Artykuły

Opchnę kamerę, a forsę rozdam biednym

- Dla mnie jedenaście lat pracy Studium to była krucjata dziecięca: ich dziecięcość w pracy, poświęcenie i bezwarunkowe oddanie się sprawie, naiwność w jak najbardziej pozytywnym sensie, ale też z wszystkimi zagrożeniami. Nie myśleli o karierze i pieniądzach, tylko robili swoje - mówi reżyser PAWEŁ PASSINI.

KATARZYNA RĄCZKA Nad "Bramami raju" Jerzego Andrzejewskiego zrealizowanymi w Studium Teatralnym pracowałeś z bezdomnymi na Dworcu Wschodnim. Jakie znaczenie miały to miejsce i ludzie, którzy tam żyją?

PAWEŁ PASSINI Zamknięta, niemal klasztorna praca laboratoryjna teatrów takich jak Studium ma, oprócz licznych jasnych stron, także stronę ciemną - odcięcie się od rzeczywistości powoduje, że odcinamy się również od widza. W tej pracy bardzo chciałem dotrzeć do widza, wyjść w świat - na przykład na dworzec. W "Bramach raju" pojawiają się projekcje ze scenami z warszawskiej demonstracji Radia Maryja. Nie nagraliśmy tego w telewizji - te sceny kręcili nasi aktorzy. I nie było to ani przyjemne, ani łatwe. Działy się tam przejmujące i przerażające rzeczy, na przykład Droga Krzyżowa Nienarodzonych

- stacja piąta, hasło: "Ostra łyżka przebija moją szyję. Mamo, dlaczego mi to robisz?". Demonstranci krzyczeli: "Nauczymy Warszawę, co to znaczy być prawdziwym katolikiem" albo: "My im tu pokażemy". To był pochód nienawiści, a nie obrony życia. Dworzec Wschodni to jest osobny temat. Kiedy staraliśmy się o pozwolenie na robienie zdjęć, urzędniczka, która je wydawała, powiedziała: "Mam nadzieję, że nie będziecie robić zdjęć bezdomnym". Zapytaliśmy, dlaczego nie? A ona na to: "Bo tego problemu na Wschodnim nie ma". Bardzo nas to zirytowało. Tym bardziej, że bezdomni na Pradze to nie są ludzie znikąd. Oni często mieszkali gdzieś w okolicy i cały czas są u siebie.

RĄCZKA Czyli wiedziałeś wcześniej, że chcesz pracować ze Studium Teatralnym i z bezdomnymi jednocześnie.

PASSINI Dla mnie jedenaście lat pracy Studium to była krucjata dziecięca: ich dziecięcość w pracy, poświęcenie i bezwarunkowe oddanie się sprawie, naiwność w jak najbardziej pozytywnym sensie, ale też z wszystkimi zagrożeniami. Nie myśleli o karierze i pieniądzach, tylko robili swoje. Trudno tę postawę zrozumieć ludziom z zewnątrz. Niektórzy przyjeżdżają do Studium, nie znają Warszawy, historii tego teatru i wydaje im się, że to Studium celnie trafiło w jakąś modę. Ale tak nigdy nie było.

RĄCZKA Więc nie obawiałeś się, że wykorzystasz bezdomnych jak rekwizyt, że oni w każdym razie tak się będą czuli?

PASSINI To jest kluczowa kwestia. Artyści robią z bezdomnymi różne rzeczy - filmują ich, podglądają, inscenizują ich życie. Oczywiście, kiedy młody dokumentalista jedzie z kamerą za osiemnaście tysięcy do wymierającej, głodującej wsi w sercu Rosji, to ma, a przynajmniej powinien mieć, dylemat - czy nie opchnąć raczej tej kamery i nie rozdać pieniędzy ludziom, nad którymi się pochyla. Ludzie, z którymi pracowaliśmy, nie byli tematem, ale partnerem. Stworzyliśmy im role, rekwizyty i tekst, który nie był ich tekstem. Czyli dzieliliśmy się z nimi tym, co sami mamy i kim sami jesteśmy. Otrzymaliśmy rzeczy prawdziwe i przejmujące. Człowiek o twarzy zrytej bliznami, bez zębów, mówi tekst Andrzejewskiego: "Ja znam równie dobrze dno ciemnych przepaści, jak i urojone blaski tęsknot". Podchodziliśmy do człowieka, który nie odezwał się ani razu przez trzy godziny, siedział w kącie przy kaloryferze, i zagadywaliśmy, proponowaliśmy współpracę. Tu nie było żadnego oszustwa. To w moim pojęciu jeden z niewątpliwych sukcesów tej pracy. Uważałem, że trzeba się jakoś odwdzięczyć, więc zrobiliśmy dla nich koncert na Dworcu Wschodnim z muzyką z przedstawienia. Część zaproszonych przez nas ludzi przyszła. Mieliśmy widownię śpiewającą w hali głównej pieśni z "Bram raju".

RĄCZKA Czy będziesz jeszcze kiedyś wciągał bezdomnych do swojej pracy?

PASSINI Chyba tak, z powodu trudności w kontakcie z nimi. Przecież spotkanie jest w teatrze najważniejsze. Jak się porozumiewać, żeby nie być protekcjonalnym? Spotkaliśmy się w prawdziwej pracy nad tekstem Andrzejewskiego. Nie wiedzieliśmy, gdzie rzecz cała ma się dziać i co komunikować - czy ma to być opowieść o średniowiecznej krucjacie, o jakiejś sekcie... Bezdomni to w tym spektaklu takie osierocone "dzieci leśne" z "Muminków", którym przewodził Włóczykij, właśnie jak dzieci z krucjaty. Wszystko, co mówię, trąci może jakąś pustą ideologią, ale myśmy naprawdę to przeżyli.

RĄCZKA Czym dla Ciebie jest Praga?

PASSINI Jestem warszawiakiem w kolejnym pokoleniu. Jako dziecko bawiłem się z kolegami na Stadionie Dziesięciolecia. Mieszkałem na Powiślu, więc Praga była miejscem wypraw. Z drugiej strony Praga na mojej mapie, rysowanej jeszcze w dzieciństwie, to miejsce barbarzyńskie. W prozie Andrzejewskiego zapisane jest doświadczenie polskiego inteligenta, polegające na "byciu nie u siebie". Praga jest dla mnie właśnie takim miejscem trochę "nie u siebie". Studium Teatralne było chyba pierwszą grupą działającą tu na stałe. Teraz Praga jest modna i obawiam się, że to koniec tego najciekawszego dla mnie okresu.

RĄCZKA Wobec tego, dla kogo jest ta artystyczna Praga? Dla przyjezdnych z centrum, którzy chcą coś zobaczyć, czy dla ludzi, którzy tam żyją?

PASSINI Spotykają się tu dwie intencje, moim zdaniem sprzeczne. Pierwsza to intencja artystów, którzy sobie szukają miejsca do normalnego funkcjonowania. Praga daje im taką szansę. Z drugiej strony są deweloperzy, cwaniacy i biznesmeni.

RĄCZKA Co więc sądzisz o planach przekazywania różnych praskich miejsc kolejnym artystom?

PASSINI Są świetne! Ale jak to mądrze zrobić? Po remoncie na Lubelskiej z kamienicy uczyniono takie ładniejsze blokowisko. Za chwilę dzielnica artystyczna może zostać tylko w nazwie. Jeśli ktoś tam zamieszka, wrośnie, może nada nowy sens tym miejscom i w końcu odkryje, że ma w ręku prawdziwy kapitał. Wierzę w Warszawę i w warszawiaków, wierzę, że tu jest niesamowity, jeszcze nie uruchomiony potencjał. Chyba jakoś się do tego dołożyliśmy. Nie wierzę w przymierze ludzi teatru i dzieci ulicy, nie podamy sobie rąk i nie będziemy od razu żyć w szczęściu i przyjaźni. Ale może jednak trzeba do tej utopii dążyć, a po drodze oceniać, co się udało, a co nie?

Boję się fotografowania z roześmianymi dziećmi, które żonglują ogniem, kiedy już samemu przestało się w ogień wierzyć. Niestety, znam ludzi, którzy usiłują opchnąć coś, co ich samych już nie kręci, uprawiają taki handel starzyzną. Tymczasem trzeba podawać świeże ciepłe posiłki, które nam samym też będą smakować. I tylko wtedy można mówić o spotkaniu, a nie jedynie o protekcjonalnym brataniu się.

Paweł Passini - reżyser, absolwent Akademii Teatralnej w Warszawie. Dawniej związany z Orkiestrą Antyczną Gardzienice, obecnie ze Stowarzyszeniem Teatralnym Chorea.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji