Artykuły

Trzebinia. Impresariat Artystyczny walczy o widza

Trzebiński Impresariat Artystyczny rusza w świat z przedstawieniem "Prywatna klinika". Po premierowych spektaklach w Trzebini Franciszek Wołoch stwierdza: - To wielki sukces niechcianego i lekceważonego tworu, jakim jest Impresariat.

Pierwsze przedstawienie "Prywatnej kliniki" Johna Chapmana i Daver a Freemana odbyło się na deskach "Sokolni"(oficjalna nazwa sceny MGOK-SiR-owskiego "Sokoła" w Trzebini) kilka miesięcy temu. Jak twierdzi kierownik Impresariatu Franciszek Wołoch, był to test, który przekona1 go do dalszych inwestycji w sztukę. Kiedy "Prywatna klinika" spadła z afisza repertuaru Teatru Zagłębia w Sosnowcu, jej aktorzy w oparciu o zmienioną reżyserię, scenografię i pod szyldem Trzebińskiego Impresariatu rozpoczęli podbój małomiasteczkowych scen i domów kultury.

Jeśli chodzi o treść, "Prywatna klinika" jest typowym przedstawicielem angielskiej farsy, która pod płaszczykiem humoru sytuacyjnego i słownego kryje gorzką wizję zakłamanych stosunków międzyludzkich. Jeden z autorów Dave Freeman współtworzył nawet sukces "May Day", bodaj najczęściej granej w Polsce brytyjskiej komedii.

Rzeczywiście, na wygłodniałych trzebińskich widzach sztuka zrobiła niemałe wrażenie. Historia pięknej Hariett (Agnieszka Bieńkowska), którą nadmiar wizyt kochanków i ich zazdrosnych żon naprowadza na pomysł utworzenia fikcyjnej kliniki, raz po raz wywoływała salwy śmiechu na zapełnionej widowni.

Sztuka oficjalnie reprezentuje Trzebiński Impresariat, gdyż prawa autorskie do niej zostały wykupione po czteromiesięcznych negocjacjach. 12 procent wpływów z każdego przedstawienia będzie przelanych na konta angielskich komediopisarzy oraz autorki przekładu.

- Osobiście byłem odpowiedzialny za wykonanie scenografii zaprojektowanej przez Andrzeja Leśniaka - podkreśla Franciszek Wołoch. - Dzięki sponsorom i czasowi poświęconemu na realizację scenografii przeze mnie i pracowników Impresariatu, jej koszt wyniósł zaledwie 5 tysięcy zł. Mamy już za sobą pierwsze sukcesy poza Trzebinią. W Wolbromiu od 400 widzów dostaliśmy owację na stojąco. Najbardziej boli mnie jednak, że kompletnie nie zauważa nas ani Urząd Miasta w Trzebini, ani MGOKSiR. Nikt nie zadzwonił do mnie ani z pytaniem, czy pomóc, ani z gratulacjami. Na szczęście są widzowie, którzy nas kochają i dla których będziemy nadal tworzyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji