Za poważnie dla maluchów
"Amelka, Bóbr i Król na dachu" w reż. Jacka Malinowskiego w Teatrze Lalki i Aktora w Opolu. Pisze las [Dorota Wodecka-Lasota] w Gazecie Wyborczej - Opole.
- Podobało ci się? - zapytałam po wyjściu ze spektaklu moją sześcioletnią córkę. Przytaknęła.
- Zrozumiałaś coś? - drążyłam dalej.
- No...
- A co zrozumiałaś?
- W zasadzie to niewiele. Opowiedz mi, o czym to było.
Więc opowiedziałam, że o Amelce (Beata Gonia-Łozowska), którą porwały wstrętne Fryga (Barbara Lach) i jej córka Mruksa (Aleksandra Mikołajczyk) po to, by była ich Kopciuszkiem. I o piosence Kosa (Tomasz Szczygielski), który wyśpiewał, że o poranku przybędzie Król (Andrzej Szymański), a odjedzie z drugą osobą w koronie. Mruksa miała nadzieję, że sen Kosa odnosi się do jej przyszłości, więc aby pozbyć się konkurentki dla córki, Fryga wysłała Amelkę do ciemnego lasu po miód. Liczyła na to, że w nocy, kiedy dziewczynka będzie w lesie, obudzi się sowa i urwie jej głowę (miałam wielkie opory, kiedy wspominałam ową sowę). Dziewczynka w drodze po miód pomaga potrzebującym - swemu ukochanemu przyjacielowi Bobrowi (Krzysztof Jarota), Dojrzałej Gruszce (Dorota Nowak), Dyni (Agnieszka Zyskowska-Biskup), Pieskowi (Łukasz Bugowski), a w końcu samemu Królowi. I nawet wtedy, gdy ją zawiodą, nie rezygnuje z ich przyjaźni.
- I Król znalazł Kopciuszka, a potem ona wzięła ślub z zaczarowanym królewiczem - podsumowała moja córka.
No może nie tak od razu, ale to prawda. Najważniejsze, że jej się podobało. Szczególnie tańczący Kos. Mnie zaś Dojrzała Gruszka, która marzy, by ktoś ją nadgryzł, zanim zbrązowieje (teksty zabawne do odczytania przez dorosłych plus autoironiczna aktorka i nic dziwnego, że się śmialiśmy ).
Co jeszcze? Genialna scenografia. Nowoczesna, oszczędna, operująca w dużej mierze światłem. Kostiumy po prostu bajkowe, co wcale nie jest oczywiste w teatrze lalek. I wspaniała muzyka. Tekst plus praca twórców nad nim dały w efekcie nowoczesny spektakl, z tego powodu za poważny dla maluchów. Ale jeśli ktoś zechce i je również zabrać na "Amelkę...", może mieć pewność, że o ile nie wszystkie dzieci zrozumieją ten za trudny dla nich tekst, to na pewno rozbudzą swą plastyczną wrażliwość.