie. Społeczeństwo. Żyjemy w teraźniejszości, jaką sobie stworzyliśmy na zasadzie sprzeciwu wobec przeszłości i przyszłości. "Zasłuchajmy się w dobrobyt, ten komfort bytowania swobodnego w swej własnej psychice jak w futerale" - cytując Witkacego. Każdy robi swoje w futerale, nie zastanawiając się, gdzie żyje... A może warto pomyśleć, jak to wygląda.

A jak wygląda?

- Wygląda jak gra planszowa, szachy.

Kto jest na tej planszy? Z jednej strony lewica, z drugiej prawica?

- Tak. Bo przysłowiowych Sowietów i Niemców już nie ma. Zostali już tylko "nasi" - i okładają się pojęciami, które dziś nie mają sensu. Z jednej strony mamy kogoś takiego jak Scurvy - niezwykle zręcznego i sprawnego, ale niebywale cynicznego.

Z drugiej Sajetana, który jest jak kormoran karmiący swoją krwią pisklęta. Sajetan jest tak wizjonerski w swoim zapale, że nie dostrzega rzeczywistości. Rysuje wizję nowego świata - utopii. Jest coś niewiarygodnego w polskim społeczeństwie - coś, co nas pożera

Co?

- Tęsknota za czymś, co jest poza horyzontem. Możliwość realizowania się w rzeczywistości, która obiecuje spełnienie, a jednocześnie pobudza niedosyt. Można to nazwać upojeniem konsumpcją. Na razie nadal jesteśmy na tej planszy tylko figurami.

Co jest poza szachownicą?

- Trzeba zadać sobie to pytanie. I nareszcie... uciec poza planszę. Salwować się ucieczką z bezalternatywnej krainy teraźniejszości.

Tak rozumiesz podtytuł "Szewców" - "naukowa sztuka"?

- Tak. Jako diagnozę polskiej rzeczywistości. Nie tylko polskiej.

Zastanawia mnie, co zrobisz z barokowością, rozpasaniem języka Witkacego, tak by był czytelny tu i teraz? Nawet Lech Sokół - znawca Witkacego - powiedział, że ten język go irytuje...

- Bo jeżeli się Witkacego traktuje niemal jak świętą księgę, łatwo o katastrofę.

Szczególnie w teatrze.

Nie wierzysz, że można robić jego teksty od deski do deski, tak jak je napisał?

- Nie wierzę. U Witkacego tak strasznie dużo jest słowotoku, logorei... Pojedyncze zdania godne są ogromnego wmyślania się, są głębokie...

Czasem też bardzo śmieszne...

- Czasem śmieszne i głębokie. Ale paradoksalnie te filozoficzne zdania postawione obok siebie w kilkunastu wersach powodują, że nie myślimy nad żadnym. Wierność autorowi obraca się przeciwko niemu. Myślowa intesywność tych zdań zabija percepcję. Ale nie robię spektaklu pt. "Szewcy" Witkacego, tylko spektakl według Witkacego. To "według" ma fundamentalne znaczenie. Więc wrzucam język Witkacego do samplera...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji