Artykuły

Monodramy na Festiwalu Teatrów Niewielkich

III Festiwal Teatrów Niewielkich podsumowuje Grzegorz Kondrasiuk w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Od trzech lat Festiwal Teatrów Niewielkich jest miejscem spotkania artystów mierzących się z monodramem, najskromniejszą spośród form sztuki scenicznej.

Przegląd organizuje Wojewódzki Dom Kultury, a stworzył go Henryk Kowalczyk, reżyser i twórca studenckiego teatru Scena 6. Wydarzenie to, wbrew skromnej nazwie, warte jest odnotowania i propagowania, ponieważ pokazuje lubelskiej publiczności inny wymiar teatru. Forma teatru jednego aktora tylko z pozoru jest prosta i niewymagająca, w istocie to najtrudniejsze wyzwanie, wymagające autentycznej odwagi i charyzmy. Niewielu potrafi podołać tej próbie - i w znacznie dłuższym niż realny, scenicznym czasie zaproponować widowni pomysł na siebie, zaciekawić i przy tym zbytnio się nie narzucać, zbudować spójną historię i poprowadzić uwagę widzów do finału. Okazuje się jednak, że poza głównymi ośrodkami teatralnymi egzystuje wielu aktorów niespokojnych, owładniętych teatralnym bzikiem, którzy z najróżniejszych powodów, często organizacyjnych, czy też raczej geograficzno-obsadowych, tworzą jednoosobowe, kameralne spektakle.

Dla aktorskich talentów rozsianych po Polsce, o raczej pozaprofesjonalnych doświadczeniach, taka minimalistyczna forma jest doskonałą okazją wykształcenia umiejętności i nauki warsztatu aktorskiego. To teatr skrojony na miarę mniejszych ośrodków, pozbawionych możliwości wyprodukowania dużego spektaklu, wymagającego skomplikowanej techniki czy kilkuosobowej obsady. Kameralne spektakle uzupełniają kulturalną ofertę na prowincji, w pewnym stopniu zaspokajają też tęsknotę za teatrem. Warunek powodzenia jest jeden - interesująca gra aktorska, umiejętność zbudowania zniuansowanej postaci. Tylko tyle i aż tyle - to wystarczy, aby z adepta sztuki scenicznej przeobrazić się w aktora z krwi i kości.

Przykładem na to, że do doskonałych efektów można dojść także i na niewielkiej, kameralnej scenie jest działalność Wiolety Komarównej. Młoda, ale już bardzo dojrzała, niezwykle plastyczna aktorka ze Słupska (Teatr Rondo) od początku istnienia lubelskiego festiwalu uczestniczy w nim, za każdym razem wyjeżdżając... z główną nagrodą. Tym razem wraz z reżyserem i autorem scenariusza Stanisławem Miedziewskim przygotowała zaskakujący spektakl na kanwie najnowszych tekstów Tadeusza Różewicza. Odważny, szyderczy tekst poety, mierzącego się z popkulturą, po raz kolejny zszywającego z odpadków kultury wysokiej i niskiej swój ironiczny patchwork, zyskał w "Przyj, dziewczyno, przyj..." odpowiednią sceniczną oprawę. Młoda aktorka, która w poprzednich latach zadziwiała swoją doskonałą grą psychologiczną, w pracy nad swoim najnowszym monodramem przekroczyła tę konwencję i zdobyła kolejne zawodowe szlify. Tym razem w udany sposób zmierzyła się z formą groteski. Nadzieja Tupalska, postać powołana do życia przez Tadeusza Różewicza, właściwie cała ulepiona jest z językowych klisz popkultury, głupot podsłuchanych w telewizji i kretyńskich reklam. Komarówna odnalazła dla niej sceniczny ekwiwalent, w wyważony sposób operując zestawem karykaturalnych zachowań.

Na Festiwalu Teatrów Niewielkich pojawiają się także propozycje aktorów teatrów repertuarowych, którym nie wystarcza ich codzienna, zawodowa działalność. W tym roku oglądaliśmy monodram "Inna" według dramatu "Merlin Mongoł" rosyjskiego "brutalisty" Nikołaja Kolady, przygotowany przez aktorkę Teatru im. Andersena - Mirellę Rogozę-Biel oraz "Gombrotypy" absolwenta krakowskiej PWST - Przemysława Gąsiorowicza. Co ciekawe, od tych "pełnometrażowych" spektakli występy młodych, właściwie debiutujących artystów nie odbijają znacząco swym artystycznym poziomem. Przykładu na to twierdzenie dostarczył Paweł Aksamit z Kłodzka ze swoim monodramem "Tapi", według własnego scenariusza, w reżyserii Joanny Półtoranos. Młody aktor, bez epatowania nadekspresywnym gestem czy krzykiem, potrafił przeprowadzić widza poprzez tragikomiczną historię rozpaczy szarego człowieka. Pomimo oczywistej, fizycznej dysproporcji warunków, stworzył postać nieco obłąkanego tapicera, który nie potrafi się pożegnać ze zmarłą żoną.

Cieszy fakt, że z roku na rok na festiwalu pojawia się coraz większa liczba dojrzałych teatralnie i domyślanych koncepcyjnie spektakli. Ma on też swój walor edukacyjny - co roku odbywają się tu mistrzowskie warsztaty i pokaz zaproszonego monodramu. Tym razem w roli Mistrza wystąpiła Anna Chodakowska, która zaprezentowała "Mszę wędrującego" - recital według tekstów Edwarda Stachury. Właściwie należy żałować tylko jednego, że o tak ciekawej i wartościowej imprezie nie dowiedziało się zbyt wielu potencjalnych widzów, że nie ma on odpowiedniej dla siebie reklamy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji