Artykuły

Agnieszka Holland wyreżyseruje w opolskim teatrze spektakl, oparty na scenariuszu jej debiutanckiego filmu. Na premierę zjedzie do Opola plejada gwiazd.

- Jestem bardzo szczęśliwy, że Agnieszka Holland tak spontanicznie odpowiedziała na moją propozycję i zaproszenie - mówi Tomasz Konina, dyrektor Teatru im. Kochanowskiego.

Napisał do słynnej reżyserki z prośbą o podjęcie się wyreżyserowania na deskach teatru "Aktorów prowincjonalnych", którzy byli pierwszym pełnometrażowym filmem Holland, zrealizowanym równo 30 lat temu. Film zdobył m.in. nagrodę na festiwalu w Cannes i otworzył jej drogę do światowej kariery.

Zagrają nasi aktorzy

Debiutowała w nim dzisiejsza plejada gwiazd polskiej sceny, wówczas mało znani aktorzy z ośrodków poza Warszawą. Bo obraz opowiada o aktorach z prowincji, ich frustracjach i rzeczywistości nie przystającej do marzeń. - Celowo angażowałam do tego filmu głównie nie warszawskich aktorów. Zależało mi na nowych twarzach, żeby rzeczywistość, którą pokazujemy, była wiarygodna - mówi "Gazecie" Agnieszka Holland.

Przystała na sugestię Koniny, by i tym razem nie obsadzać w spektaklu wielkich gwiazd. - Wiem, że każdy chce u niej zagrać i nie byłoby z tym żadnego kłopotu, by ściągnąć do Opola wielkie nazwiska. Ale dla mnie mój zespół jest najważniejszy i cieszę się, że zgodziła się z nim popracować - dodaje Konina.

Holland wyznała nam, że ujęła ją pasja, z jaką zwrócił się do niej dyrektor opolskiego teatru. - Wzruszyłam się, że ten mój film jest ważny dla kolejnego pokolenia - powiedziała reżyserka.

Opole to dobre miejsce

Pomysł na wystawienie w Opolu "Aktorów prowincjonalnych" zrodził się w czasie ubiegłorocznych przesłuchań przed komisją konkursową, wybierającą dyrektora opolskiego teatru. - Zapytano mnie, czy zamierzam uczcić 90-lecie powstania Związku Artystów Scen Polskich. Odpowiedziałem twierdząco, choć wiedziałem, że przecież nie zrobimy akademii okolicznościowej "ku czci". A ponieważ nie ma ważniejszego i lepszego portretu aktorów niż film Agnieszki Holland, dlatego zamarzyłem, by ją do nas zaprosić - opowiada dyrektor Konina. - Zagwarantowałem jej, że czeka na nią grupa ludzi, dla których teatr jest pasją i sposobem na życie. Gotowych, by podjąć się największego wyzwania, otwartych na szaleństwo - dopowiada.

Reżyserka, przebywająca obecnie w Los Angeles, gdzie ma swój dom, zapowiedziała, że w marcu przyjedzie do Opola, by poznać aktorów.

- Nie znam teatru w Opolu, nie byłam tam od przeszło dwudziestu lat, ale wydaje mi się, że to dobre miejsce, by wrócić do tego tekstu "Aktorów prowincjonalnych" i na nowo go odczytać - mówi reżyserka.

Obsada przedstawienia ma być gotowa na koniec czerwca. Natomiast premiera planowana jest na 13 grudnia. - Ta data ma dla mnie znaczenie symboliczne. 13 grudnia rozpoczęła się moja emigracja - podkreśla Holland.

Tomasz Konina zapowiada zaproszenie na ten dzień do Opola wszystkich twórców filmu, w tym aktorów, m.in. Jerzego Stuhra, Tadeusza Huka, Adama Ferencego, Ewy Dałkowskiej. Premiera teatralna zostanie połączona z jubileuszem filmu i jego premierą na DVD.

***

Mówi Jerzy Stuhr

Dorota Wodecka-Lasota: W "Aktorach prowincjonalnych" zagrał Pan krytyka teatralnego. Czy ten film był dla Pana ważny?

Jerzy Stuhr: Tak, był ważny, bo zapoczątkował mój permanentny konflikt z krytyką (śmiech), który trwa do dziś. Grałem zaledwie dwie sceny, ale wykonałem je z lubością.

Uważa Pan, że "Aktorzy prowincjonalni" po 30 latach od swej premiery wciąż są aktualni?

- Konflikt artysty i człowieka jest zawsze tematem aktualnym. Ten podstawowy konflikt zawarty w "Aktorach prowincjonalnych" wciąż jest ważny, mogę go przełożyć na swoje doświadczenia. Ale film Agnieszki wzbił się ponad opowieść o środowisku, jest uniwersalny.

Dyrektor opolskiego teatru chce z okazji premiery teatralnej uczcić też 30-lecie filmu, m.in. z udziałem aktorów, którzy w nim zagrali. Przyjedzie Pan do Opola 13 grudnia?

- Nie wiem, czy mnie zaproszą...

A jak zaproszą?

- Dla Agnieszki Holland z przyjemnością przyjadę. To piękny pomysł.