Artykuły

Festiwal Kabaretu: Rozśmieszają nas do łez

Zielonogórski festiwal słynie z tego, że najlepsza zabawa rozgrywa się za kulisami, a naprawdę wystrzałowe kawały to te, które kabareciarze robią kolegom w realu, a nie na scenie - pisze Maja Sałwacka w Gazecie Wyborczej - Zielona Góra.

Na Festiwalu Kabaretu w Zielonej Górze występują takie gwiazdy jak Ani Mru Mru, Ireneusz Krosny czy Artur Andrus. I nic dziwnego, że aula uniwersytecka pęka w szwach i pęka ze śmiechu.

Festiwal na dobre rozpoczął się już w środę. W auli Uniwersytetu przy ul. Podgórnej zasiadło około pół tysiąca widzów. Na scenę pierwszy wyszedł Leszek Jenek - niezapomniany Pinokio z "Bajek dla Potłuczonych" kultowego kabaretu "Potem". Nie kłamał, nos mu nie urósł. - Na takie spotkanie trzeba było się przygotować - ogolić, uczesać, wyrwać włosy z nosa - przywitał publiczność i zaprosił na 80 minut ćwiczenia mięśni brzucha. Na scenie pojawił się Kabaret Teatru Absurdu Żżżżż. "Reżyser" Władek Sikora - w czarnym surducie, białym szaliku i z fryzurą na późnego Elvisa Presleya - na scenę wprowadził bosą armię Napoleonów, Krzyżaków, prawdziwego faceta, który zdradza żonę i lubi pić wódkę (ale nie lubi jej zwracać), stado baranów, jednego bociana i świnię - tłumacza, której kwik doskonale rozumie człowiek - świnia. Program kabaretu kilka lat temu był wystawiany w zielonogórskim teatrze, teraz uległ lekkiej modyfikacji. Szkoda, że zabrakło w nim Dariusza Kamysa (Hrabi).

Zielonogórski festiwal słynie z tego, że najlepsza zabawa rozgrywa się za kulisami, a naprawdę wystrzałowe kawały to te, które kabareciarze robią kolegom w realu, a nie na scenie. Ale po kolei. Przedstawiciele zagłębia kabaretowego zjawili się po godz. 22 , by przywitać Ryszarda Ochódzkiego (Stanisław Tym miał dotrzeć pospiesznym z Warszawy razem z Zofią Merle). Oboje są od lat jurorami zielonogórskiego festiwalu. Pociąg spóźnił się 10 minut. Na peronie czekali nasi kabareciarze i ok. 80 zielonogórzan. Zofia Merle z niedowierzaniem wyciągnęła grube okulary, ale potem szybko je zdjęła. - Nie będę robić z siebie takiej starej - rzuciła. Tym stał w drzwiach wagonu i wrzeszczał jak na PRL-owskim wiecu: "Obywatele, obywatele... ". Na peronie porykiwała na kozie i skrzypcach "prawie" irlandzka kapela. Kiedy artyści myśleli, że to już koniec powitalnej fety, bo właśnie przebrnęli przez obskurny tunel pod peronami, czekała ich kolejna niespodzianka. Na szarych betonowych płytach jeszcze socjalistycznych kabareciarze rozwinęli czerwony dywan - prawdziwy red carpet w hollywoodzkim stylu. Na nim dwa trony. Potem przez kilkanaście minut Tym i Merle rozdawali autografy, po czym wsiedli do złotego Rolls Roysa z 1973 r. i pojechali do hotelu Zajazd Pocztowy.

Na festiwalu wystąpią jeszcze Ani Mru Mru, Limo, Dno, Hrabi, Stado Umtata, Ireneusz Krosny, Artur Andrus. Będą walczyć o główną nagrodą festiwalu, którą jest statuetka legendarnego zielonogórskiego satyryka Ericha von Patisohna (w tym roku z brylantowym zębem).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji