Artykuły

Teatr znakomity, ale pełen bólu

I Międzynarodowy Przegląd Przedstawień Istotnych Przez dotyk w Częstochowie ocenia Tadeusz Piersiak w Gazecie Wyborczej - Częstochowa.

Jak piękna jest nasza rzeczywistość - ta myśl pewnie nie opuszczała widzów I Międzynarodowego Przeglądu Przedstawień Istotnych "Przez dotyk". Bo przegląd dotykał boleśnie (choć pięknie) wnętrz wszystkich, którzy 18 listopada skończyli oglądać spektakle. Po rzeczywistości przedstawionej w sztukach nasza wydaje się krainą łagodności.

Przez pięć dni Teatr im. Mickiewicza wypełniony był publicznością. Zaprezentował jej jedenaście propozycji, w tym wystawę fotografii Piotra Dłubaka i recital Andrégo Ochodlo. Wśród spektakli obejrzeliśmy dwie częstochowskie premiery; wypadły bardzo dobrze na tle przedstawień, które dyrektorzy naszego teatru wybrali wśród produkcji innych polskich scen. Robert Dorosławski podkreślał, że to był wybór autorski, dokonywany pod kątem takiego a nie innego hasła przeglądu - "Przez dotyk".

Wśród propozycji z zewnątrz kilka okazało się nieco lżejszego kalibru. Najpierw - w ubiegły czwartek - "Moja mama Janis" w wykonaniu Jolanty Litwin-Sarzyńskiej. - Janis Joplin była mi bliska w czasach młodości - mówił Stanisław Kulczyk, szef techniczny naszego teatru. - Dlatego pewnie tym krytyczniej podchodziłem do przedstawienia. Ale było świetnie: doskonałe wykonania muzyczne i piękna aktorka - dodaje.

Litwin-Sarzyńska mówiła, że Janis śpiewa także o niej; to samo mogła powiedzieć pewnie większość odbiorców spektaklu. Szkoda więc, że widzowie wywoływani pojedynczo do nucenia refrenów i zbiorowo do wspólnego śpiewu zachowywali się bardzo nieśmiało.

W sobotę scenę zajął André Ochodlo. Wielka jest jego zasługa w upowszechnianiu piosenek i pieśni żydowskich. Występował już w Częstochowie, ale w tym roku przyjechał z nowym zespołem i aranżacjami - znakomitymi. Gorzej, że doskonali młodzi instrumentaliści (szczególnie klarnet i kontrabas) "przykrywali" muzyką pieśniarza, który - no cóż - nie ma głosu jak dzwon. Jego aktorstwo też okazało się manieryczne, może nawet za bardzo, niemniej publiczności się podobał.

Następna lżejsza propozycja to niedzielne spotkanie dwóch dziewczyn w pociągu "Brzeg - Opole". Refleksje, jakimi dzieliły się bohaterki tego przedstawienia, dotyczące spraw obyczajowych, w tym relacji damsko-męskich, sięgały czasem samych granic kobiecej intymności. I pewnie męska część publiczności nie wszystkie niuanse chwytała, więc najlepiej bawiły się panie. A przecież w tle tej zabawy czuło się gorycz, którą odnajdywaliśmy we wszystkich punktach programu MPPI. Podobnie jak doskonałe aktorstwo.

- Dla mnie prezentem był występ Ewy Szykulskiej, której wszystkie role oglądam z przyjemnością. Niestety, mniej lubię Marię Seweryn, ale przyznać muszę, że gra jej i pozostałych wykonawców spektaklu "Miss HIV" były na najwyższym poziomie - mówił "Gazecie" ks. Piotr Zaborski, duszpasterz częstochowskich artystów. - A samo przedstawienie było opowiadaniem o trudnych problemach w sposób prowokujący - wyjaśnia.

Pozostałe spektakle już bolały (niektóre - bardzo): "Oscar i pani Róża" (pisaliśmy już o nim), "Dotyk", "Poduszyciel", "Milczenie"...

"Dotyk" - dość drastycznie prezentujący nasz stosunek do homoseksualizmu - części widzów wydał się zbyt dydaktyczny, plakatowy; takie uwagi słychać było w komentarzach publiczności opuszczającej teatr. Natomiast wszyscy wysoko ocenili aktorstwo, szczególnie Edyty Olszówki grającej na wysokich emocjonalnych tonach.

Wyjątkowy tekst "Poduszyciela" [na zdjęciu] poruszył chyba każdego. Do tego stopnia, że w przerwie widzowie pół żartem, pół serio zastanawiali się, jakie jeszcze okropieństwa przyniesie część druga. Rzecz o inspirowanym literaturą okrutnym zabójcy dzieci dotykała do żywego. Mnóstwa pochwał za aktorstwo doczekał się szczególnie Marcin Hycnar.

"Poduszyciel" z Teatru Narodowego w Warszawie zdawał się być kulminacją przeglądu. Jednak w niedzielę obejrzeliśmy jeszcze "Milczenie" z Olsztyna. To był nie tylko wstrząsający tekst o człowieku znęcającym się nad swoją rodziną, nie tylko równe, znakomite aktorstwo. To był także najpełniejszy, najbardziej kreatywny teatr: z doskonałą scenografią, idealnie dobraną muzyką, ruchem scenicznym...

- Będzie nam brakować tego ożywienia, jakie w dniach przeglądu panowało w naszym teatrze - podsumował Dorosławski, żegnając w niedzielę publiczność.

Liczymy więc na więcej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji