Artykuły

Historia wyjątkowej przyjaźni, która przetrwała 34 lata

- Był wymagający, perfekcyjny w tym, co robił. Podczas prób nigdy nie patrzył na zegarek, co nie wszystkim odpowiadało. To, co się czasami działo przed premierami, trudno opisać, ale jakie były tego efekty... - CONRADA DRZEWIECKIEGO wspomina jego zastępczyni w Polskim Teatrze Tańca, KATARZYNA PRÓCHNICKA-PAJOWA.

Dla Katarzyny Próchnickiej-Pajawy spotkanie Conrada Drzewieckiego [na zdjęciu] było przełomowym wydarzeniem w życiu, a dla jej syna Marka taniec stał się niemniej ważny.

Katarzyna Próchnicka-Pajowa: Syn wychowywał się w atmosferze narodzin i rozkwitu Polskiego Teatru Tańca. I choć swoją edukację muzyczną zakończył na liceum muzycznym w klasie skrzypiec, to do dzisiaj jest wielkim entuzjastą tańca współczesnego.

Marek Próchnicki: Mama przez dziewięć lat była zastępcą Conrada Drzewieckiego w Polskim Teatrze Tańca. Towarzyszyła mu w jego krajowych i zagranicznych tournee. Rozumiała, że taki geniusz wymaga wsparcia i zrozumienia. Ich przyjaźń przetrwała 34 lata.

Conrad Drzewiecki odegrał w ich życiu rolę szczególną. Został najlepszym przyjacielem, choć nigdy nie był członkiem rodziny. 25 grudnia miną cztery miesiące od śmierci tego wybitnego poznańskiego choreografa, tancerza, twórcy Polskiego Teatru Tańca - Balet Poznański.

Kiedy poznała pani Conrada Drzewieckiego, od osiemnastu lat pracowała w Wydziale Kultury Urzędu Miasta Poznania. Wcześniej jako absolwentka filologii polskiej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza organizowała pani życie kulturalne na Ziemiach Zachodnich. Co zadecydowało o tym, że postanowiła pani zrezygnować z pracy w urzędzie?

Mama: - Najpierw zobaczyłam balet Drzewieckiego, którym jako zwykły widz po prostu się zachwyciłam. Nie mieścił się on w żadnych ramach i jego prekursorski charakter na długo wyprzedzał swoją epokę. Będąc wtedy dyrektorem wydziału kultury, przy współpracy wielu ludzi dobrej woli, starałam się pomóc Conradowi w stworzeniu własnego, niezależnego teatru. Udało się to w 1973 roku, kiedy powstał Polski Teatr Tańca - Balet Poznański.

Jak pan wspomina te lata?

Syn: - Byłem wtedy uczniem szkoły podstawowej i choć dokładnie nie rozumiałem, o czym z taką pasją rozmawiają ze sobą Conrad Drzewiecki, Sławomir Pietras i wielu innych: tancerzy, choreografów, scenografów, to na długo pozostanie mi w pamięci klimat tych spotkań. Rozmowy o sztuce, teatrze i przede wszystkim o nowoczesnym tańcu, które prowadzili w naszym mieszkaniu na osiedlu Przyjaźni. Traktowałem ich jak domowników i nie wyobrażałem sobie, aby było inaczej. Kiedy powstał Polski Teatr Tańca, to najpierw z mamą, a potem z moją dziewczyną, obecnie żoną zacząłem chodzić na przedstawienia.

Które stały się początkiem prawdziwej rewolucji w polskim balecie.

Syn: - Taniec Conrada Drzewieckego można by porównać do... hip-hopu czasów współczesnych.

I tak jak teraz występy hip hopowców, kiedyś niemałym wydarzeniem był spektakl "Yesterday" przygotowany przez Drzewieckiego, w oparciu

o piosenki zespołu The Beatles.

Mama: - Spektakl ten został zrobiony na zaproszenie teatru w Bułgarii. Kiedy okazało się, że cieszy się on ogromną popularnością, postanowiliśmy go pokazać też poznańskiej publiczności.

Syn: - Premiera odbyła się 3 marca 1982 roku. W tym czasie nie mieliśmy dostępu do muzyki rozrywkowej, a do big beatu już w ogóle. Zarówno dla mnie, jak i dla moich rówieśników ten spektakl był istnym szaleństwem. Pamiętam, że marynarki fruwały w powietrzu.

Rok 1982 okazał się przełomowy w historii Polskiego Teatru Tańca.

Mama: - Po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego Conrad zgodził się na tournee po Włoszech. Wystąpił z kilkoma spektaklami w ponad 20 teatrach. Doskonale pamiętam ostatni etap naszej podróży. Autokarem dojechaliśmy do Bolzano - miejscowości w Alpach, blisko granicy austriackiej. Podczas postoju podszedł do nas jeden z tancerzy i wręczył Conradowi list podpisany przez dwunastu tancerzy i jednego oświetleniowca. Napisali w nim, że zdecydowali się do Polski nie wracać. Byli to najlepsi artyści, których odejście dla Polskiego Teatru Tańca było dużą stratą. Conrad był bardzo rozżalony i zdruzgotany ich decyzją, dla niego był to koniec zespołu. W Poznaniu czekały nas wielokrotne przepytywania w różnych urzędach, wyjaśnienia, dlaczego nie zapobiegliśmy tej sytuacji. Stanęliśmy też przed pytaniem: co dalej, czy uda się reaktywować zespół? Zatrudniliśmy młodych tancerzy, ale powrót do dawnej świetności nie był już możliwy.

Nawet wtedy Drzewiecki nie zdecydował się emigrować z Polski.

Mama: - Wielokrotnie miał propozycje wyjazdu z kraju. Urodził się w Poznaniu i z tym miastem związał swoją przyszłość. Nawet z najdalszych zakątków świata zawsze do niego wracał. Po 1956 roku, przez siedem lat współpracował z zespo-

łami baletowymi w wielu krajach, szczególnie we Francji, ale w 1963 i tak wrócił do Polski. Przez kilka miesięcy przebywał też na Kubie, gdzie stworzono mu doskonałe warunki pracy, ale zawsze pozostał wierny Poznaniowi.

W 1979 roku została pani zastępcą dyrektora w Teatrze. Conrad Drzewiecki był wielkim artystą i jak każdy geniusz tego formatu bywał z pewnością trudny we współpracy.

Mama: - Był wymagający, perfekcyjny w tym, co robił. Podczas prób nigdy nie patrzył na zegarek, co nie wszystkim odpowiadało. To, co się czasami działo przed premierami, trudno opisać, ale jakie były tego efekty...

Był duszą towarzystwa. Jeżeli miał zaufanie do ludzi, z którymi przebywał, to jako gawędziarz nie miał sobie równych. Do tego dobrze znał kilka języków obcych i w każdym kraju potrafił się porozumieć. Choć z drugiej strony był introwertykiem, człowiekiem zamkniętym w sobie, który do innych podchodził z pewnym dystansem. Nie lubił bywać w towarzystwie. Choćby taka historia sprzed wielu lat z Pragi. Z okazji premiery spektaklu Conrad z osobą towarzyszącą, w tym przypadku ze mną, został zaproszony przez ministra kultury i sztuki na obiad. Kiedy pokazałam mu zaproszenie, już się zdenerwował. Nie lubił tego typu spotkań. Wykrzykiwał: "Po co mam się z nim spotykać? On się przecież nie zna na balecie. Mam jeszcze próbę. Nigdzie nie idę". Próbowałam mu wytłumaczyć, że dla ludzi pracujących w tym teatrze, w którym wystawiamy, jest to szczególne wyróżnienie i nie wypada odmówić. W końcu się zgodził. Szliśmy przez Vaclavskie Namiesti, przechodzimy przez podziemne przejście, kiedy z niego wychodzimy Conrada już ze mną nie było. Uciekł, a ja nie miałam innego wyjścia, tylko musiałam pójść na obiad z ministrem, który był bardzo zdenerwowany, że polski artysta go zignorował. Byłam zła na Conrada, że się tak zachował. Cały dzień się do niego nie odzywałam, ale co miałam robić? Już taki był.

Pani jednak udało się z nim zaprzyjaźnić.

Mama: - Całe godziny potrafiliśmy ze sobą przegadać. O tańcu, sztuce, literaturze. Od czasu, kiedy umarła jego mama i siostra, mieszkał samotnie. Stało się już tradycją, że wszystkie niedziela, święta spędzał u mnie. Wielokrotnie wyjeżdżaliśmy razem na wakacje. Kilka razy byliśmy w Bułgarii, we Włoszech, na Krecie. Pamiętam ostatnią Wigilię, kiedy nie miał już siły odwiedzić mnie w domu i tylko poprosił: "Kasiu, przyjedź do mnie z tym barszczykiem". Syn: - Conrad był w moim życiu kimś wyjątkowym. Moja córka Majka urodziła się tego samego dnia i miesiąca co on, tylko 70 lat później.

Nie ma już z nami Conrada Drzewieckiego, ale pamięć po nim pozostała. W pani pokoju gościnnym dostrzegam zdjęcie tancerza w charakterystycznych przyciemnionych okularach. Mama: - W domu, który Conrad pozostawił po sobie, jest wiele pamiątek: kasety z nagranymi spektaklami, zdjęcia, plakaty, fotosy, zaproszenia, medale i wyróżnienia oraz literatura o tematyce baletowej. Tylko od jego spadkobierców zależy, czy trafią one do Biblioteki Raczyńskich w Poznaniu i będą służyć kolejnym pokoleniom. Nie możemy zapominać, że Conrad Drzewiecki odegrał ważną rolę nie tylko w moim życiu, ale w całej polskiej kulturze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji